Pawlak kontra Piechociński

Pawlak kontra Piechociński

Na kongresie PSL delegatom przyjdzie wybrać nie tyle lidera, ile przyszłość partii W tle zajadłej rywalizacji między PO a PiS toczy się kampania o to, kto będzie rządził w Polskim Stronnictwie Ludowym. Pawlak czy Piechociński? Aż dziw bierze, że media nie poświęcają tej sprawie uwagi. 17 listopada w BGŻ Arena w Pruszkowie odbędzie się kongres PSL, podczas którego wybrany zostanie prezes partii. Kandydatów jest dwóch – Waldemar Pawlak i Janusz Piechociński, który ponad rok temu rzucił rękawicę prezesowi i ruszył z kampanią wśród członków Stronnictwa. Delegatów czeka niełatwy wybór. Waldemar Pawlak to jeden z najskuteczniejszych polskich polityków, w przeszłości dwukrotny premier, od pięciu lat wicepremier i minister gospodarki, który zapewnił ugrupowaniu stabilizację oraz dobre relacje z PO. Janusz Piechociński, jeden z najlepszych parlamentarzystów, ekspert w sprawach infrastruktury, wzywa do zmian, większej aktywności i mobilizacji działaczy, co ma dać partii lepszy wynik w wyborach zarówno europejskich, jak i krajowych. Obiecuje, że gdy zostanie wybrany, ruszy w Polskę, by pozyskiwać głosy wyborców i budować silną formację zdolną rywalizować z największymi. O ile pół roku temu nikt nie dawał mu szans, o tyle teraz sytuacja się zmieniła i w najbliższą sobotę każdy wynik jest możliwy. Parafrazując hasło wyborcze ludowców „Człowiek jest najważniejszy”, możemy zapytać: który? Pawlak czy Piechociński? Niedoceniana partia Przywykło się sądzić, że polska scena polityczna została podzielona między PO i PiS, a inne partie się nie liczą. Tak nie jest. Stołeczny „trójkąt bermudzki”, Sejm-Kancelaria Premiera-Pałac Prezydencki, choć ważny, nie decyduje dziś o wszystkim. Znaczna część władzy znajduje się w rękach samorządów, a tam poważną siłą jest PSL. Swoją pozycję ludowcy zawdzięczają działaczom i rozbudowanym strukturom. Bez koalicji z nimi Platforma nie rządziłaby w sejmikach wojewódzkich. Na Mazowszu, w Świętokrzyskiem i Lubelskiem PSL ma pozycję dominującą. Marszałkowie tych województw, Adam Struzik, Adam Jarubas i Krzysztof Hetman, są niekwestionowanymi liderami lokalnych społeczności. Działacze spod znaku zielonej koniczynki liczą się też na Warmii i Mazurach, na Podlasiu oraz w Wielkopolsce i jest jasne, że gdyby wcześniej i w sposób bardziej przemyślany rozpoczęli w 2010 r. swoje kampanie, wyniki byłyby jeszcze lepsze. Szacunki mówią, że PSL ma dziś na wszystkich szczeblach samorządu terytorialnego ponad 7 tys. członków. Jest ich pewnie więcej, bo w 2010 r. część działaczy Stronnictwa, obawiając się porażki, kandydowała z list własnych komitetów wyborczych. Nikt przecież się nie spodziewał, że ludowcy osiągną 16,3% głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich, deklasując SLD i zdobywając 4381 mandatów w radach gmin i miast – prawie dwa razy więcej niż PO i PiS. Tak dobry rezultat był zaskoczeniem nie tylko dla polityków i ośrodków badania opinii publicznej (żaden sondaż nie zapowiadał wówczas takiego sukcesu), lecz także dla działaczy PSL. Pojawiła się wówczas nadzieja na sukces w wyborach do Sejmu i Senatu. Ludowcy przestali się przejmować sondażami dającymi im 4-5% poparcia i uwierzyli, że uda im się zdobyć ponad 10% głosów. Tak się nie stało. Przepadło kilka „pewnych” mandatów, porażkę – co było wielkim zaskoczeniem – poniosły ówczesna wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska i minister pracy Jolanta Fedak. Na szczęście Stronnictwo utrzymało pozycję w koalicji rządzącej, ale dziś, gdy rząd, premier Donald Tusk i Platforma powoli, acz systematycznie tracą poparcie, przyszłość PSL też staje się niepewna. O ile niegdyś na pytanie: „Kto wygra wybory?” ludowcy odpowiadali: „Nasz koalicjant”, o tyle obecnie nie można żywić równie niezachwianej pewności. Jeżeli w 2015 r. PSL nie wejdzie do Sejmu, może podzielić los takich formacji jak Unia Wolności czy Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Głośno ostrzegał przed tym w kampanii Janusz Piechociński. Jego zdaniem, jeśli szybko nie nastąpi mobilizacja, w kolejnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, samorządowych i do Sejmu Stronnictwo musi się liczyć z porażką. To bardzo silny argument, wbrew bowiem powszechnej opinii, że PSL reprezentuje wyłącznie środowiska wiejskie, jest to dziś formacja skupiająca licznych drobnych przedsiębiorców, działaczy samorządowych, urzędników, nauczycieli, lekarzy i prawników. Każdy przegrywa Co ważniejsze, w ostatnich latach w szeregach partii do głosu doszło wielu młodych, dobrze wykształconych, ambitnych działaczy, którzy już odnieśli sukcesy w administracji samorządowej i wiedzą, że ich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 46/2012

Kategorie: Kraj