Prezes stoczni i jego zastępcy dokładnie wiedzieli, co robić, by wyprowadzać pieniądze do własnej firmy Dokumenty finansowe są nieubłagane. Grupa Przemysłowa bogaciła się kosztem Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Poznańska Prokuratura Apelacyjna, która prowadzi śledztwo w sprawie byłego zarządu holdingu, wyliczyła, że stocznia straciła na tym 69 mln zł, Grupa Przemysłowa zaś zarobiła 28 mln zł. Nie można uznać, że były to tylko błędy w podejmowaniu decyzji. Tak się bowiem złożyło, że udziałowcami Grupy Przemysłowej byli prezes stoczni i jego zastępcy. Dokładnie wiedzieli zatem, co robić, by wyprowadzać pieniądze ze stoczni do własnej grupy. Sprawozdania z kontroli transakcji akcjami i udziałami oraz przepływów gotówkowych i bezgotówkowych w Grupie Przemysłowej Sp. z o.o., Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA oraz w jej dwóch „córkach” – Porcie Petrol SA oraz Porcie Eko-Cynk Sp z.o.o. – nie pozostawiają wątpliwości – zarząd stoczni darzył Grupę Przemysłową wyjątkowymi względami. Potwierdza to każda z opisanych transakcji. Jak GP sprzedawała akcje Pod koniec 1998 r. zgromadzenie akcjonariuszy Porty Petrol SA podjęło uchwałę o emisji nowych akcji o wartości 10 mln zł. Nowa emisja objęła akcje serii „D”. Były to akcje imienne, skierowane do spółki Grupa Przemysłowa, mającej wyłączność na ich kupno. Kilka miesięcy później – w kwietniu 1999 r. – nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Porty Petrol podjęło jednak decyzję o sprzedaży tych akcji BRE Bankowi SA. Bank zapłacił za nie ponad 10 mln zł. W kilka dni później BRE Bank zawarł z Grupą Przemysłową umowę dającą GP prawo zakupu wszystkich akcji serii „D” za tę samą sumę, którą bank zapłacił spółce Porta Petrol SA. Miał otrzymać z tego 2,5% prowizji. Pieniądze przekazano 28 grudnia 1999 r. Do czego w całej tej transakcji było potrzebne pośrednictwo BRE Banku, który zarobił ok. 250 tys. dol. za nic? Po to, by Grupa Przemysłowa mogła z zyskiem sprzedać akcje następnej „córce” stoczni, spółce Porta Eko-Cynk. Przepisy zabraniały bowiem żonglowania akcjami bezpośrednio pomiędzy powiązanymi podmiotami. Zaś teraz formalnie było wszystko w porządku, bo Grupa Przemysłowa kupiła przecież akcje od banku. Jeszcze w tym samym dniu GP zawarła umowę o zbyciu owych akcji Porcie Eko-Cynk. Tyle że za 13 mln zł. Pieniądze na konto GP wpłynęły już następnego dnia, 29 grudnia. Tego samego dnia Grupa Przemysłowa zawarła z Portą Eko-Cynk przedwstępną umowę zbycia jej innej serii akcji Stoczni Szczecińskiej za 35 mln zł (większość tej sumy – 34 mln zł – nabywca zapłacił już w dniu podpisania umowy). Mechanizm był identyczny – akcje te GP nabyła rok wcześniej od BRE Banku za kwotę niespełna 25 mln zł. A więc zarobiła na nich prawie 8,5 mln zł. W sumie te dwie transakcje dały Grupie Przemysłowej 11,5 mln zł. Skomplikowane? Może o to chodziło? Interes z udziałami GP zdecydowała się kupić 49% udziałów w spółce Allround Ship Service w Szczecinie od spółki Mühlhan Surface Protection International GmbH z siedzibą w Hamburgu. Umowa zawarta pod koniec kwietnia 2000 r. cenę sprzedaży ustaliła na 4,65 mln marek, czyli wówczas ok. 9,4 mln zł. Termin płatności wyznaczono najpóźniej na 30 czerwca i został on dotrzymany. Aby jednak zapłacić kontrahentowi niemieckiemu, GP podpisała – w przeddzień – umowę ze Stocznią Porta Holding o pożyczeniu od stoczni 10,2 mln zł. Zaznaczono w niej, że pieniądze będą przeznaczone na zakup udziałów w spółce Allround Ship Service w Szczecinie. Pożyczka miała być zwrócona do końca następnego roku. Ale w kilka miesięcy później (październik 2000 r.) GP zawarła ze stocznią w Szczecinie umowę, w której przenosi swoje udziały w spółce Allround Ship Service w Szczecinie na Stocznię Szczecińską w zamian za zwolnienie z długów, razem z odsetkami. Wartość tych udziałów oszacowano na 11 mln zł. Różnicę w wysokości 120 tys. zł stocznia zobowiązała się wpłacić na konto GP. Zarobek tym razem był niewielki, ale zawsze… Kolejny manewr z pożyczką Manewr z długiem został powtórzony w grudniu 2000 r., kiedy
Tagi:
Maciej Wołk









