O Polsce Ludowej inaczej

O Polsce Ludowej inaczej

Henryk Słabek patrzy na historię pod prąd przeważającego nurtu politycznej anatemy Tak brzmi tytuł najnowszej książki Henryka Słabka. Inaczej w tym wypadku oznacza zwyczajnie, zgodnie z regułami sztuki czy też nauki historycznej, pod prąd przeważającego nurtu politycznej anatemy. Henryk Słabek ma wyrobioną pozycję w polskiej historiografii. Ma za sobą dobrą szkołę i lata pracy w solidnym środowisku naukowym Instytutu Historycznego PAN. To się czuje, czytając eseje zebrane pod hasłem “inaczej”. W istocie są to eseje o książkach. Od Witolda Kuli “Rozdziałków” poczynając poprzez zarysy dziejów PRL Antoniego Czubińskiego i Jerzego Eislera aż po rozprawę Czesława Madajczyka o intelektualistach zaangażowanych w faszyzm i komunizm. I o wielu innych. Wspólnym mianownikiem, czy też kryterium wyboru tych książek była właśnie “inność”, to mianowicie, że wznosiły się ponad jałowe moralizatorstwo i osądzanie, starały się wnikać w sens dramatów dziejowych, miast powtarzać w kółko sofizmaty o totalitaryzmie i wybryku historii. Opinie Słabka o tych lekturach są niejednoznaczne, często polemiczne, z reguły dające do myślenia. Ale nie o tym chciałbym pisać, lecz o tych refleksjach autora, dla których lektury były tylko pretekstem i które wywodzą się z jego własnych badań i przemyśleń. Jest tam wiele spostrzeżeń zaskakująco celnych. Jak choćby takie: “… analogia, która coś tłumaczy. Komuniści po dojściu do władzy ustrój, który budowali, nazywali demokracją ludową, a solidarnościowi prominenci – dochodzeniem do “normalności”, do ładu, “który się sprawdził na świecie” lub “gdzie indziej”. Jak pierwszym początkowo nie przechodziło przez gardło słowo “socjalizm”, tak drugim – “kapitalizm”. I jedni, i drudzy, obawiając się negatywnej reakcji świata pracy, wprowadzali nowy ustrój “kuchennymi drzwiami” (62-63). Ciekawsze są jednak poszukiwania klucza do wyjaśnienia dziejów PRL – mówiąc umownie – oraz mechanizmów ewolucji tej formacji. Słabek zdaje się przykładać wagę do ignorowanej najczęściej hipotezy Johna K. Galbraitha, “który ocenę gospodarki planowej łączył z jej trzema etapami: z udaną fazą pierwszą (redystrybucja własności i dochodów) i drugą (zbudowanie podstawowej infrastruktury) oraz z nieudaną fazą trzecią (niezaspokajanie różnicujących się potrzeb społecznych). Interesujące, że ta hipoteza była bliska również Witoldowi Kuli. Przypomniałbym przy okazji inną godną uwagi hipotezę, autorstwa znanego amerykańskiego ekonomisty, Giovanniego Arrighi, wspomnianego zresztą przez Słabka, ale w innym kontekście. Uczony ten, zajmujący się badaniem nierówności ekonomicznych we współczesnym świecie, uważa, że radziecki model socjalizmu, w uproszczeniu mówiąc – komunizm, można interpretować również jako nieudaną lub niezbyt udaną próbę wyrwania się z zacofania i dorównania krajom rozwiniętym. Próby takie podejmowane pod różnymi “sztandarami” i w wielu regionach okazały się, według Arrighiego, w większości nieudane. “Dla krajów i regionów o niskich i średnich dochodach regułą nie było zrównanie się ze standardami ustanowionymi przez Zachód (dokonały tego Japonia i Włochy), ani nawet utrzymanie dzielącego ich odeń dystansu (czego dokonały Brazylia i Hiszpania). Normą było raczej – po pierwsze – rozszerzenie się luki dochodowej między regionami bogatymi i biednymi oraz – po drugie – utrzymanie przez zamożne kraje osiągniętego wcześniej statusu… Reguła ta odnosiła się do obszaru pozostającego pod władzą komunistów w tym samym stopniu, co do wszystkich innych regionów… Nawet jeśli wielu ludzi w Europie Wschodniej i w ZSRR wierzy, że komunistyczne rządy uniemożliwiły im osiągnięcie przynajmniej poziomu gospodarczego Hiszpanii, wiara ta nie ma ani rzeczowych, ani logicznych podstaw” (Socjalizm przyszłości, 1992). Słabek od lat zajmuje się historią społeczną, a zwłaszcza dziejami wsi. Zrozumiałe, że w tej perspektywie Październik 1956 jawi się wielkim przełomem. “Październik rolnikom, ciągle stanowiącym (razem z chłopo-robotnikami) blisko połowę ludności kraju, zwracał prawo do istnienia w formach tradycyjnej, chłopskiej klasy… chłopi jako obywatele i Polacy podnosili się z kolan (zresztą po raz pierwszy w dziejach Polski i w ogóle w swych dziejach) i dopiero po Październiku stopniowo adaptowali się do systemu realnego socjalizmu, by z czasem stać się jego lojalną, względnie trwałą podstawą społeczną” (160). W ogóle rozważania o chłopach należą do najbardziej inspirujących poznawczo w pracy Słabka. Jak choćby i to, że wojnę domową pierwszych powojennych lat traktuje i klasyfikuje jako rodzaj wojny chłopskiej: po obu stronach, w podziemiu zbrojnym i w szeregach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 30/2000

Kategorie: Historia