Potomkowie samurajów w sypialni są zadziwiająco leniwi W Japonii dochodzi do niepokojącego fenomenu. Jak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jedna czwarta małżeństw pod Fudżi-jamą w ciągu roku nie uprawiała miłości. Wśród par powyżej 50. roku życia z igraszek w sypialni zrezygnowało prawie 38%. „Japończycy po prostu nie zajmują się seksem”, stwierdził zrezygnowany dr Kunio Kitamura, dyrektor Stowarzyszenia Planowania Rodziny w Tokio. Psychiatra Teruo Abe, prowadzący klinikę w mieście Urayasu, jest przerażony. „Nie wiem, co się stało z męskim popędem seksualnym. Mamy do czynienia z zaskakująco wysoką liczbą przypadków, w których mężczyźni nawet nie onanizują się przez miesiąc lub dwa, a w tym czasie nie mają seksu ze swoimi partnerkami”. Doktor Abe już 15 lat temu zdefiniował termin „aseksualne pary”. To takie, które przez ponad miesiąc nie miały kontaktów intymnych, a nawet nie tuliły się ani nie całowały, przy czym nie ma żadnych szans na zmianę tej sytuacji w przyszłości. Aseksualnych par jest coraz więcej. Według ankiet przeprowadzonych na zlecenie firmy Durex, znanego producenta prezerwatyw, przeciętny Japończyk kocha się tylko 45 razy w roku, przy czym średnia światowa wynosi aż 103 razy (dla porównania mieszkańcy Singapuru cieszą się seksem 79 razy w roku, Hindusi – 82 razy, Chińczycy – 90 razy, a frywolni Francuzi aż 137 razy). Amerykańscy naukowcy z uniwersytetu w Chicago sporządzili tabelę poziomu satysfakcji seksualnej obywateli 29 krajów. Okazało się, że najwięcej radości z doznań erotycznych czerpią Austriacy. Japończycy znaleźli się na ostatnim miejscu. 36-letnia Tomomi uważa się za ofiarę tej aseksualnej atmosfery pod górą Fudżi. Młoda kobieta żali się: „Mój 38-letni mąż odmawia tego, co normalne pary robią w łóżku. Tłumaczy się zawsze, że jest zmęczony po pracy lub mieszkanie jest zbyt akustyczne i sąsiedzi wszystko usłyszą. Niekiedy też mówi, że wyglądam jak jego młodsza siostra”. W końcu Tomomi postawiła małżonkowi ultimatum – jeśli w ciągu sześciu miesięcy nie dojdzie do seksu, rozwód stanie się nieunikniony. Wtedy mąż zgodził się na „miłosną randkę” w hotelu. „Ale rezultat był żałosny. Wszystko trwało pięć minut, bez żadnej gry wstępnej. Akt seksualny zranił mnie umysłowo i fizycznie”, skarży się Tomomi. Ludziom Zachodu Japonia, nieznająca judeochrześcijańskiej moralności, kojarzy się ze zmysłowym rajem. To przecież kraj romantycznie urządzonych „hoteli miłości” i słynnych na całym świecie erotycznych mang – komiksów i filmów rysunkowych, niekiedy takich, które w Europie byłyby uznane za pornografię dziecięcą. Usługi seksualne, w tym bardzo „nieortodoksyjne”, dostępne są bardzo łatwo. Wieczorami w ruchliwych miejscach Tokio czy Osaki pojawia się mnóstwo ulotek, reklamujących callgirls czy domy uciech (w Nipponie panuje porządek i zanim wzejdzie słońce, ulotki są skrupulatnie uprzątane). Ale to tylko jedna strona medalu. Małżeństwa nieczęsto zawierane są z miłości, lecz zazwyczaj z obowiązku społecznego – przy czym wciąż wykorzystywani są tradycyjni swaci. Pracownik, który w odpowiednim czasie nie bierze ślubu, uważany jest przez przełożonych w firmie za podejrzanego lub egoistę i nie ma możliwości awansu. Najważniejszym celem małżeństwa jest, jak wciąż podkreślają członkowie rządu, potomstwo. Kiedy już pojawi się dziecko, mężczyzna uważa, że spełnił swój obowiązek. Nazywa żonę już nie po imieniu, lecz matka albo kami san (bożek domowy), co zabija wszelki erotyzm. W japońskiej rodzinie najważniejsze stają się wtedy dziecko i finanse, życie miłosne schodzi na dalszy plan lub w ogóle zanika. Bardzo często Japończycy, wychowywani przede wszystkim przez matki, w wieku dorosłym utożsamiają żony z matką lub siostrą, co oczywiście także niweczy szanse na seks. Kobiety, które dorastały w równie aseksualnych rodzinach, z reguły godzą się z sytuacją. Oczywiście mężczyźni wciąż większą część dnia spędzają w pracy, a wieczory – na „firmowych” spotkaniach w barze, obficie zakrapianych sake i innymi mocnymi trunkami. Kiedy wrócą do domu zatłoczonym metrem, chcą już tylko złapać kilka godzin snu. 15% uczestniczących w ankietach japońskich mężczyzn wyznaje, że po prostu są zbyt zmęczeni, aby chociaż myśleć o seksie. Ale aż 20% odrzuca akt erotyczny jako „zbyt nudny”. Resztki libido, jakie im jeszcze zostały,
Tagi:
Marek Karolkiewicz









