Nowe porządki w służbie celnej

Nowe porządki w służbie celnej

W tej profesji wystarczy pomówienie, by trafić za kratki. Potrzebny jest więc skuteczny oręż, by walczyć z nadużyciami Obecna ustawa o służbie celnej, która weszła w życie w sobotę 31 października, jest, wedle zapowiedzi Rady Ministrów, ważnym krokiem mającym poprawić skuteczność pracy celników. Przepisy ustawy oznaczają jednak zarazem niemałą rewolucję dla ponadszesnastotysięcznej grupy funkcjonariuszy stojących „na mycie”. Zostały więc przez nich przyjęte z mieszanymi uczuciami. Wszelkie nowości są w tej profesji witane z pewną taką nieśmiałością. Celnik to w końcu jeden z najstarszych zawodów świata, wymieniany już w Biblii, obok innego zawodu, także uważanego za najstarszy. Oba zresztą cieszyły się w owym czasie kiepską opinią. Świadectwa Ewangelistów trochę poprawiły im oceny, przez następne dwa tysiące lat do góry szły zwłaszcza notowania fachu celnego, zyskującego nawet konotacje artystyczne. Celnikiem wszak był Rousseau, sławny francuski malarz prymitywista. Dziś polscy celnicy też uważają, że trzeba prawdziwego artysty, by sprawnie sobie radzić w gąszczu zmieniających się przepisów i procedur, regulujących szczegółowo zasady dokonywania odprawy towarów. Diabeł, jak mało gdzie, tkwi właśnie w szczegółach przepisów celnych, bo tu chodzi naprawdę o duże pieniądze. Ubiegłoroczne wpływy celne do budżetu wyniosły 78 mld zł. Przedsiębiorcy, co zrozumiałe, wykorzystują każdą możliwość prawną, by płacić jak najmniej, państwo pragnie zaś zarobić na cłach możliwie jak najwięcej. Czy potrzebna policja bis? Tymczasem, zdaniem części celników, nowa ustawa nie daje im do ręki odpowiedniego oręża, by skutecznie walczyć z oszustwami celnymi. – W toku prac nad projektem zostały wykreślone artykuły, które wzmacniały uprawnienia kontrolne funkcjonariuszy wobec szarej strefy. Ustawa, która nie daje narzędzi do zmniejszenia ogromnych strat spowodowanych przemytem i przestępstwami akcyzowymi, stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa finansów publicznych. Ustawa zawiera też szereg rozwiązań prawnych dyskryminujących funkcjonariuszy celnych wobec funkcjonariuszy innych służb, ogranicza prawa i wolności obywatelskie. Wprowadza dyspozycyjność oraz odpowiedzialność dyscyplinarną na poziomie nieznanym w żadnej innej instytucji publicznej. Nie zawiera jednak gwarancji obiektywizmu postępowań dyscyplinarnych ani ochrony przed nadużyciami służbowymi – alarmuje Sławomir Siwy, przewodniczący związku zawodowego Celnicy PL. Mówiąc konkretniej, chodzi o to, że ustawa wraz z towarzyszącymi jej przepisami wykonawczymi nie przywracają uprawnień do podejmowania czynności operacyjno-rozpoznawczych (nieco podobnych do tych, jakie ma policja), które celnicy mieli w latach 2003-2007, a stracili je po powstaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zdaniem Sławomira Siwego, bez tych uprawnień trudno zapewnić skuteczność kontroli doraźnych, mających stać się w myśl ustawy jedną z najważniejszych form walki z zaniżaniem wpływów podatkowych. Chodzi zwłaszcza o takie dziedziny jak produkcja i import papierosów, oleju opałowego, gazu, spirytusu oraz funkcjonowanie automatów do gier hazardowych. W dodatku likwidowane są stałe dyżury celników nadzorujących wprowadzanie do obrotu produktów korzystających ze zwolnień podatkowych ze względu na przeznaczenie (z wyjątkiem branży spirytusowej, gdzie stałe nadzory na razie zostają). Nasz rodzimy smak Przykładowo, celnicy kontrolują, ile gazu rozlano do butli i przeznaczono na cele grzewcze, a ile do napędu pojazdów. Jest to ten sam gaz, ale przy użyciu go do celów napędowych akcyza jest wyższa. Przedsiębiorcy deklarują więc, że sprzedają gaz na cele opałowe i grzewcze, a w istocie częściowo dostarczają go stacjom paliwowym. Natomiast w przypadku papierosów nasi producenci chętnie korzystają z papierosów z przemytu, które wprowadzają do obrotu pod znanymi nazwami. Właśnie dlatego markowe papierosy kupowane na Zachodzie często smakują inaczej niż papierosy w identycznych pudełkach, lecz sprzedawane w Polsce. Takie oszustwa można zauważyć, kontrolując na bieżąco proces rozlewania gazu lub wytwarzania papierosów. Jeśli jednak celnik ani nie ma uprawnień do czynności operacyjno-rozpoznawczych, ani nie nadzoruje systematycznie procesu wytwórczego, to zaniżanie akcyzy bardzo trudno będzie wykryć. Przedstawiciele resortu finansów twierdzą jednak, że odchodzenie od stałego nadzoru celników jest słuszne i uzasadnione. – Np. w British Tobacco czy w Philip Morris, gdzie praca trwała przez całą dobę, na każdej zmianie urzędowało czterech celników. Koszty ich obecności były duże, a nieprawidłowości nie stwierdzili. Efektywniejsze są więc dobrze ukierunkowane kontrole doraźne – mówi Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej. Słabą stroną tego rozumowania

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 44/2009

Kategorie: Kraj