W najnowszym (29/2017) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (29/2017) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 17 lipca, w kioskach 29. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Dekomunizacja bez końca – PiS działa zgodnie z taktyką salami. Zaczęło od „dekomunizacji” ulic, pomniki celowo zostawiło na drugie danie. Najpierw załatwi sprawy drobniejsze, uciszy małych, potem przyjdzie czas na większych – ostrzega prof. Mirosław Karwat, kierownik Zakładu Filozofii i Teorii Polityki w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Jarosław Kaczyński nie mówi już o IV RP, za to wprowadza ją krok po kroku. Służy temu m.in. „dekomunizacja” przestrzeni publicznej, która pomoże w janczarskiej indoktrynacji kolejnych pokoleń – mają gardzić życiorysami własnych rodziców i dziadków, którzy w PRL wyrośli, pracowali, mieli osiągnięcia i powody do dumy, zrównane teraz ze zdradą – mówi naukowiec. – Polityka historyczna wielu działaczom SLD kojarzy się z jakimiś muzealiami, podczas gdy „trzeba z żywymi naprzód iść”. A tymczasem PiS udowadnia, że rację miał Orwell, twierdząc, że kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością. Poza tym „dekomunizacja” odgórna, polegająca na tym, że wola wojewody i ideologiczna „ekspertyza” IPN jest ważniejsza niż opinia mieszkańców i stanowisko organów samorządowych, ma przyzwyczaić obywateli do tego, że nawet o sprawach dotyczących ich najbliższej okolicy, ich adresu, decyduje centrala, rząd. Patroni wyklęci „PiS i IPN wara od naszych ulic”, „IPN = policja historyczna” – pod takimi hasłami 19 kwietnia, w rocznicę powstania w getcie, lewicowi aktywiści manifestowali przy kamieniu na warszawskim Muranowie upamiętniającym Józefa Lewartowskiego. Obok biegnie ulica jego imienia, jednak radni PiS forsowali zmianę nazwy, a eksperci Zespołu Nazewnictwa Miejskiego ją zatwierdzili. – Usuwanie ulicy antyfaszysty, który został zamęczony przez gestapowców, jest dla nas oburzające i nie będzie na to naszej zgody – wyjaśniali przechodniom działacze. Akcja przyniosła owoce: klub PO zostawił Lewartowskiego w spokoju, podobnie jak dąbrowszczaków. Dogmatyczna i bezmyślna polityka historyczna prawicy coraz częściej napotyka opór. W konsultacjach społecznych mieszkańcy temperują radykalne zapędy samorządowców, rośnie też liczba oddolnych kampanii w obronie dotychczasowych nazw. KRAJ Przystanek pod specjalnym nadzorem Burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt musi zdecydować, czy w tym roku po raz 14. w jego mieście odbędzie się Przystanek Woodstock. Decyzji nadal nie ma. A presja jest. Zwłaszcza medialna. Zadbał o nią minister Mariusz Błaszczak, który zapowiedział, że festiwal „nie otrzyma pozytywnej opinii policji”. Tymczasem pozwolenie wydaje burmistrz, a policjanci wskazują działania, jakie organizatorzy, czyli Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, powinni podjąć dla poprawy bezpieczeństwa uczestników. W poprzednich latach policja i wicewojewoda lubuski Robert Paluch (z PiS, w tym roku też nadzoruje festiwal) chwalili służby Jerzego Owsiaka i dziękowali im. – Impreza jest świetnie zabezpieczona. Tu nie mam żadnych obaw. Jeśli chodzi o atak terrorystyczny, to nie oszukujmy się, zawsze jest taka możliwość, że coś się stanie, ale nie dajmy się zwariować. Poza tym miasto ma korzyści z festiwalu – i reklamowe, i materialne – podkreśla Przemek, rodowity kostrzynianin, który na Woodstock pójdzie z trzyletnią córką. Lato w szuwarach Niemal każdy Kowalski posiadający domek letniskowy lub gospodarstwo agroturystyczne nad jeziorem i rzeką ma też pomost. Raz jest to zwyczajna kładka z paru desek na kołku, innym razem całkiem wypasione molo. W obu przypadkach taką inwestycję powinien zalegalizować, bo rzeki i jeziora są własnością skarbu państwa. Tymczasem pomostów wybudowanych na dziko wciąż przybywa, a ich właściciele rzadko kiedy zostają ukarani za tzw. samowolę budowlaną. Prawa nie szanują nie tylko chłop z mazurskiej wsi czy pospolity mieszczuch, ale także prominentni politycy i lokalni notable. Ryzyko poniesienia jakiejkolwiek kary jest znikome, bo liczba instytucji i przepisów prawnych powoduje chaos kompetencyjny na wszystkich szczeblach władzy. Nie ma takiej jednostki, która by skupiała wszystkie narzędzia do kontroli i walki z nielegalną praktyką. To sprawia, że dzikimi budowlami wodnymi mało kto się przejmuje. Grecka tragedia z duńskimi świniami W poniedziałek 3 lipca na ul. Ogrodowej w Czarnej Dąbrówce tylko pozornie nic się nie dzieje. W remizie strażackiej od prawie dwóch miesięcy dyżurują mieszkańcy, pilnując dojazdu do świńskiej fermy, która ich zdaniem działa tu nielegalnie. Na drodze rozkopanej z powodu naprawy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 29/2017

Kategorie: Kraj