Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

No to skończyła się przygoda pana Tomasza Różańskiego z MSZ. A któż to jest? Po raz pierwszy świat dowiedział się o istnieniu takiej osoby w październiku 2006 r., kiedy to do Polski przyjeżdżał minister spraw zagranicznych Rosji. Minister przyjeżdżał, obiecywano sobie wielki przełom, a jednocześnie telewizja publiczna urządziła wielki koncert poparcia dla Wolnej Czeczenii. Pytany na tę okoliczność Różański odparł, że Rosja nie ma co się na koncert obrażać, bo przecież Polska zawsze popierała niepodległość Czeczenii. W tym duchu była to wypowiedź. O mały włos więc Rosjanie odwołaliby wizytę, ambasada Rosji w Warszawie pytała zaś nasze MSZ, czy Polska uznaje integralność terytorialną Federacji Rosyjskiej, czy też nie. Te niemądre wypowiedzi zaowocowały dymisją Różańskiego. A w zasadzie nie dymisją – bo po prostu MSZ ogłosiło, że nie rozpoczął on jeszcze pracy, więc po prostu nie zostanie zatrudniony. Z tym nierozpoczęciem pracy to była pewna przesada. Otóż Różański, człowiek dwudziestoparoletni, trafił do MSZ wprost od pani Elżbiety Kruk, szefowej KRRiTV, której był asystentem. Ustalono (na linii Kruk-Fotyga), że będzie on szefem Gabinetu Politycznego. Już samo to było humorystyczne, bo w systemie władzy w Polsce gabinety polityczne to miejsca, w których wre praca koncepcyjna, tworzą się idee, siedzą tam ludzie z głową na karku. Na stronie internetowej MSZ jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 24/2007

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché