Pierestrojka – 20 lat później

Pierestrojka – 20 lat później

Nawet najwięksi sowietolodzy nie spodziewali się, że reformy Gorbaczowa tak wpłyną na losy świta Jak wyglądał Związek Radziecki w 1985 r., kiedy zaczęły się przemiany za którymi poszły i polski Okrągły Stół, i zburzenie muru berlińskiego, i rozpad systemu socjalistycznego w Europie, i wreszcie rozpad ZSRR? Nawet starsi pamiętają ten czas przez mgłę następnych wydarzeń, a ludzie młodsi nie potrafią sobie zapewne nic wyobrazić. To utrudnia i komplikuje myślenie o pierestrojce, czyli programie reform państwa radzieckiego, jakie w tamtym czasie zainicjował ówczesny moskiewski lider, Michaił Gorbaczow. Pozostały słowa-klisze, czyli właśnie pierestrojka, a więc po polsku: przebudowa; potem – głastnost czyli otwarcie, a wreszcie słynne „nowe myślenie”. Świat zachodni do dzisiaj za symbol prawdziwego startu pierestrojki uważa słynny telefon Gorbaczowa do Andrieja Sacharowa, wówczas skazanego na przymusowy pobyt na tzw. zesłaniu w mieście Gorki, w którym radziecki przywódca poinformował najgłośniejszego dysydenta ZSRR, że nie obowiązują go już te drakońskie ograniczenia i jest znowu wolnym człowiekiem. Związek Radziecki był wtedy – to warto przypomnieć – na zewnątrz prawdziwą potęgą. A przynajmniej tak prawie wszystkim się wydawało, zarówno w samym ZSRR, jak i w innych częściach świata. Gigantyczna potęga wojskowa, wielka gospodarka, wpływy na obszarze prawie połowy świata. Ale w tle wtajemniczeni znali bardziej skomplikowaną prawdę. O coraz gorzej kręcącej się gospodarce. O błędach w działaniach międzynarodowych, których najbardziej jaskrawym symbolem była inwazja na Afganistan. O odstawaniu ZSRR od świata, który właśnie wkraczał w nową fazę rozwoju, dziś nazywaną czasem rewolucji informatycznej. Mówiąc wprost: Związek Radziecki był już wtedy kolosem na glinianych nogach. Ale mało kto o tym wiedział. Michaił Gorbaczow wiedział albo przynajmniej trafnie przeczuwał. Kiedy dzisiaj mówi o tym, jak zostawał sekretarzem generalnym Komunistycznej partii Związku Radzieckiego, często z uśmiechem na ustach przyznaje, że wysuwający go na fotel szefa państwa starzy politycy nie do końca wiedzieli, co robią. Wiekowy poststalinowski dogmatyk Susłow zachwalał wówczas Gorbaczowa jako polityka, który „ma miły uśmiech, ale… stalowe zęby”. Kiedy niedawno Instytut Gorbaczowa opublikował w Moskwie raport o pierestrojce, jego autorzy – ludzie w wieku, który uniemożliwiał im aktywny udział w przemianach z lat 80. – napisali: „Istotą pierestrojki była demokratyzacja życia politycznego i ustroju państwowego, w tym zwiększenie swobód obywatelskich, częściowe urynkowienie gospodarki i ocieplenie stosunków ze światem zachodnim. Zmiany te pobudziły świadomość narodową w większości republik ZSRR, co w konsekwencji doprowadziło do rozpadu imperium i krachu systemu komunistycznego. Na arenie międzynarodowej pierestrojka oznaczała przeforsowaną przez gorbaczowowskie kierownictwo rezygnację z dzielenia świata na swoich i obcych, z wyobcowania, zamkniętej egzystencji i samoizolacji państw socjalistycznych, z maniakalnego dążenia do narzucania swojego stylu życia otaczającemu światu”. I dalej: „Pluralizm w polityce i wolna gospodarka, swoboda wyznania i wielopartyjność, demokratyczne wybory i zniesienie cenzury – te i inne swobody, prawa oraz możliwości zostały wniesione do naszego życia przez pierestrojkę. Nawet jeśli nie zostały urzeczywistnione w pełnej mierze, ruch w tym kierunku, zapoczątkowany dzięki pierestrojce, jest nieodwracalny” Wiosną i latem 1985 r. nikt tego w taki sposób nie formułował. Bardzo ostrożnie Michaił Gorbaczow kilkakrotnie od XXVII Zjazdu KPZR ogłaszał potrzebę zmian w sposobie zarządzania gospodarką, konieczność wyzwolenia większej aktywności w ludziach. W czerwcu 1985 r., na kolejnym plenum partyjnym już w sposób bardziej rozwinięty zapowiedział, że ZSRR musi się zmieniać, bo wymaga tego potrzeba chwili. Wtedy też padła już wyraźnie zapowiedź, że wprowadzane przez władze zmiany nazywać się będą pierestrojką. Początkowo Rosjanie nie bardzo wiedzieli, czego chce Michaił Gorbaczow. Kadra kierownicza – wszyscy ci sekretarze partyjni dziesiątków szczebli, kierownicy administracji, dyrektorzy, których liczbę same władze KPZR szacowały wówczas na 18,6 mln osób – sądziła, że to kolejna kampania haseł, za którymi nie pójdą czyny. I rzeczywiście, przez pierwszy rok efekty były niewielkie. Ówczesny „International Herald Tribune” pisał o „ograniczonej odwilży kulturalnej, pierwszych eksperymentach gospodarczych i wstępnych rokowaniach z Zachodem”. Z ankiety przeprowadzonej wśród kołchoźników i robotników, ale także kierowników w radzieckich zakładach pracy, wynikało z kolei, że (rzekomo?) około 62% ankietowanych dostrzegło „wzmocnienie dyscypliny pracy”, a jedna trzecia nawet „rozwój gospodarki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 25/2005

Kategorie: Świat