Klęska prawicy w regionach

Klęska prawicy w regionach

Francuzi głosując w wyborach regionalnych na socjalistów ukarali prawicę za lekceważenie programu społecznego Korespondencja z Paryża Francja ma nowy rząd, wybrany kilka dni temu w sposób niemalże rewolucyjny, w wyniku decyzji prezydenta Francji, Jacques’a Chiraca, pozostającego pod presją opinii publicznej w wyniku przegranej prawicy w wyborach regionalnych. Większość Francuzów uważa jednak, że de facto nic się nie zmieniło – mimo miażdżącego zwycięstwa lewicy w drugiej turze wyborów regionalnych rząd nadal pozostał w rękach prawicy, a obecne roszady na scenie politycznej noszą charakter zmian pozorowanych, mających na celu uspokojenie opinii publicznej. Wprawdzie kilku ministrów zmuszono do dymisji, jednak premierem pozostał Jean-Pierre Raffarin, a w samym składzie dotychczasowego rządu nastąpiły jedynie przetasowania. Z najistotniejszych zmian : resort gospodarki, finansów i przemysłu objął Nicolas Sarkozy, na czele MSW stanął Dominique de Villepin, dotychczasowy minister spraw zagranicznych, natomiast nowym szefem MSZ został francuski komisarz, Michel Barnier. Kierunek personalnych zmian wskazuje na dziedziny, które prezydent i nowy rząd mają zamiar otoczyć szczególna troską. Regiony dla lewicy Przedwyborcze nastroje społeczne były wyjątkowo niekorzystne dla sprawującej władzę prawicy, większość społeczeństwa chciała ukarać rząd, traktując te wybory regionalne jako okazję do wyrażenia swej dezaprobaty. Z tej sytuacji skorzystała pozostająca od dwóch lat w odwrocie francuska lewica, zmobilizowana niedawnym zwycięstwem hiszpańskich socjalistów. Już w pierwszej turze wyborów, 21 marca, uzyskała dobry rezultat, zwyciężając stosunkiem głosów 40,7% (koalicja lewicowa) do 34% (koalicja prawicowa). 13% głosów uzyskał skrajnie prawicowy Front Narodowy. Tydzień później, w drugiej turze wyborów, różnice te jeszcze bardziej się pogłębiły. Na lewicę zagłosowało 51% wyborców, na prawicę 37,4%, a na Front Narodowy 12,1%. Nikt nie spodziewał się tak dotkliwej przegranej prawicy. Po ogłoszeniu wyników drugiej tury okazało się, że socjaliści rządzą w 25 z 26 francuskich regionów, a tylko Alzacja (a być może i Korsyka, gdzie odbędą się wybory uzupełniające) pozostanie pod rządami prawicy. W niektórych tradycyjnie prawicowych regionach, takich jak Bretania czy Owernia (od 18 lat pozostająca pod władza Valéry’ego Giscarda d’Estaign), najstarsi ludzie nie pamiętają, by głosowano na lewicę! Los jednak się odwrócił, dwa lata po brawurowym zwycięstwie centroprawicy w wyborach parlamentarnych w 2002 r. rząd Jeana-Pierre’a Raffarina został poddany politycznej konfrontacji, której wynik okazał się dla niego negatywny. Lewica wygrała wybory także dzięki dość dużemu zaangażowaniu wyborców, którzy zwyczajowo nie biorą zbyt licznie udziału w wyborach regionalnych (tym razem absencja wyborcza kształtowała się w granicach 35%). Jeden z lewicowych liderów, Laurent Fabius, zauważył prawidłowość pewnego procesu politycznego – każdy sukces Jacques’a Chiraca w wygranych wyborach prawicy nie trwał dłużej niż dwa lata (tak było w latach 1974-1976, 1986-1988, 1995-1997). Ta swoista reguła znalazła potwierdzenie i tym razem. We Francji zaistniała ciekawa sytuacja polityczna – z jednej strony, prawicowy rząd dysponujący olbrzymią większością głosów w parlamencie, z drugiej, lewicowa opozycja dzierżąca władzę w regionach. Do tej pory jednak kompetencje regionów sprowadzały się do kilku dziedzin: budżetu, polityki kulturalnej, spraw socjalnych, komunikacji, ochrony środowiska i promocji turystycznej. Mocno scentralizowany system francuskiej władzy nie pozwalał na umocnienie regionów. Paradoksalnie to właśnie obecny rząd starał się rozpocząć proces decentralizacji, co spotkało się z dezaprobatą i niezrozumieniem społeczeństwa. Powody do niezadowolenia Francuski obywatel zwykle bardzo ospale reaguje na wybory, choć francuskiej absencji wyborczej nie można jednak porównać z polską. Francuzi lubią natomiast wyrażać opinię poprzez udział w manifestacjach, strajkach i protestach, o czym można było się przekonać wielokrotnie. Także w marcu, tuż przed pierwszą turą wyborów, manifestowali francuscy naukowcy, co bardzo negatywnie wpłynęło na wyborcze wyniki prawicy. Zarzuty środowiska naukowego dotyczące niedofinansowania badań i sprzętu laboratoryjnego, cięć kadrowych oraz braku perspektyw podziela trzy czwarte społeczeństwa. Francuzi chcieliby, aby rozwój technologiczny i badania naukowe stały się motorem gospodarki, podobnie jak to się dzieje w USA. Tymczasem Francji daleko do modelu amerykańskiego, dlatego pozbawieni perspektyw młodzi naukowcy często wyjeżdżają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2004, 2004

Kategorie: Świat