Jaka jest przyszłość polskiej centrolewicy, lewicowych partii, LiD? Co dziś różni lewicę od prawicy? Czyje interesy centrolewica powinna reprezentować, kogo bronić, za jakim państwem się opowiadać? Na te i inne pytania niejednokrotnie odpowiadali na naszych łamach nasi stali autorzy, lecz także liczne grono naukowców i publicystów. Odpowiedzi szukają też liderzy i działacze LiD. Będą one również miały kluczowe znaczenie na zbliżającym się IV Kongresie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Kierownictwu Sojuszu zależy na jak najszerszej dyskusji programowej, dlatego zwróciło się ono do redakcji „Przeglądu” z prośbą o rozpowszechnienie raportu prof. Reykowskiego i tez przewodniczącego Wojciecha Olejniczaka. Za tydzień wydrukujemy obszerne fragmenty wystąpień na Radzie Krajowej SLD – Wojciecha Olejniczaka, Grzegorza Napieralskiego i Jerzego Szmajdzińskiego, omówienie dyskusji oraz dokumenty z posiedzenia ostatniej Rady Krajowej Sojuszu. Upubliczniając swoje dokumenty, SLD zaprasza naszych czytelników, i nie tylko ich, do udziału w przedkongresowej debacie o polskiej centrolewicy, dyskusja ma bowiem pomóc w stworzeniu lewicowego Projektu dla Polski. Redakcja Niniejsze opracowanie powstało w wyniku dyskusji szerszego grona osób, które przekazywały swoje propozycje, uwagi i komentarze. Szczególnie rozwinięte propozycje i komentarze przekazali: Poseł Andrzej Celiński Dr Maciej Gdula Dr Krzysztof Janik Dr Jarosław Klebaniuk Dr Bogdan Karczmarek Lech Nikolski Prof. Jacek Raciborski Prof. Krystyna Skarżyńska Red. Krzysztof Teodor Toepliz Red. Robert Walenciak Dr Jacek Wasilewski Prof. Jerzy Wiatr I. OCENA WYBORÓW Dokonując oceny wyników wyborów parlamentarnych w 2007 r. i rezultatów uzyskanych przez LiD, musimy uwzględnić sytuację społeczno-polityczną, w jakiej doszło do wyborów (1), sytuację, w jakiej znajdował się LiD w okresie przedwyborczym (2), oraz działalność LiD w trakcie wyborów (3). 1. SYTUACJA SPOŁECZNO-POLITYCZNA W OKRESIE PRZEDWYBORCZYM Dominującą cechą sytuacji politycznej w Polsce w 2007 r. był zaostrzający się konflikt między sprawującą władzę formacją polityczną (PiS) a wszystkimi siłami politycznymi działającymi na scenie politycznej naszego kraju oraz licznymi grupami społecznymi. Konflikt ten wynikał przede wszystkim z faktu, że polityka PiS, o prawicowo-populistycznym charakterze, zmierzała do ustanowienia w Polsce specyficznej formy ładu politycznego, którą można by określić jako „autorytarną demokrację”. Miała ona prowadzić do monopolu władzy tej partii. Polityka ta godziła w interesy różnych grup społecznych, a także zagrażała międzynarodowym interesom Polski oraz ograniczała jej możliwości rozwojowe. Co więcej, była ona niezgodna z ważnymi wartościami i zasadami demokratycznego społeczeństwa. Wszystko to sprawiło, że w znacznej części polskiego społeczeństwa ukształtowało się przekonanie o konieczności odsunięcia PiS od władzy. Dlatego wybory w 2007 r. przybrały charakter swego rodzaju plebiscytu – za lub przeciw PiS. Jedna ze stron tego konfliktu – PiS – dysponowała znaczną siłą polityczną. Źródłem tej siły, jak konstatowało wielu obserwatorów i badaczy, były poważne słabości III Rzeczypospolitej, umiejętnie uwypuklone przez Jarosława Kaczyńskiego i innych krytyków tego okresu, oraz fakt, że oferta programowa i praktyka sprawowania władzy przez PiS miały odpowiadać mentalności znacznej części polskiego społeczeństwa bardzo podatnego na propagandę prawicowo-populistyczną. Niektórzy badacze świadomości społecznej w Polsce uważali, że odpowiedniość ta dotyczy większości polskiego społeczeństwa, i dlatego przewidywali zwycięstwo PiS w wyborach. Co się tyczy słabości III RP, to jedną z głównych wydaje się dopuszczenie do narastania w Polsce nielegitymizowanych nierówności i związanego z tym poczucia licznych grup społecznych, że ten porządek ustrojowy nie stwarza im szans rozwojowych. Bardzo znaczna część społeczeństwa miała poczucie upośledzenia oraz przekonanie, że zamiast dawnych ograniczeń wolności o charakterze politycznym pojawiły się, ze zdwojoną siłą, ograniczenia wolności o charakterze ekonomicznym. Tymczasem żadna z sił politycznych działających w Polsce nie liczyła się z tym poczuciem i nie starała się mu zaradzić. Rządzące elity, a także dominujący dyskurs publiczny, w zasadzie ignorowały ten stan rzeczy, wykazując znaczny stopień „klasowego egoizmu”. Dopiero PiS zwróciło się do tych upośledzonych grup i sformułowało projekt polityczny, który miał wyjaśnić powody takiego stanu rzeczy i go zmienić. Takie kategorie jak „układ”, „złodziejska prywatyzacja”, szkodliwe wpływy oligarchów, ukryta zmowa „agentów”, „podporządkowanie rządzących obcym interesom” zdawały się dobrze
Tagi:
Janusz Reykowski









