W najnowszym (43/2019) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (43/2019) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek 21 października w kioskach 43 numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Krajobraz przed bitwą – Zarzut stawiany dzisiaj PiS nie powinien być taki, że daje ono pieniądze potrzebującym, bo słusznie daje. Zarzut wobec tego rozdawnictwa powinien być innego typu – że daje te pieniądze na sprawy do załatwienia tu i teraz, a szczególnie na wygrywanie wyborów, natomiast całkowicie zaniedbuje elementy, które zadecydują o przyszłości Polaków. Ktoś ładnie to powiedział, że PiS gra rolę odwróconego Świętego Mikołaja. Normalnie Mikołaj wręcza prezenty dzieciom, ale to rodzice za nie płacą. Tymczasem teraz Mikołaj rozdaje rodzicom prezenty, za które zapłacą dzieci. O czym jeszcze nie wiedzą. I to powinno być główną osią walki programowej z PiS – przekonuje Aleksander Kwaśniewski. – Prawdziwą opozycją jest nie jedna czy druga partia, ale realnie istniejące, silne społeczeństwo obywatelskie. I na tym polega różnica między nami a Węgrami – dodaje. WYWIADY Zagłębie widziane od środka – Nie lubię reportażu polegającego na tym, że ludzie z Warszawy przyjeżdżają na kilka dni do powiatu i go opisują. Kiedyś to były reportaże interwencyjne, później popularniejsze stały się smutne obrazki pani Kasi, która pierze na tarze. Uznałam, że można napisać książkę o tym, jak źle żyje się ludziom po upadku zakładów przemysłowych. Jednak powinna ona dotyczyć miejsca, w którym się mieszka. Ma się wtedy więcej materiałów, zna ludzi, ma się dla miejsca więcej czułości. Bardzo chciałam uniknąć wielkomiejskiego protekcjonalizmu – deklaruje Magdalena Okraska, nauczycielka, etnografka i działaczka społeczna, autorka książki „Ziemia jałowa. Opowieść o Zagłębiu”. Zrobiłbym to jeszcze raz – Wbrew resortowej propagandzie wyposażenie komend jest słabe, policjanci sami się doposażają, kupują plastikowe kajdanki, bo tymi, które mają na stanie, czasami nie dają rady zapiąć umięśnionego byczka. Za własne pieniądze kupują latarki, dzwonią do dyżurnego z prywatnych telefonów, bo policyjne radiostacje wysiadają lub nie ma zasięgu. Gdyby nie zaradność szeregowych policjantów, policja już dawno by się rozpadła. To ci na dole, wykonujący najcięższą i najgorszą służbę, trzymają policję w kupie. Gdyby pewnego dnia się zbuntowali, to nie wiem, co by było – mówi Norbert Grzegorz Kościesza, były policjant, autor książek dla dzieci i powieści policyjnych z autobiograficznym kluczem. KRAJ Jak Zandberg pokonał Kaczyńskiego Miasteczko Wilanów, przez złośliwych nazywane Lemingowem, dało popis obywatelskiej postawy. Od rana do ostatnich chwil głosowania rodzinne korowody sunęły w kierunku siedzib komisji wyborczych. W dwóch komisjach padł rekord niespotykany w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, a może nigdy. Tam frekwencja przekroczyła 90%. Zwycięska komisja, w której osiągnięto wynik 90,91%, mieściła się tuż obok Świątyni Opatrzności Bożej, w Instytucie Jana Pawła II. Można by więc powiedzieć, że Panu Bogu ta frekwencja się podobała. Byłam członkiem jednej z komisji wyborczych w Miasteczku Wilanów i u mnie frekwencja wyniosła 86,77%. Też nieźle. Nabici w (plastikową) butelkę Kilkanaście lat temu zaczęliśmy kopiować wzorce wyznaczone przez kraje, które mają dużo odpadów surowcowych, choć sami takim krajem nie jesteśmy. Równolegle wzięliśmy pieniądze z UE i wybudowaliśmy instalacje do sortowania odpadów zmieszanych, po czym… wprowadziliśmy bardzo ostrą selektywną zbiórkę, której zasady wciąż się zmieniają. W efekcie znów musimy przebudowywać instalacje. Dlaczego? Bo jeśli do instalacji przystosowanej do sortowania odpadów zmieszanych wrzucimy tylko plastik, jedna część systemu się zatka, a pozostałe cztery części będą niedociążone. Efekt jest taki, że choć znacząco wzrosły nam koszty zbiórki odpadów, a ludzie zbierają śmieci oddzielnie, w sortowniach bardzo często trzeba te odpady znów mieszać. ZAGRANICA Zdobycie twierdzy Budapeszt Mimo spektakularnego zwycięstwa opozycji w Budapeszcie, które liberalnym politykom wlało w serca nadzieję, a mieszkańców stolicy ośmieliło do nazwania Orbána faszystą, o początku końca reżimu na Węgrzech nie można jeszcze mówić. Premier zmonopolizował władzę na tyle skutecznie, że będzie mógł kontrolować państwo jeszcze wiele lat, nawet gdyby tracił kolejne przyczółki w instytucjonalnej machinie kraju. Niemniej jednak wygrana Karácsonya pokazuje, że nieliberalne demony Europy Środkowej da się poskromić także drogą wyborczą. Kurdyjska puszka Pandory Możliwe, że wojska Asada w końcu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 43/2019

Kategorie: Kraj