Pazerni wyzwoliciele

Pazerni wyzwoliciele

Pod amerykańskimi rządami w Iraku zniknęły miliardy dolarów

Amerykanie zapowiadali odbudowę wyzwolonego Iraku. Wciąż jednak nie widać wielu nowych szkół, elektrowni czy oczyszczalni ścieków. Miliardy dolarów przeznaczonych na podniesienie kraju z ruin zniknęły bez śladu. Dodać należy, że były to irackie pieniądze.
Specjalny inspektor generalny ds. odbudowy Iraku (SIGIR), Stuart Bowen, w serii demaskatorskich raportów oskarża amerykańską administrację oraz funkcjonariuszy rządu w Bagdadzie o roztrwonienie ogromnych kwot. Według dokumentów Bowena, pod patronatem Stanów Zjednoczonych dochodziło w Iraku do marnotrawstwa i nadużyć na wielką skalę, kwitły korupcja i pospolite złodziejstwo. Bowen przesłał do Departamentu Sprawiedliwości USA listę amerykańskich kontraktorów i firm podejrzanych o udział w tym procederze. Departament zarządził dochodzenie.
Kiedy wkrótce po obaleniu reżimu Saddama Husajna szef okupacyjnej administracji, Paul Bremer, zjechał do Iraku, otrzymał do dyspozycji 6 mld dol. pochodzących z programu ONZ „Ropa za żywność” (czyli ze sprzedaży irackiej ropy) oraz z irackich kont w bankach. Kolejne 10 mld przyniósł wznowiony eksport ropy naftowej. Kiedy jednak 28 czerwca 2004 r. Bremer wracał do USA, okazało się, że wydał do 20 mld dol. irackich pieniędzy i tylko 300 mln ze środków przeznaczonych na pomoc dla tego kraju przez Kongres USA. Waszyngton twierdzi, że odbudowa Iraku pod okupacją wojsk koalicji była największym takim przedsięwzięciem od czasu planu Marshalla. Tylko że Irakijczykom pomagano za ich własne pieniądze. Amerykanie najwyraźniej więc uważali, że nie muszą prowadzić księgowości, zbierać rachunków i pokwitowań ani zbytnio oszczędzać. Władze okupacyjne koalicji (Coalition Provisional Authority, CPA) przechowywały 200 mln dol. gotówką w jednym z pałaców Saddama. Klucze do pomieszczenia miał pewien niefrasobliwy żołnierz, który zostawiał je w plecaku na biurku, kiedy wychodził na lunch. Z niedbale strzeżonego Banku Centralnego w Bagdadzie zniknęły miliony w gotówce. Raport Bowena konkluduje, że CPA nie może się rozliczyć z 8,8 mld dol. Pieniądze te przeszły przez ministerstwa proamerykańskich władz Iraku i są podejrzenia, że przynajmniej w części zostały roztrwonione lub zagarnięte przez skorumpowanych irackich urzędników do spółki z nieuczciwymi funkcjonariuszami administracji USA, amerykańskimi żołnierzami i kontraktorami. Niewykluczone, że za pośrednictwem przekupionych urzędników, dawnych aktywistów saddamowskiej partii Baas, pieniądze były przekazywane rebeliantom. Wysocy iraccy

dygnitarze maczali palce

w aferach. Na pokładzie samolotu w Libanie władze znalazły 19 mld nowych irackich dinarów (około 10 mln dol.). Okazało się, że maszynę tę wysłał mianowany przez Amerykanów minister spraw wewnętrznych Iraku. Jak pisze brytyjski dziennik „The Guardian”, zaniepokojeni członkowie tymczasowych władz w Bagdadzie zapytali Bremera, dlaczego kontrakt na odbudowę cementowni Samarah, początkowo opiewający na 20 mln dol., ostatecznie ma kosztować trzy razy więcej. W odpowiedzi usłyszeli, iż powinni być wdzięczni za wyzwolenie spod tyranii Saddama Husajna. Pewien dyrektor irackiego szpitala twierdzi, że kiedy przyszedł podpisać kontrakt, amerykański oficer, reprezentujący CPA, skreślił oryginalną cenę i napisał kwotę dwa razy wyższą. Kiedy dyrektor protestował, wojskowy wyjaśnił, że ten wzrost wartości kontraktu (o ponad milion dolarów) będzie jego funduszem emerytalnym. Pewien żołnierz USA, zatrudniony jako asystent trenera, przyznał, że przegrał w karty 20 tys. dol., przeznaczonych na wydatki zespołu irackich sportowców na Filipinach. Hazardzista stanie przed sądem wojennym.
Według raportu Bowena, amerykańscy żołnierze brali pieniądze od szefów irackich firm budowlanych, którym w zamian pomagali kraść sprzęt budowlany, należący do tymczasowych władz w Bagdadzie.
Pewne irackie ministerstwo miało na listach płac 8206 strażników, inspektorom udało się jednak odnaleźć tylko 602.
Pozostali strażnicy widma pobierali pensje.

