Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

No i na coś to nieszczęsne logo Polski z latawcem się przydało. Bo i w mediach, i w samym MSZ ludzie zaczęli dyskutować nad promocją Polski w świecie, a raczej jej brakiem. Oto uzmysłowiono sobie, że promocją Polski zajmuje się kilka instytucji – MSZ, Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Kultury oraz kilka agencji, np. PAIZ, KIG, Instytut Adama Mickiewicza, Radio Polonia etc. Efekt tego jest taki, że wydajemy na promocję kraju, jak podały media, 100 mln zł rocznie i niewiele z tego wynika. Bo są to działania nieskoordynowane, w małej skali. Mamy więc kompletny chaos i chałupnictwo. W praktyce wygląda to więc tak, że każda z instytucji ma swoją kupkę pieniędzy – i w większym stopniu żyje z tej kupki, niż zajmuje się statutowymi działaniami. Tak jest np. z Instytutami Polskimi. Nie tak dawno Najwyższa Izba Kontroli ujawniła, że instytuty te więcej środków wydają na własne istnienie (czynsz, płace dla personelu) niż na prezentowanie polskiej kultury. Podobnie rzecz się ma z biurami radców handlowych, które udało się wcisnąć w struktury ambasad. Ale i tak, z braku środków (a także, co często ma miejsce, z braku pomysłu na działanie), najwięcej pożytku z ich działania mają sami radcowie – bo mają sympatyczną, dobrze płatną pracę. To myślenie typu „zagospodaruj swoją kupkę pieniędzy”

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché