Nowa kraina tysiąca jezior

Teren po Tarnobrzeskim Zagłębiu Siarkowym już nie straszy księżycowym krajobrazem, tylko przyciąga turystów Po kopalniach siarki nie ma już prawie śladu, zniknął nawet charakterystyczny zapach siarkowodoru. Teraz pełno tu jezior, oczek wodnych, zbiorników o pofałdowanej linii brzegowej. Olbrzymi zbiornik Machów widoczny jest już z daleka, z drogi biegnącej wzdłuż Wisły. Teren w większości wypełniony wodą sięga aż po znajdujący się po drugiej stronie las. Po bokach jeszcze pracują koparki i spychacze, widać jednak, że prace są już na ukończeniu. Z drugiej strony Tarnobrzega, na terenach po byłej kopalni Jeziórko, pojawiły się dziesiątki mniejszych i większych oczek wodnych. Niektóre są już świetnie zagospodarowane, powstały przy nich pomosty, tereny biwakowe, obiekty gastronomiczne i hotelowe. W powijakach jest budowa zbiornika po najstarszej kopalni Piaseczno, ale przygotowane plany zagospodarowania z polami namiotowymi, parkingami, gastronomią, plażami są imponujące. Mieszkańcy żyją nadzieją, że wreszcie i tutaj ruszą prace. Tym bardziej że przy okazji cały teren zostanie przygotowany pod inwestycje, uzbrojony w niezbędne media, wodociągi, kanalizację. Piaseczno stoi przed olbrzymią szansą, bo do już świetnie rozwijającego się sadownictwa i ogrodnictwa niebawem dołączy turystyka. Woda przykryła kopalnię Wzdłuż malowniczej linii brzegowej zbiornika Machów widać nowoczesne urządzenia hydrologiczne, śluzy i kanały. Na razie woda wlewana jest tylko okresowo przy odpowiednim stanie Wisły. – Docelowo tu będzie aż 112 mln m sześc. – wyjaśnia Marek Zdyrski z kopalni Machów. – Tak duże ilości wody robią wrażenie. Nic dziwnego, że muszą być odpowiedniej jakości i dlatego wszystko jest monitorowane przez wyspecjalizowane służby. Przy kanale wlotowym powstanie przystań dla łodzi. Kilkaset metrów dalej zbudowano spory parking. Na tarasie widokowym stoi grupka mężczyzn. – Latem to dopiero będzie pięknie – zachwycają się. – Popływać będzie można, jakieś regaty urządzić, a nawet indywidualnie kajakiem poszaleć. Na szczęście nie ma smrodu, bo dawniej, jak działała kopalnia, nie dało się tędy przejechać. Po drugiej stronie zbiornika, w rejonie tarnobrzeskiego osiedla Miechocin ceny działek rekreacyjnych ciągle idą w górę. Prawie wszystkie zostały już sprzedane. Najbliżej linii brzegowej niewielką nieruchomość ma jeszcze Mieczysław Trzaska. – Kupcy dawali po 6 tys. zł za ar – mówi, wycinając suche krzewy malin. – Mam tu 27 arów, ale prawa własności nie są jeszcze uregulowane. Budować już można, bo zniesiono strefę ochronną. Łabędzie zamiast hałdy z siarką Kilkanaście kilometrów dalej, za tarnobrzeskim osiedlem Mokrzyszów, w kierunku Grębowa znajduje się ciekawie wkomponowany w krajobraz Ośrodek Rekreacyjny Kopalni Siarki Jeziórko. Oczko wodne wygląda, jakby istniało tu od zawsze. Woda tak czysta, że widać dno. – Oczko ma blisko 4 ha powierzchni i głębokość 1,5-2 m – opowiada Władysław Warzybok z kopalni. – Tu było dosyć znaczne obniżenie, poszerzyliśmy je, urobek rozrzuciliśmy po obu stronach. Takich zbiorników w rejonie kopalni Jeziórko mamy już 13, cztery są jeszcze w budowie. Pracownicy są dumni, że żyją tu 24 rodziny łabędzi. Do gminy Grębów już zgłaszają się przedsiębiorcy zainteresowani możliwością inwestowania w tym rejonie. – Nikt nie spodziewał się u nas takich zmian – dziwi się Tadeusz Żak z pobliskiej miejscowości Stale. – Teren się zmienia, wszystko jest zalesiane. Powstają stawy, jeziorka, oczka. Przy niektórych są już ośrodki. A jeszcze niedawno byliśmy skazani tylko na smród siarkowodoru. Gospodarzom wysychała w studniach woda, pył osiadał na dachach, oknach i niszczył budynki. Były szkody i w polu, i w domu. Teraz nikt już nie narzeka. – Odkąd kopalnia przestała działać, nie zgłaszaliśmy żadnych szkód – przyznają ludzie. – Teraz to jeszcze zarabia się na tych terenach. Piaseczno przed swoją szansą Ze zbiornikiem Piaseczno jest najtrudniej. Najpierw chciano tu składować popioły z elektrowni Połaniec. Przeprowadzono referendum, ludzie ostro zaprotestowali. Powracał też pomysł składowania eternitu. Sandomierska huta szkła wydobywała stąd duże ilości piasku. – Sprawa Piaseczna trwa już od 20 lat – ubolewa Dorota Kruszec-Nowińska z Urzędu Miasta w Koprzywnicy. – Miejmy nadzieję, że teraz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2007, 2007

Kategorie: Ekologia