Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Wielka awantura wybuchła, kiedy BBN upubliczniło raport na temat tragicznej śmierci w Pakistanie polskiego geologa Janusza Stańczaka. Premier wołał, że raport jest haniebny i że to skandal. A to dlatego, że obarczał winą za śmierć Polaka polski rząd i MSZ. Odłóżmy na bok argumenty BBN i ludzi prezydenta Kaczyńskiego. I zapytajmy: czy rzeczywiście i minister Sikorski, i premier Tusk mogą z czystym sumieniem mówić, że w tej sprawie zrobili wszystko, co trzeba? Oczywiście nie mogą. I nie trzeba być wielkim znawcą, by stwierdzić, że, po pierwsze, Polska była logistycznie nieprzygotowana do tego, by swojego obywatela uratować. A po drugie, ratowano go bardzo powściągliwie… I warto by było, by rząd wyciągnął z tego wnioski. Od lat trwa bowiem proces naszego wycofywania się z Azji, redukcji placówek, i zdaje się, dotarliśmy do ściany. W Pakistanie mieliśmy konsulat w Karaczi. Z tego miasta było najbliżej do porywaczy polskiego geologa. Poza tym miasto to jest kluczowym punktem postojowym na drodze konwojów zaopatrujących naszych żołnierzy w Afganistanie. Taka placówka to skarb. Jeśli jest obsadzona właściwym personelem – to skarb podwójny. Więc właśnie minister Sikorski, w ramach oszczędności, ją zlikwidował. Po co kłopot, prawda? Jeżeli więc z Karaczi nie mogliśmy ratować Polaka, to może z Islamabadu? To też było trudne. Bo, po pierwsze, to malutka

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 23/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché