Obiad na Manhattanie

Obiad na Manhattanie

Nieznany zapis z rozmowy gen. Wojciecha Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem
Zapis niniejszy odtworzony jest z niekompletnych notatek po dłuższym czasie. Nie jest autoryzowany i może zawierać luki w mniej istotnych sprawach.
Spotkanie premiera W. Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem odbyło się na propozycję tego ostatniego w dniu 11 września 1985 r. Premier przebywał w Nowym Jorku w związku ze swym uczestnictwem w XL Sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
D. Rockefeller zjechał osobiście na parter budynku głównego Rockefeller Center przy Piątej Alei i powitał premiera na chodniku przed wejściem od 52 ulicy zachodniej. Poinformowano, że był to gest niezwykły pod względem kurtuazji. O godz. 12.00 D. Rockefeller i W. Jaruzelski odbyli prywatną rozmowę w gabinecie Rockefellera. Obecny był tylko tłumacz, wicedyrektor DMO MSZ, Jerzy Sokalski, oraz szefowa sekretariatu Domu Rockefellerów, pani Patrycja Smolley. Nie istnieje polski zapis tej rozmowy. Należy przypuszczać, że strona amerykańska zapis ten posiada.
Rozmowa w cztery oczy przedłużyła się z planowanych 60 do 105 minut. Podczas jej trwania D. Rockefeller oprowadził W. Jaruzelskiego po swej prywatnej kolekcji wielkich dzieł malarstwa.
O godzinie 13.40 w sali recepcyjnej na 72. piętrze rozpoczął się posiłek południowy. Uczestniczyli w nim ze strony amerykańskiej: D. Rockefeller, laureat Nagrody Nobla, Norman Borlaugh, zastępca sekretarza stanu, Lawrence Eagleburger, prof. Zbigniew Brzeziński oraz wiceprezes Chase Manhattan Bank, którego nazwisko nie zachowało się w notatkach.
Ze strony polskiej udział wzięli: premier W. Jaruzelski, minister spraw zagranicznych, Stefan Olszowski, sekretarz KC PZPR, Józef Czyrek, doradca premiera, mjr Wiesław Górnicki, oraz chargé d’affaires PRL w Waszyngtonie, Zdzisław Ludwiczak.
D. Rockefeller raz jeszcze bardzo serdecznie powitał premiera PRL, przedstawił gości i

poprosił o informację

na temat sytuacji w Polsce.
W. Jaruzelski przemawiał bez przygotowanych tez w ciągu 38 minut. Nakreślił złożoność polskich uwarunkowań historycznych, dwukrotną utratę niepodległości, brak doświadczeń demokratycznych, waleczność narodu polskiego i jego determinację w walce o niepodległość. Przypomniał w emocjonalnej formie straty i cierpienia Polaków podczas wojny oraz wkład żołnierzy polskich na wszystkich frontach walki z hitleryzmem.
Omawiając wydarzenia z lat 1980-1985, stwierdził, że początkowo nie chciał przyjąć proponowanego mu urzędu premiera, lecz narastające zagrożenia wewnętrzne i zewnętrzne uświadomiły mu, że jest to jego żołnierski i patriotyczny obowiązek. Od pierwszej chwili dążył do głębokich reform społeczno-politycznych i gospodarczych, nie szczędząc żadnych wysiłków. Przypomniał o paraliżującej fali strajków oraz o pograniczu wojny domowej, do którego Polska zbliżała się na przełomie listopada i grudnia 1981 r. Przytoczył fragmenty swej ostatniej rozmowy z kard. Wyszyńskim.
Następnie w niezwykle sugestywny sposób przedstawił swą wizję stopniowego, konsekwentnego i ewolucyjnego budowania demokratycznej struktury społecznej i państwowej w Polsce. Stwierdził, że „można sobie wyobrazić rozwiązania, które dziś są jeszcze trudne do wyobrażenia”. Wyraził żal, że reformatorska linia spotkała się z tak nieprzyjazną reakcją Stanów Zjednoczonych, czego przejawem są m.in. restrykcje gospodarcze. Podkreślając naturalne związki między obydwoma narodami, stwierdził, że właśnie USA powinny i mogą stać się główną siłą wspomagającą reformy w Polsce, gdyż tendencje demokratyczne kiełkują we wszystkich właściwie krajach socjalistycznych.
Osobny problem stanowi dalszy bieg sprawy niemieckiej. Już obecnie można obserwować niepokojące przejawy osmotycznego zrastania się obu państw niemieckich. NRD mimo odmienności ustrojowej korzysta z preferencji na rynkach EWG. Możliwość powstania konfederacji niemieckiej zmieniłaby na niekorzyść obecny układ sił w Europie i zachwiała istniejącą równowagę militarną.
Premier zakończył swą wypowiedź deklaracją uczynienia wszystkiego, co w jego mocy, dla dobra państwa i narodu polskiego. Pośrednio, bez wymieniania nazwiska, odniósł się pogardliwie do określenia Caspara Weinbergera („Sowiecki generał w polskim mundurze”). Nie wymienił w żadnym kontekście nazwiska prezydenta Reagana.
Wskazując na widoczną z okna rozległą perspektywę południowego Manhattanu (dzień był wyjątkowo pogodny, a widoczność nadzwyczajna), premier powiedział: „Jesteście szczęśliwym narodem. Na to wspaniałe miasto nigdy nie spadła ani jedna bomba. Praca wielu pokoleń

pomnażała wasz majątek.

Chciałbym, aby za kilkadziesiąt lat można było z najwyższego budynku Warszawy zobaczyć choć w części podobny obraz”.
Wystąpienie W. Jaruzelskiego, utrzymane w niezwykle sugestywnej i osobistej tonacji, wywarło wrażenie na amerykańskich uczestnikach spotkania. Zapanowała najpierw chwila ciszy, potem D. Rockefeller powiedział: „Dość często spotykam się przy tym stole z szefami rządów lub głowami państw, ale przyznaję, że dawno już nie słyszałem równie żarliwej i sugestywnej eksplikacji na rzecz własnego narodu (fervent plea)”.
Jako pierwszy zabrał głos Lawrence Eagleburger. Przysunął się do premiera, protekcjonalnie poklepał go po udzie i powiedział m.in.: „Na mnie również sprawiło wrażenie pańskie wystąpienie. Lecz my, Amerykanie, jesteśmy ludźmi pragmatycznymi i przywiązanymi do naszych ideałów. Powiem otwarcie, panie generale, że nie zostałem przekonany do pańskiej koncepcji ewolucyjnego rozwoju w Polsce. Jest tu zresztą nasz najlepszy specjalista, pan Brzeziński, i pewno dowiedzie, że pan się myli. Doceniamy oczywiście zniesienie stanu wojennego, ale polskie więzienia są nadal pełne więźniów politycznych, zmiany w gospodarce mają charakter kosmetyczny, a wasza zależność od Rosji nie zmniejszyła się w zauważalny sposób”.
Eagleburger sformułował również pogląd, że łagodzenie restrykcji amerykańskich będzie następować proporcjonalnie do łagodzenia rygorów w Polsce. Przywrócenie legalnego działania związku zawodowego „Solidarność” jest warunkiem niezmiennym, dopiero od tego momentu będzie można mówić o prawdziwej poprawie stosunków polsko-amerykańskich.
Z. Brzeziński wyraźnie nie miał ochoty zabierać głosu, co mogło być związane z jego osobistym zaskoczeniem. Witając się z Brzezińskim przed rozpoczęciem posiłku, premier powiedział: „Rad jestem pana poznać, wiele o panu słyszałem i czytałem. Przewidując możliwość spotkania, przywiozłem panu prezent, który powinien pana profesora ucieszyć”. Brzeziński dosłownie skamieniał, wietrząc w tym jakiś podstęp. Kiedy premier wyjaśnił, że chodzi o kserokopie przedwojennych dokumentów rodzinnych, Brzeziński zaczął się rozglądać po obecnych na sali Polakach w oczekiwaniu, że kopie te zostaną mu wręczone.
(Po zakończeniu posiłku Brzeziński wręcz zapytał, gdzie są te dokumenty, na co premier odpowiedział, że przekaże je ambasada PRL w Waszyngtonie).
Sprowokowany przez Eagleburgera Brzeziński wygłosił bardzo krótkie i bardzo niejasne przemówienie. Z jednej strony, wyjaśniał, że reformowalność komunizmu jest teoretycznie możliwa, o czym wielokrotnie pisał w swych książkach, z drugiej zaś, wskazywał na elementy regresu, np. w ZSRR po objęciu rządów przez Breżniewa. Pochwalił mocniej niż Eagleburger odchodzenie od rygorów stanu wojennego, jednakże stwierdził, że bez współpracy z opozycją ewolucyjna wizja p. Jaruzelskiego ma małe szanse realizacji.
D. Rockefeller powiedział, że rozmowa była niezwykle pożyteczna, gdyż pozwoliła z pierwszej ręki poznać intencje rządu polskiego. Sądzi on, że nadeszła pora do nawiązania trwałych form współpracy gospodarczej z Polską. Na jego polecenie wiceprezes Chase Manhattan Bank zreferował propozycję utworzenia fundacji rolnej, która miałaby zwiększyć możliwości eksportowe rolnictwa polskiego i zarazem podaż mięsa.
Prof. Norman Borlaugh bardzo wysoko ocenił współpracę z uczonymi polskimi w dziedzinie genetyki roślin. Stwierdził, że wymiana genów ziemniaczanych między Polską i USA jest jednym z najznakomitszych pomysłów naukowych, który uratował tę roślinę przed nieuniknioną degeneracją. Zaproponował, aby fundacja na rzecz rolnictwa polskiego objęła również badania nad genetyką roślin uprawnych.
Ponownie zabrał głos Eagleburger. Stwierdził, że niezwłocznie poinformuje o obecnej rozmowie prezydenta Reagana. Premier Jaruzelski powinien wywieźć z USA przeświadczenie, że jego wysiłki są z uwagą śledzone w Waszyngtonie, ale Polacy nie powinni mieć złudzeń, że okres napięć we wzajemnych stosunkach jest już bezpowrotnie zamknięty.
Z. Brzeziński dorzucił, że rozpatrywanie kwestii niemieckiej „w starych kategoriach przedwojennych” jest nieuzasadnione i wynika ze zrozumiałych, lecz anachronicznych fobii polskich.
(…)W. Jaruzelski podziękował za gościnność i okazję do rozmowy z tak interesującym gronem. Prosił, aby owo „uważne śledzenie” spraw polskich w Waszyngtonie było obiektywne i rzetelne, aby zapowiedzi były porównywane z faktami. Wyraził pełne poparcie dla powołania fundacji rolnej.
Posiłek trwał do godz. 15.55, czyli o pełne dwie godziny dłużej, niż jest przyjęte w amerykańskim obyczaju. Po zakończeniu spotkania D. Rockefeller odwiózł premiera do wyjścia i odprowadził go aż do samochodu.


Zapis niniejszy został sporządzony 26 maja 1990 r. przez Doradcę Politycznego Prezydenta RP, ppłk. Wiesława Górnickiego na podstawie własnych notatek.

 

Wydanie: 16/2002, 2002

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy