Pottsville, Pensylwania Roosevelt świętował z piwem Yuenglinga koniec prohibicji, a Obama posłał je kanadyjskiemu premierowi z okazji hokejowego pojedynku USA-Kanada na olimpiadzie Kiedy w marcu 2008 r. Barack Obama przemierzał Amerykę w walce o nominację swej partii na prezydenta, w pensylwańskim Latrobe zamówił kufel flagowego produktu browaru Yuengling – Traditional Lager i dał się sfotografować, jak go pochłania. W marcu tego roku, przed meczem hokejowym USA i Kanady, podarował premierowi tego kraju Stephenowi Harperowi karton amerykańskiego Yuenglinga i kanadyjskiego Molsona, aby lepiej się oglądało tradycyjną świętą wojnę na lodzie. Zadanie dyplomatyczne osobiście wypełnił ambasador USA w Ottawie, David Jacobson, i natychmiast potwierdził wykonanie Białemu Domowi. Kiedy w lipcu zeszłego roku zapytano Baracka Obamę, jakie jest jego ulubione piwo, odpowiedział: „Yuengling”. I o tym piwie jest ten tekst. Było to dokładnie dziesięć lat temu. Od 31 lipca do 3 sierpnia 2000 r. w Filadelfii odbywała się Konwencja Partii Republikańskiej mająca namaścić kandydata do Białego Domu. Wszyscy już wiedzieli, że będzie to George W. Bush. Dostałem zaproszenie jako jeden z paru tysięcy gości, podobnie zresztą jak na konwencję demokratyczną w Los Angeles dwa tygodnie później. Pojechałem. Bruce i Dick W filadelfijskim hotelu Doubletree zatrzymała się republikańska delegacja stanu Pensylwania, czyli poniekąd gospodarzy tego politycznego wydarzenia. Jeden z delegatów zaprosił mnie tam, aby zobaczyć, jak to wygląda od kuchni. W holu natknęliśmy się na zbiegowisko. Obiektem zainteresowania był posiadacz atletycznej sylwetki, indiańskiej opalenizny, jasnych włosów i nieprawdopodobnie niebieskich oczu. Zwracano się do niego: Dick, najwyraźniej ciesząc się z jego obecności. Ponieważ twarzy nie kojarzyłem z żadną postacią polityczną, zapytałem, kto to jest. „To Dick Yuengling! Pensylwański delegat numer jeden”, usłyszałem. „Ten od piwa?”. Zegar wspomnień cofnął się o kilkanaście lat, kiedy przyjechałem do Stanów pierwszy raz i pierwszym piwem, jakim zostałem tu poczęstowany, był właśnie Yuengling. Z wyraźną informacją, że pochodzi z najstarszego browaru w Ameryce. Było to krótko po objęciu przez Dicka Yuenglinga steru rodzinnej firmy. Teraz Dick robił za celebryta na konwencji prezydenckiej. Odpowiadał na pytania, żartował. Nie miałem jakichkolwiek szans, aby się do niego dopchać. Paradoksalnie lepiej powiodło mi się z… Bruce’em Willisem, który zjawił się jako zaproszony gość i mówca konwencji. Bruce Willis i Dick Yuengling wychowywali się w okolicach tej samej Filadelfii. Bruce miał do niej 53 km z Penn’s Grove, Dick z Pottsville dwa razy tyle. Podobnie mieli do Nowego Jorku. Chłopaki z podwielkomiejskiej prowincji. Z marzeniami i ambicjami. Potem z osiągnięciami zdobytymi ciężką pracą. Sukcesorzy amerykańskiego mitu o tym, że granicą jest tylko niebo. Kraina Schuylkill Ganshohawanee to w języku Indian Delawarów pędząca, hucząca woda, Manaiunk zaś – miejsce, gdzie można się napić. Tak od wieków nazywali rzekę płynącą przez nieco ponad 200 km przez ich ziemie i wlewającą się do jeszcze większej tuż przed ujściem do morza. Kiedy ok. 1630 r. dopłynął tu wynajęty przez West Indian Company holenderski żeglarz i kupiec w jednym, Arendt Corssen, duża rzeka była już znana jako Delaware. Kiedy odkrył drugą, nazwał ją Schuylkill, co daje się tłumaczyć jako ukryty dopływ. Nazwa się upowszechniła, a w 1850 r. weszła do literatury dzięki poematowi Mathew Nolana „Schuylkill”. Zaczęła też geograficznie promieniować na otoczenie. Od jej imienia nazwano lokalne miasto, hrabstwo, dolinę oraz wymieniano je w nazwach firm handlowych i przemysłowych. W 1790 r. rozpoczęła się dla tych terenów nowa era. Lokalny traper, Nacho Allen, po udanym polowaniu na bobry zasnął pod gołym niebem. Obudził go pożar, który powstał nie wiadomo skąd. Wyglądało na to, że jego źródło jest pod ziemią. Można to było uznać za robotę diabelską. Allen wykoncypował jednak, że może się palić… węgiel. Miał rację. Potwierdzono istnienie złóż. W dodatku bardzo dobrego energetycznie, twardego węgla antracytowego. Węgiel i piwo W 1806 r. John Pott nabywa tereny pod założenie miasta, a pięć lat później uzyskuje akt założycielski dla miejscowości o nazwie Pottsville. Malowniczo położone, na podobieństwo Rzymu, na siedmiu wzgórzach
Tagi:
Waldemar Piasecki









