Ostry poker na Wiejskiej

Ostry poker na Wiejskiej

Czeka nas nowy podział rynku hazardu. Ministerstwo Finansów pracuje nad nowelizacją ustawy o grach losowych, a wkoło kręcą się lobbyści W tym rozdaniu chodzi o miliardy złotych. Polak na hazard rocznie wydaje około 45-50 dol. Niemiec blisko 150, a rozrzutny Grek – 400. W ubiegłym roku nadwiślański rynek szacowano na 6,5 mld zł. W kolejnych latach może osiągnąć 8 mld, a nawet 10. Stanie się tak za sprawą coraz powszechniejszych zakładów zawieranych przez internet oraz oczekiwanego wprowadzenia wideoloterii. Dlatego wśród osób związanych z branżą wrze. To, kto i na jakich warunkach może w Polsce legalnie trudnić się hazardem, reguluje ustawa o grach losowych i zakładach wzajemnych z 29 lipca 1992 r. Nikt nie jest z niej zadowolony, ale w przeszłości każda próba jej nowelizacji wywoływała na Wiejskiej burzę. Za czasów koalicji AWS-UW posłowie SLD i PSL zarzucali politycznym rywalom korupcję. Gdy w lipcu 2002 r. kolejny projekt rządowy trafił do Sejmu, dla Jerzego Jaskierni i jego rzekomego „asystenta społecznego”, Macieja Skórki, skończyło się to fatalnie. W lutym 2004 r. poseł i detektyw Krzysztof Rutkowski ogłosił, że ma dowody, iż Jaskiernia wziął kilka milionów dolarów łapówki. Było to kłamstwo, lecz media błyskawicznie zrobiły z przewodniczącego klubu parlamentarnego SLD złodzieja i aferzystę. Gdy najnowszy projekt nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych trafi do Sejmu, podobne rewelacje dotkną posłów Prawa i Sprawiedliwości. O zbyt duże pieniądze idzie gra. Gracze Najpoważniejszym zawodnikiem na polskim rynku jest Totalizator Sportowy. Jego specjalność to gry liczbowe – Duży Lotek, Multi Lotek, Express Lotek. Totalizator to także jedna z największych pod względem przychodów firm państwowych. Rocznie zasila budżet kwotą około miliarda złotych. Lecz traci pozycję – w 2004 r. gry liczbowe stanowiły 45,6% hazardowego rynku, pod koniec 2006 r. jego udział spadł poniżej jednej trzeciej. Następni są „kasyniarze”. Spółki prowadzące kasyna kontrolują 18,2% rynku. Po nich idą „automaciarze” – właściciele salonów z „jednorękimi bandytami” – 14,8%. Reszta to firmy parające się bukmacherką, bingiem, grami na automatach o niskich wygranych itp. Wszystkim – choć nie w równym stopniu – zagrażają zarejestrowane na Malcie, Gibraltarze, Bermudach i w innych rajach podatkowych spółki oferujące hazard w internecie. W prasie można się natknąć na informacje, że sieciowy hazard osiągnął w ubiegłym roku nad Wisłą przychód rzędu 600-700 mln zł. A ponieważ jego organizatorzy nie ponoszą kosztów i nie płacą w Polsce podatków, Ministerstwo Finansów postanowiło coś z tym zrobić. Jesienią ubiegłego roku plany zespołu międzyresortowego pracującego nad zmianą prawa zmierzały w kierunku wprowadzenia w tym segmencie monopolu. Miał się tym zająć Totalizator Sportowy lub specjalnie powołana państwowa spółka. Na wieść o tym prywaciarze zaczęli liczyć straty. Już dziś polscy hazardziści mają dostęp do setek wirtualnych jaskiń gry z pokerem, ruletką, bingiem itp. Płatności regulowane są np. za pomocą kart kredytowych. Właściciele maltańskich i gibraltarskich spółek parających się tym procederem marzą, by Sejm szeroko otworzył rynek. Ale politycy Prawa i Sprawiedliwości mają inne plany. Kasa, misiu, kasa… Obecny zarząd Totalizatora Sportowego nie chce komentować planów rządu. Bo nie komentuje się poczynań właściciela. Choć z radością przyjmie każde rozwiązanie zapewniające spółce dominującą pozycję w branży. Jeśli Sejm, na wniosek rządu, wprowadzi monopol państwa na internetowy hazard, Totalizator znacząco poprawi swą kondycję kosztem innych – głównie kasyn i spółek zajmujących się bukmacherką. Jeśli dodamy do tego wideoloterie – klientów stracą właściciele salonów gry z „jednorękimi bandytami”. Dlatego właśnie projekt nowelizacji ustawy o grach losowych, mimo że oficjalnie nie istnieje, wzbudza niezwykłe emocje. Od paru tygodni prawnicy kilku renomowanych stołecznych kancelarii pracują nad podważeniem zawartych w nim rozwiązań. Dwie duże firmy public relations mają już podpisane umowy na „obsługę tematu”. Trzecia prowadzi rokowania z zagranicznym klientem. Jest więcej niż pewne, że gdy treść nowego prawa trafi do sejmowych komisji, media będą uważnie patrzyły posłom na ręce. Zapowiedzią tych zdarzeń może być seria

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2007, 2007

Kategorie: Kraj