Mamy kampanię wyborczą w zenicie, rozgrzaną do czerwoności, kandydaci na prezydenta walczą o głosy, są dosłownie wszędzie – pod fabrykami, na bazarach, w pociągach, na wałach. Więc może, dla odmiany, porozmawiajmy o dyplomacji i o tym, gdzie naszych reprezentantów… nie było. Do dziś w MSZ opowiadana jest historia ostatniej wizyty w Stanach Zjednoczonych ministra Sikorskiego. Odbyła się ona na początku maja. Minister Sikorski spotykał się m.in. z panią sekretarz stanu Hillary Clinton. On do niej mówił: Hillary, ona do niego – panie ministrze. Plus de confidence que de connaissance. 3 maja odbywała się w Nowym Jorku wielka międzynarodowa konferencja NPT dotycząca układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty). To konferencja przeglądowa, odbywa się co pięć lat, Polska w te sprawy była zaangażowana, więc oczekiwano też odpowiedniej jej reprezentacji. A konferencja wagę swoją miała i dlatego, że mamy w międzynarodowej agendzie sprawy Iranu, o to kruszy się kopie. Wydawało się więc, że Sikorski weźmie w niej udział, no, w Ameryce był. Ale on, jak to już mówił przy okazji Kordoby, wie, co jest ważne, a co nie. Więc myk, pojechał do Kolumbii i do Peru. Śladami Maczu Pikczu, szukać natchnienia? Inną przygodę zanotowała jego poprzedniczka i niedoszły ambasador w Nowym Jorku – pani Anna Fotyga. No tak, spełniło się już jej – jest przedstawicielem Międzynarodowej Organizacji Pracy w Gruzji. Co nie znaczy, że musi tam przebywać. Ale do Tbilisi pojechała, bo była zorganizowana konferencja. Zameldowała się w hotelu i następnego dnia, w czystej i odprasowanej garsonce, mamy nadzieję, przybyła na wyznaczone miejsce. Konferencja miała się rozpocząć o 10.00, więc i o tej porze stawiła się nasza przedstawicielka. Stawiła się, ale okazało się, że nikogo nie ma. Że jest tylko ona. Och, co za obraza! Fotyga szybko zadzwoniła do MSZ z awanturą. MSZ zadzwoniło do Genewy, do naszego ambasadora Zdzisława Rapackiego. Ten do MOP. No i okazało się, że konferencja została odwołana. I że o tym fakcie pani Fotyga została poinformowana, wysłano jej mejla. Ale ona go nie odczytała. Tłumaczyła się potem, że wstrząsnęła nią katastrofa w Smoleńsku, więc nie czytała poczty. No, też tak można… A oprócz takich pięknych opowieści MSZ jak zwykle spekuluje, kto wyjedzie i dokąd. Zacznijmy od Luksemburga. Miał tam pojechać szef Protokołu Dyplomatycznego Mariusz Kazana. Teraz kandydatem jest wicedyrektor Protokołu Dyplomatycznego Janusz Niesyto. Cóż, tylko pozazdrościć. Ale jego kandydatura też jest symptomatyczna – Niesyto jest kojarzony w MSZ z Kwaśniewskim i grupą dyplomatów o korzeniach PRL-owskich. Tak był naznaczony, więc mimo wielkiej wiedzy pewne stanowiska były przed nim zamknięte. Mógł być maksymalnie wicedyrektorem. I tyle. Teraz będzie szefem placówki. Słuchy dochodzą też zza wschodniej granicy – otóż Sikorski planuje przenieść dotychczasowego ambasadora w Wilnie, Janusza Skolimowskiego, do Mińska. Bo, przypomnijmy, dotychczasowy ambasador na Białorusi, Henryk Litwin, po śmierci Andrzeja Kremera objął stanowisko wiceministra. Jeżeli to nastąpi, Skolimowski dowiedzie niewątpliwie wielkich umiejętności dyplomatycznych – to wielka sztuka przejść przez życie tak, że zawsze się jest ulubieńcem kolejnego ustroju i kolejnej władzy. Wysłał go do Wilna Cimoszewicz, broniła Fotyga, wyróżnia Sikorski. Młodzież ma się od kogo uczyć. Attaché Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