Miliony dolarów zapłacono kontraktorom za prace i zlecenia, które nigdy nie zostały wykonane. Tylko w jednym kontrakcie, na naprawę ropociągu, wydano 3.379.505 dol. na opłacenie personelu, który „nie wykonywał robót w terenie”, oraz na inne „niewłaściwe cele”. Na 198 dokumentacji kontraktów zbadanych przez kontrolerów specjalnego inspektora 154 nie zawierało dowodów, że prace i usługi zostały wykonane, a w 169 brakowało faktur. Paul Bremer, nazywany amerykańskim prokonsulem Iraku, nie spieszył się z udzieleniem zgody na utworzenie niezależnej instytucji, która miałaby kontrolować wydatki okupacyjnej administracji. Dopiero w październiku 2003 r., sześć miesięcy po upadku Saddama, powstała Międzynarodowa Rada Doradcza i Kontrolna (International Advisory and Monitoring Board, IAMB). Gremium to długo szukało firmy biegłych rewidentów, która byłaby do zaakceptowania przez Amerykanów. Dopiero w kwietniu 2004 r. odpowiednie zlecenie dostało biuro międzynarodowej firmy audytorskiej KPMG, mające siedzibę w Bahrajnie. Tymczasem okupacyjna administracja, a także władze irackie czyniły wiele, aby utrudnić inspektorom życie. Rewidenci KPMG daremnie zabiegali o spotkania z urzędnikami ministerstw w Bagdadzie, mieli nawet trudności z wjeżdżaniem do silnie strzeżonej zielonej strefy, w której mieszczą się najważniejsze ośrodki władzy.
Ale wysiłki audytorów wsparł Stuart Bowen. Kongres Stanów Zjednoczonych już jesienią domagał się powołania inspektora, który kontrolowałby wydatki okupacyjnej administracji. Dopiero w lutym 2004 r. na to stanowisko został mianowany Bowen, 47-letni prawnik i były kapitan Sił Powietrznych USA. Jego nominacja wzbudziła kontrowersje, uważano go bowiem za człowieka Białego Domu. W 1994 r. Bowen był wysokim rangą współpracownikiem George W. Busha i walnie przyczynił się do zwycięstwa przyszłego prezydenta w wyborach na gubernatora Teksasu. Politycy z Partii Demokratycznej twierdzili, że taki zaufany współpracownik Busha nie przeprowadzi uczciwej kontroli. Ale były pilot okazał się inspektorem niezwykle sumiennym. Pracował w trudnych warunkach, otoczony niechęcią rodaków. Raporty Bowena, sporządzane co trzy miesiące, stały się jednym z najpoważniejszych oskarżeń polityki amerykańskiej w Iraku. Z dokumentów tych wynika, że prawdziwe eldorado dla defraudantów zapanowało wiosną 2004 r.

Początkowo Amerykanie pragnęli sprawować rządy nad Eufratem i Tygrysem przez długie lata. W Kraju Dwurzecza wybuchła jednak rebelia, szerzył się chaos, wielu Irakijczyków sprzeciwiało się długotrwałej okupacji. Prezydent Bush postanowił zatem przekazać tymczasowym władzom w Bagdadzie suwerenność nad krajem. Wyznaczono termin na 30 czerwca. Kilka tygodni wcześniej Paul Bremer dał kontraktorom miliony, jak to mówiono, „konstrukcyjnych dolarów szybkiego reagowania”. W bardzo krótkim czasie miały zostać zrealizowane różne projekty, tak aby przekazanie władzy odbyło się w lepszej atmosferze, Amerykanie mogli zaś pokazać światu, że dzieło odbudowy postępuje. Urzędnicy CPA nie troszczyli się zbytnio o księgowość. W Al-Hillah oficer odpowiedzialny za kontrakty dostał 6,75 mln dol. gotówką, przy czym oczekiwano, że wyda wszystko w ciągu dziewięciu dni. Okazało się zresztą, że ma jeszcze mniej czasu, gdyż Paul Bremer przekazał władzę już 28 czerwca. Wielu amerykańskich urzędników rozliczało się z ogromnych pieniędzy dosłownie na godziny przed powrotem do kraju. Dwóch opuściło Irak, nie rozliczywszy się z 1,5 mln dol. Pieniądze te nigdy się nie odnalazły. Kilku funkcjonariuszy okupacyjnej administracji uzyskało absolutorium, aczkolwiek nie przedstawili oni żadnych dokumentów na kwoty od 250 tys. do 12 mln dol. Inny amerykański urzędnik, który przedstawił rachunki, usłyszał, że jest winien jeszcze 1.878.870 dol. Po trzech dniach przyniósł dokładnie taką kwotę. Audytorzy podejrzewają, że zdołał zgromadzić znaczną rezerwę gotówki i być może powinien oddać jeszcze 3,8 mln. Za „konstrukcyjne dolary szybkiego reagowania” zbudowano niewiele. W Al-Hillah w ramach „błyskawicznych projektów” miała powstać biblioteka, a w Karbali – siedziba policji. Skończyło się na tym, że tych obiektów nadal nie ma, a pieniądze ulotniły się jak kamfora.
Paul Bremer twierdzi, że raporty Bowena są niesprawiedliwe. W irackim zamęcie, wśród wybuchających bomb, prowadzenie księgowości według standardów trudnych do utrzymania nawet w pokojowych czasach było przecież niemożliwe, zwłaszcza że rebelia zaskoczyła amerykańskich polityków. Argumenty te można uznać tylko częściowo. Wybuch chaosu i rebelii przewidywał przed inwazją Stanów Zjednoczonych na Irak każdy arabista czy nawet powierzchowny znawca problemów Bliskiego Wschodu. Zniknięcie 8,8 mld dol. nawet w niebezpiecznym irackim świecie to fakt, nad którym trudno przejść do porządku dziennego. Dla komentatorów arabskich raporty Bowena są kolejnym dowodem na to, że Amerykanie przybyli do Iraku, aby grabić bogactwa tego kraju. W grudniu 2004 r. Paul Bremer otrzymał od George’a W. Busha Prezydencki Medal Wolności.

 

Wydanie: 2005, 35/2005

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy