PIGS sieją strach w eurolandzie

PIGS sieją strach w eurolandzie

Czy finansowe tarapaty Grecji, Irlandii, Hiszpanii i Portugalii doprowadzą do rozpadu strefy euro? Widmo krąży nad Brukselą. Widmo rozpadu strefy euro. Ekonomiści, którzy przed 11 laty ostrzegali, że wspólna europejska waluta została wprowadzona za wcześnie, odczuwają gorzką satysfakcję. Na rynkach finansowych panuje niepokój, który może zmienić się w panikę. Euroland przeżywa najostrzejszy kryzys w historii. Finansowe turbulencje wstrząsają bowiem nie tylko Grecją (12,7% deficytu budżetowego), lecz także Irlandią (12,5%), Hiszpanią (11,2%) i Portugalią (8%). Złośliwi finansiści określają te kraje niezbyt uprzejmym skrótem PIGS, od pierwszych liter ich angielskich nazw (pigs w języku Szekspira znaczy świnie). Czasem słowo to występuje jako PIIGS, wtedy dotyczy także Włoch (Italy), w których dług publiczny od lat przekracza 100% rocznego produktu narodowego brutto, a niefrasobliwe władze nie podejmują żadnych wysiłków, aby to zmienić. Czy kłopoty Grecji spowodują fatalny efekt domina? Euroland uległ ostremu podziałowi na zamożne kraje północy o bardzo wydajnych i konkurencyjnych gospodarkach (Niemcy, Holandia, Finlandia) i na deficytowe państwa południa, uważane przez północnych bogaczy za lekkomyślnych utracjuszy. Grecy powszechnie oskarżani są o fałszerstwa i manipulacje finansowe. Niemiecki tygodnik „Focus” zamieścił na okładce wizerunek Afrodyty, greckiej bogini miłości, pokazującej w obraźliwym geście środkowy palec. Podpis głosi: „Oszust w eurorodzinie”. Oczywiście tego rodzaju zarzuty budzą oburzenie w Grecji. Grecy, a także mieszkańcy innych krajów południowych, obwiniają o swoje kłopoty państwa bogate, zwłaszcza Niemcy, które skutecznie obniżyły koszty pracy i zalewają inne rynki tanimi produktami, ponadto wykupują najważniejsze sektory południowych gospodarek. Czy szarpany takimi sprzecznościami euroland może przetrwać? Niemiecki magazyn ekonomiczny „Manager” wieszczy, że koniec strefy euro może doprowadzić do rozpadu Unii Europejskiej, powrotu nacjonalistycznej polityki, krachu pokojowego porządku w Europie. Byłaby to geopolityczna katastrofa. Rządy państw UE zrobią wszystko, aby do niej nie dopuścić. Były wysoki urzędnik Europejskiego Banku Centralnego, Wilhelm Nölling, zapowiadał w latach 90., że stworzenie eurolandu skończy się fiaskiem, ponieważ ekonomie państw członkowskich są zbyt zróżnicowane, natomiast politycy zbyt słabi, aby wymusić przestrzeganie surowych kryteriów stabilizacyjnych. Obecnie słowa Nöllinga znów słuchane są z najwyższą uwagą. Ekonomista ostrzega, że sytuacja PIGS, a zwłaszcza krajów południowych, jest krytyczna i nie wyklucza bankructwa całych państw. „Doszliśmy do punktu, w którym poprzez bojkot obligacji niektórych krajów można zadać im śmiertelne rany”, bije na alarm profesor. Spekulanci giełdowi, stawiający na niewypłacalność państwowych dłużników, czekają na okazję do ataku. Wprowadzenie wspólnej waluty obniżyło konkurencyjność gospodarek krajów deficytowych. Korzystając z niskich stóp procentowych w strefie euro, państwa te przez lata żyły ponad stan, kupowały za granicą znacznie więcej towarów, niż udało im się sprzedać swoich. Podczas lat obfitości rządy Portugalii, Grecji, Hiszpanii i Irlandii nie wykorzystały okazji do reform – nie podwyższono podatków, nie zredukowano wydatków państwowych. Niekiedy nawet zmniejszano obciążenie podatkowe, a władze beztrosko szastały pieniędzmi na prawo i lewo. Kiedy jednak rozpętał się kryzys gospodarczy, nastąpiło brutalne przebudzenie. Wzrosło bezrobocie, obniżyły się popyt na rynku wewnętrznym i wpływy z podatków. Rządy ratowały się zaciąganiem kredytów i zadłużenie państwowe rosło w zastraszającym tempie. Trzeba było zwiększyć oprocentowanie obligacji państwowych, żeby w ogóle znaleźli się nabywcy. Obsługa zadłużenia stała się ogromnym ciężarem. Wcześniej kraje deficytowe ratowałyby się, obniżając wartość swej waluty. Inflacja obniżyłaby balast zadłużenia, pobudziła eksport i wzmocniła gospodarkę. W eurolandzie jednak takie rozwiązanie nie jest możliwe. Komisja Europejska zaleca PIIGS radykalny kurs oszczędnościowy, podwyżki podatków, uzdrowienie budżetu, poprawę konkurencyjności gospodarczej. W najgorszej sytuacji znalazła się Grecja, która straciła na rzecz Brukseli część suwerenności. Bez zgody Komisji Europejskiej rząd i parlament w Atenach nie mogą podejmować decyzji o nowych wydatkach. Grecki minister finansów zobowiązany jest składać co miesiąc raport z działań rządu na rzecz uzdrowienia budżetu. Według ateńskiego dziennika „Eleftherotypia”, eurokraci sporządzili 80 przykazań, których grecki podatnik musi przestrzegać do 2012 r. W Parlamencie Europejskim wysunięto nawet propozycję, aby powołać specjalnego pełnomocnika ds. Grecji z nadzwyczajnymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2010, 2010

Kategorie: Świat