Istnieje historyczna analogia między decyzją Mieszka I a decyzją przystąpienia do Unii Europejskiej Rozmowa z ojcem Tomaszem Dostatnim – kapłan zakonu kaznodziejskiego (OP-dominikanin), ur. w 1964 r. w Poznaniu, teolog, publicysta, pisarz i wydawca. Przez pięć lat był duszpasterzem Polaków w Pradze. Animator dialogu między religiami i kulturami, stał się współzałożycielem lubelskiej Fundacji „Ponad granicami”, którą kieruje. Najnowsza książka – „Sługa Słowa”, wywiad-rzeka z arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim, Henrykiem Muszyńskim. Artykuły w „Tygodniku Powszechnym”, 'Więzi” i „Gościu Niedzielnym”. – Tak się złożyło, że rozmawiamy w rocznicę 13 grudnia, stanu wojennego w Polsce, ale jednocześnie przed Bożym Narodzeniem, które dla Polaków staje się okazją do pojednania w rodzinie i szerzej. Niewątpliwie w czasie stanu wojennego w sercach Polaków wyrósł mur, który przechodzi powoli do historii, ale zdaje się wciąż dzielić. – Uświadomiłem to sobie, gdy rok temu zaczęliśmy w Lublinie organizować spotkania, które nazwałem „Przekraczać mury”. Nazwa nawiązuje do przemówienia, które papież wygłosił w 1997 r do prezydentów Europy Środkowej w Gnieźnie. Papież mówi w nim bardzo wyraźnie, że po upadku muru berlińskiego budujemy inny mur – często niedostrzegalny, który jest murem jakiejś nienawiści, agresji i nietolerancji. Cieszyłbym się jako ksiądz, jako dominikanin i jako chrześcijanin, gdyby ten mur wybudowany wszerz czy wzdłuż polskiego społeczeństwa udawało nam się przekraczać. Ja wiem, że to niełatwe, dlatego że wielu ludzi było w stanie wojennym skrzywdzonych, byli zabici, wielu straciło pracę, wielu wyemigrowało. Ale nie można żyć w nienawiści. I ten mur należy przekraczać. – Jak należy przekraczać ten mur w sytuacji wciąż silnych emocji, nieufności wobec ludzi, którzy inaczej myślą? – Chlubimy się tym, że w Polsce w dobie Jagiellonów, ale i wielokrotnie później potrafiliśmy żyć z ludźmi innych narodowości, innych wyznań, innych religii – przecież byli także żydzi, muzułmanie – Tatarzy polscy, to piękna karta polskiej historii, umiejętność pięknego różnienia się. Rozmawiamy w Lublinie. To było miasto unii lubelskiej. Unia lubelska zaczynała się od słów: „Równi z równymi, wolni z wolnymi”. Nie były to tylko puste słowa. Myślę, że jest to jakieś przesłanie. Jeśli traktujemy siebie poważnie, traktujmy poważnie tych, którzy mają inne poglądy. – Hierarchia Kościoła w Polsce wycofuje się z bezpośredniego zaangażowania w politykę. Ale przed ostatnimi wyborami można było odnieść wrażenie, że niektórzy ludzie Kościoła swymi wypowiedziami stawali po jednej stronie muru. – To już nie te czasy, kiedy biskupi byli posłami czy senatorami, nawet z urzędu. Kościół od czasu Soboru II Watykańskiego bardzo wyraźnie mówi w kodeksie prawa kanonicznego i przypomina w swojej teologii, że chrześcijanie mogą być zaangażowani w politykę, ale Kościół jako wspólnota jest skierowany do wszystkich. Przesłanie ewangeliczne jest skierowane zarówno do ludzi będących w Kościele bardziej, jak i mniej, tych, którzy mają poglądy lewicowe i prawicowe. Także do tych, którzy są poza Kościołem. – Ale chodziło mi o pewne bezpośrednie zaangażowanie. – To jest tak w każdej kampanii wyborczej. Wypowiedzi ludzi Kościoła, wypowiedzi biskupów – tak jak ja to rozumiałem – miały raczej charakter krytyki pewnych prawd nie do przyjęcia przez chrześcijaństwo, które głosi jakaś konkretna partia. Oczywiście, są układy polityczne, społeczne. – Ksiądz prymas, zapoznawszy się z wynikami wyborów, powiedział, że Kościół nie obawia się lewicy w Polsce. Jak ojciec rozumie te słowa? – Trzeba by zapytać prymasa, to można rozumieć bardzo różnie. Ja natomiast myślę, że Kościół przez ostatnie 50 lat miał do czynienia z rządami lewicowymi i wypracował system funkcjonowania z władzą lewicową. Pewne nurty silnie antykomunistyczne uważają, że dzisiejsza socjaldemokracja będzie kontynuacją władzy komunistycznej. Rozmawiajmy jednak na płaszczyźnie światopoglądowej. Nie można ukrywać, że jej poglądy w kwestiach światopoglądowych są jakoś zbliżone do komunizmu. Reasumując, myślę, że po prostu nie ma lęku. – Sekretarz generalny Episkopatu, biskup Libera, powiedział, że „ten rezultat skłania nas do głębokiej refleksji nad świadomością Polaków i przemianami zachodzącymi w niej w ostatniej dekadzie”. Być może, będzie ona zmierzać w kierunku obalenia funkcjonującego wciąż jeszcze stereotypu, że „jak prawica – to wierzący, jak lewica – to niewierzący”. – Nie można Kościoła, chrześcijaństwa zamykać w jakimkolwiek stereotypie ani układzie partyjnym.
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









