W 2012 r. 80% umów zawartych w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka nie było kontrolowanych w trakcie realizacji Generalnie byczo jest! Jeśli wierzyć damom rządzącym w Polsce unijnymi środkami – minister rozwoju regionalnego Elżbiecie Bieńkowskiej oraz prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości Bożenie Lublińskiej-Kasprzak – nasza zielona wyspa jest europejskim czempionem w ich pozyskiwaniu i wykorzystywaniu. Rzeczywistość okazuje się mniej krzepiąca. Opisane tydzień temu na łamach „Przeglądu” przypadki spółek BOPOL i OKO-Vita należących do małżeństwa Elżbiety i Piotra T. są wyjątkiem. Ujrzały bowiem światło dzienne. Codzienność programów unijnych to zamiatanie tematów pod dywan, unikanie przez PARP i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego odpowiedzi i odpowiedzialności oraz propaganda sukcesu, która ma zagłuszyć ponurą prawdę – że wydatkowanie brukselskiej kasy zrodziło w naszym kraju patologie na niespotykaną skalę. Oto garść przykładów. Innowacyjny tartak W Biłgoraju istniała spółka TimberOne, której właścicielem – jeśli wierzyć KRS – była inna spółka, ECO-PELLETS. Kto się za nią krył, nie wiem, ponieważ wykreślono ją z Krajowego Rejestru Sądowego. W 2008 r. spółka ECO-PELLETS (lub według innych danych rządowych TimberOne) zawarła z PARP umowę na realizację projektu „Zintegrowana, ekologiczna technologia energooszczędnego przerobu drewna poprzez stworzenie nowego zakładu produkcyjnego w Biłgoraju”. Opatrzono ją w sygnaturą UDA-POIG.04.04.00-06-019/08. Dotacja miała wynieść 39 994 870,50 zł. Wartość inwestycji oszacowano na ponad 200 mln zł. Za te pieniądze miał powstać… tartak. Podobno supernowoczesny. Nic dziwnego, że w prasie pojawiły się tytuły „TimberOne – nowy gracz na polskim rynku drzewnym”, a prezesi spółki w wywiadach chwalili się planami podboju zachodnich rynków. W połowie grudnia 2011 r. zarząd spółki, jako megawiarygodny beneficjent Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, by pozyskać środki, ruszył na podbój Catalyst, czyli rynku obligacji warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Prowadził też rozmowy z bankami w celu uzyskania kredytów. Chyba nic nie zapowiadało katastrofy, skoro w czerwcu 2012 r. spółka podpisała z agencją aneks do umowy, jak wolno się domyślać, przesuwający termin zakończenia budowy tartaku na 31 maja 2013 r. Niestety, 10 kwietnia 2013 r. prezes zarządu TimberOne Waldemar Wasiluk w liście do obligatariuszy napomknął: „Zarząd TimberOne SA w związku z brakiem możliwości pozyskania kapitału niezbędnego do realizacji inwestycji w Biłgoraju pomimo zakończonych Z SUKCESEM (podkr. autora) rozmów z bankami finansującymi oraz Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości w zakresie współfinansowania projektu, złożył w dniu 28 marca 2013 roku wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej Spółki”, co postanowieniem z 25 czerwca br. potwierdził Sąd Rejonowy w Zamościu. Co się stało z unijną kasą? Nie mam pojęcia. Kontakt z byłymi członkami zarządu spółki jest mocno utrudniony. Można podejrzewać, że TimberOne zamiast tarcicy produkowała jedynie dobre wrażenie i obligacje. Lecz biłgorajski wypadek nie był niczym szczególnym. Spółka Folmar z podkrakowskich Balic w 2008 r. zawarła z PARP umowę na „Uruchomienie produkcji folii barierowej na bazie EVOH uszlachetnionej dzięki sieciowaniu” (sygnatura umowy UDA-POIG.04.04.00-12-020/08). Kwota była nieznaczna – ledwie 7 070 000 zł. Niedługo potem spółka także ogłosiła upadłość. W KRS znalazłem uwagę o „umorzeniu prowadzonej przeciwko podmiotowi egzekucji z uwagi na fakt, że z egzekucji nie uzyska się sumy wyższej od kosztów egzekucyjnych”. W podobnych okolicznościach zakończyła swój byt spółka Kamitec, choć jej prezes Arkadiusz Fenicki w dobrych czasach zaklinał się w wywiadach: „W 2015 r. będziemy warci 4 mld zł”. Nic dziwnego, że podnieceni dziennikarze pisali o niej jako o „polskiej Nokii”. A gdy ktoś zdradza takie ambicje, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w zębach niesie mu worki gotówki. Umowa ze spółką dotyczyła „Wdrożenia technologii nagrodzonej w konkursie Polski Produkt Przyszłości” i opiewała na ok. 19 mln zł. Szkoda, że w połowie 2011 r. wszystko już było pozamiatane. Telefony Kamitecu ogłuchły, a nad upłynnieniem majątku „polskiej Nokii” pocił się syndyk. W marcu 2010 r. krach stał się udziałem warszawskiej spółki CR Media Consulting, która miała z PARP umowę na projekt „Innowacyjna technologia świadczenia usług wspierających działalność przedsiębiorstw na platformie BusinessConnect.pl”. Dotacja z udziałem środków unijnych
Tagi:
Marek Czarkowski









