Tortury i zabójstwa – tak Robert Mugabe walczył o władzę w Zimbabwe Tendai Biti (jeden z przywódców MDC, Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych – przyp. red.) dotrzymuje słowa i 9 czerwca wraca do domu. Moje obawy się spełniają. Po wylądowaniu na lotnisku w Harare nie dociera nawet do kontroli paszportowej. Kiedy tylko wychodzi z samolotu, dziesięciu uzbrojonych agentów w tanich garniturach łapie go, zakuwa w kajdanki, pakuje do samochodu i odjeżdża. Biti znika. Koledzy z MDC obawiają się, że jest torturowany. Na posterunki policji wysyłają adwokatów, aby szukali Bitiego; nakłaniają sędziego do wydania zakazu aresztowania, zgodnie z którym Tendai Biti musi się stawić w sądzie. Po dwóch długich niespokojnych dniach policjanci w końcu się uginają. Bitiego przesłuchiwali w ośrodku tortur Goromonzi pod Harare, nazywanego przez byłych więźniów, z wisielczym humorem, „basenem”, ponieważ betonowe posadzki w pokojach przesłuchań polewa się wodą, co umożliwia stosowanie wstrząsów elektrycznych. Bitiego przenoszą do Chikurubi, więzienia o zaostrzonym nadzorze. Rzecznik policji oświadcza, że został on oskarżony o zdradę stanu za napisanie dokumentu (Biti twierdzi, że sfałszowanego) opisującego przejęcie władzy przez MDC. Ponadto zarzuca mu się „przedwczesne” ogłoszenie wyników wyborów, co odnosi się do podania wyników sondażu. Ponieważ za te zarzuty grozi wyrok śmierci, Tendai Biti będzie oczekiwał na proces w więzieniu. • W TYGODNIACH POPRZEDZAJĄCYCH drugą turę wyborów, zaplanowaną na 27 czerwca (2008 r. – przyp. red.), ludzie Mugabego zaciskają pierścień wokół Morgana Tsvangirai (przywódcy opozycji oraz rywala Mugabego do fotela prezydenckiego – przyp. red.), praktycznie uniemożliwiając mu prowadzenie kampanii. Tsvangirai próbuje wyruszyć w objazd po kraju jasnoczerwonym autobusem, Morgan Mobile, ozdobionym po bokach wielkimi wizerunkami swojej uśmiechniętej twarzy i hasłem „Morgan is the One” („Morgan jest właśnie tym jedynym”). Nalepki na zderzakach głoszą, że będzie to „tournée zwycięstwa”. Jednak policjanci nie odstępują go na krok, rozpędzają zwolenników, zakazują wieców. W końcu aresztują Tsvangiraia trzy razy w ciągu jednego dnia i konfiskują autobus. Tymczasem wiece ZANU-PF (Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe – Front Patriotyczny – przyp. red.) stają się obowiązkowe i zamieniają się w całonocne pungwe, sesje indoktrynacji. W Harare, za siłownią Triton, gdzie dyplomaci i inne grube ryby pocą się na bieżni mechanicznej, znajduje się polana. (…) Teraz zamieniono ją na bazę ZANU-PF. Działacze młodzieżówki Mugabego spędzają tam opiekunki do dzieci, kucharki i ogrodników z północnych dzielnic, każą im siedzieć na ziemi i do świtu skandować na cześć osiemdziesięcioletniego dyktatora. PRZEMOC PRZYBIERA NA SILE, w miarę jak w kraju rozkręca się operacja Ngatipedzenavo, „Wykończmy ich”. Strategia wyborcza Mugabego staje się całkowicie militarna. Codzienną kampanię prowadzą szefowie resortów siłowych. Na czele zespołu, któremu Mugabe powierzył operację, stoi minister obrony Sydney Sekeremai, współpracujący z marszałkiem lotnictwa Perencem Shirim oraz generałem Constantinem Chiwengą ze Sztabu Generalnego. To ten sam wspaniały zespół, który dwadzieścia pięć lat wcześniej przeprowadził masakry w Matabelelandzie, gdy Perence „Black Jesus” Shiri dowodził słynną Piątą Brygadą, szkoloną przez speców z Korei Północnej, a pomagali mu Chiwenga i ówczesny minister obrony Sydney Sekeremai. Wszyscy oni są architektami poprzedniego ludobójstwa. Działacze MDC żyją w oblężeniu; są aresztowani, bici, wypędzani z domów, mordowani. W Zaka, nieopodal Masvingo, przed świtem tuzin młodych bojówkarzy Mugabego w mundurach przyjeżdża furgonetką bez numerów rejestracyjnych do wiejskiego domu Eliasa Mudzuriego. Były burmistrz Harare, aktualnie sekretarz MDC i poseł, Elias jest moim starym przyjacielem, którego gościłem w Nowym Jorku. Bojówkarze strzelają w nogę bratu Eliasa, ciężko biją jego osiemdziesięcioletniego ojca, następnie plądrują dom. W Chipinge rodzina Lovemore’a Madhuku, innego przyjaciela, który kieruje Narodowym Zgromadzeniem Konstytucyjnym, grupą propagującą zmiany w ustawie zasadniczej, również znajduje się na linii ognia. Przemawiając tam na wiecu poparcia dla Mugabego, wysoki oficer policji, zastępca komisarza Godwin Matanga, grozi, że go zabije. – Uporaliśmy się z Tendaiem Bitim – ostrzega. – Madhuku jest następny. Matanga dotrzymuje słowa. Wkrótce potem bojówkarze Mugabego puszczają z dymem wiejski dom Madhuku, na wszelki wypadek jeszcze dwadzieścia dwa
Tagi:
Peter Godwin









