Platformie odpadła politura

Platformie odpadła politura

Ostatnie tygodnie jeszcze raz potwierdziły, że kto przestaje szanować wyborców, ten popełnia polityczne harakiri. Cztery lata temu niektórzy liderzy SLD głosili, że niezależnie od tego, jak partia będzie działać, to zawsze można liczyć na tzw. żelazny elektorat. Zetknięcie z realnymi zachowaniami wyborców było niezwykle bolesne. Wydawało się więc, że naiwna wiara w to, że wyborca będzie wierny partii, mimo że czuje się przez nią opuszczony, będzie skuteczną nauką dla innych. Ale gdzież tam. W buty SLD weszła partia, która większość swojego kapitału zbiła na krytyce lewicy. Platforma Obywatelska, bo o niej mowa, swoimi pomysłami, a zwłaszcza retoryką liderów opuściła znaczną część swoich sympatyków o poglądach centrowych. Liderzy tej partii uznali widocznie, że ci wyborcy są przypisani do PO na wieki. Zaczęli więc szukać nowych stronników głębiej na prawo i tak się w tych zabiegach zagalopowali, że coraz trudniej było odróżnić ich od liderów PiS i LPR. Zapomnieli, że polityka nie znosi próżni. I że zawsze znajdzie się ktoś, kto się zaopiekuje osamotnionym elektoratem. Z ofertą wobec porzuconych, zdradzonych i samotnych, ale jednocześnie wykształconych, umiarkowanych i nastawionych propaństwowo wyborców wystąpiła tworząca się Partia Demokratyczna. Frasyniuk i Mazowiecki mają takie życiorysy, że ich oferta

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 10/2005, 2005

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański