Ołdakowski musi zostać

Spór między marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim (PO) a Janem Ołdakowskim (PiS) o łączenie mandatu posła z posadą dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego nie zakończy się, bo to spór o fundamentalnym znaczeniu. O przyszły model polskiego parlamentaryzmu. Do tej pory wybrani na posłów mogli wybierać. Albo zostają posłami zawodowymi, albo pozostają w starym miejscu pracy. Zawodowcy dostają z budżetu państwa uposażenie poselskie (ok. 10 tys. zł, plus ok. 2,5 tys. zł). W swoim miejscu pracy otrzymuje bezpłatny urlop na czas sprawowania mandatu. Niezawodowcy dalej żyją z pensji w miejscu pracy, a w Sejmie dostają dietę poselską. Wszyscy mają fundusze na prowadzenie biur poselskich, darmowe krajowe przejazdy i przeloty. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora stanowi, że nie można łączyć mandatu z pracą w kancelariach prezydenta i premiera, w biurach Trybunału Konstytucyjnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i KRRiTV, w NIK, PIP i Krajowym Biurze Wyborczym, w administracji rządowej i samorządowej. Nie można też łączyć mandatu z pełnieniem funkcji sędziego i prokuratora ani zawodową służbą wojskową. Nie wypada pracować w instytucji, która może być publikować artykuły, książki, wykładać na uczelniach wyższych. Może być ministrem lub wiceministrem, ale tylko w randze sekretarza stanu. Posłem się bywa z łaski

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 47/2007

Kategorie: Blog