Państwo bez książek

Państwo bez książek

Bez własnej literatury, zawartej w książkach, społeczność nie jest narodem – jest tylko ludem, bądź plemieniem Nagle, po dłuższej w tej sprawie ciszy, odezwały się w prasie alarmujące głosy: poważny kryzys handlowy naszej polskiej książki, coraz gorzej sprzedają księgarnie, coraz mniej kupują potencjalni nabywcy. Książek w księgarniach moc, a wyniki handlowe są nadspodziewanie groźne, złe – ponad 50% polskich rodzin rocznie nie kupuje ani jednej książki! Jeżeli pamiętać, że jednak poważna liczba rodzin musi kupować dla swoich dzieci choćby kilka egzemplarzy szkolnych podręczników – to sytuacja jest rzeczywiście przerażająca. Odczuwają to wydawcy, coraz ostrożniejsi w podejmowaniu inicjatyw edytorskich, odczuwają hurtownicy i księgarze, mnożą się nadużycia i opóźnienia w rozliczeniach z wydawnictwami. A przede wszystkim odczuwają to polscy pisarze, z którymi wydawcy nader ostrożnie – ostrożnie finansowo – podpisują nowe umowy i nader skąpe są późniejsze honoraryjne rozliczenia. Tak złej materialnie sytuacji polskiej książki od lat nie było! Informacje na odwrocie stron tytułowych o sponsorach umożliwiających wydanie danej książki są przecież najbardziej jaskrawym dowodem kryzysu rynku wydawniczego. Przecież normalnie to wydawca sam, z własnych funduszów, wydaje książkę, ma zysk z jej rozprowadzania, zysk ten finansuje książki następne. Sponsorzy tych naszych książek – samorządowi, społeczni czy prywatni – to kryzys książki! Nie wystarczy efektowne uczestnictwo we wszelkich europejskich międzynarodowych targach księgarskich, nie wystarczą – choć one świadczą o istniejącej w społeczeństwie potrzebie książki! – tłumy w warszawskim Pałacu Kultury dorocznie odwiedzające kolejne Targi Książki! Jak również duże liczby tych kupujących, którzy przychodzą do Hali na warszawskie Koszyki, aby móc o wiele taniej kupić książkę już wycofaną jako “mało handlową” z normalnych księgarń. Książki w normalnym obrocie księgarskim idą coraz gorzej! Idą coraz gorzej, jako że są coraz droższe! Sytuacja zupełnie niepojęta! Gdy w latach ubiegłowiecznych rozbiorów właśnie polska literatura, polska książka była jednym z najbardziej istotnych elementów podtrzymujących, utwierdzających, ożywiających naszą świadomość narodową, nasze dążenia do własnej, niepodległej państwowości, gdy właśnie polska literatura, a również tendencje opozycyjne, tak żywe w środowisku naszych pisarzy, były jednym z bardzo ważnych elementów coraz skuteczniej pomniejszających zależność PRL-u od ZSRR – to właśnie po roku 1989, po pełnym odzyskaniu państwowej niezależności wystąpił największy, jaki można było sobie wyobrazić, kryzys polskiej książki, największe załamanie, cofnięcie się polskiego rynku księgarskiego. A w konsekwencji – największy kryzys ekonomiczny polskiego środowiska literackiego, które po wyraźnym dobrobycie z lat PRL – najwyższe w historii nakłady naszych książek i najkorzystniejsze dla pisarzy umowy honoracyjne – nagle wpadło w czarną dziurę zarobkowego, honoraryjnego kryzysu. Państwo, które od połowy XVIII wieku, z przerwą na lata 1919-1939, miało być wreszcie najbardziej suwerennym, niepodległym państwem polskim i politycznie biorąc, takim państwem jest istotnie, to państwo okazało się materialnie najbardziej obojętne na materialną sytuację naszego piśmiennictwa, sytuację autorów, wydawców, księgarzy. Najbardziej obojętne na to niezmiernie groźne – groźne narodowo – zjawisko kulturalne, jakim jest tak zasadniczy, tak dramatyczny spadek pokupności polskich książek. Boże! Jak pięknie było pod “okupacją radziecką” – może dzisiaj wzdychać i autor nasz, który nie może zarobić swą książką na życie, jak również matka, która dzieciom swoim nie może kupić tylu książek, nie tylko podręczników, jakich by potrzebowała, by w należytej, pełnej polskości wychowywać swe dzieci. Oczywiście – już słychać głosy: to nie tylko ceny książek, ale to już pierwsze kształtujące kulturę skutki telewizji oraz Internetu! W tym względzie sprawa jest jeszcze dyskusyjna. Mówiono, przed laty, o niszczących książki skutkach radia i kinematografii. Te przepowiednie się nie sprawdziły. Czy sprawdzą się przewidywania – obawy! – dzisiejsze, że telewizja i Internet zniszczą książkę literacką? I że to zniszczenie literatury narodowej, wespół z globalizacją gospodarczą i międzypaństwową, w ogóle dokona jakiegoś zasadniczego przeobrażenia obecnej sytuacji narodowościowej, przemieszania kultur i utworzenia jakiejś jednej kultury amerykano-światowej? Może rzeczywiście kiedyś takie przeobrażenie narodowościowe naszego świata nastąpi, ale chyba jest jeszcze o wiele za wcześnie cokolwiek konkretnego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 47/2000

Kategorie: Opinie