Korzyści z umowy TTIP są mierne, za to zagrożenia ogromne Marcin Wojtalik– współtwórca Instytutu Globalnej Odpowiedzialności, koordynator projektu „Dwustronne umowy inwestycyjne”, ekspert w sprawie TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership) – negocjowanej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi umowy o wolnym handlu. Przez wiele miesięcy cała Polska żyła umową stowarzyszeniową Unii Europejskiej z Ukrainą, ale mało kto wie o rozmowach na temat największej w dziejach świata umowy handlowej. Dlaczego tak się dzieje? – Moim zdaniem, większość polskich polityków nie odrobiła pracy domowej i nie oceniła, jakie skutki może mieć dla naszego kraju podpisanie TTIP. Swoje poglądy opierają na uspokajających zapewnieniach Komisji Europejskiej. Poza tym w Polsce przyjmujemy, że skoro umowa zawierana jest ze Stanami Zjednoczonymi, to z definicji musi być dobra i nie ma co się w nią wgłębiać. Premier Ewa Kopacz w exposé zadeklarowała, że jej rząd będzie „usilnie zabiegać o jak najszybsze podpisanie umowy o wolnym handlu i inwestycjach między UE i USA”. Z jej słów wynikało, że TTIP umocni bezpieczeństwo Polski w kontekście tego, co się dzieje za wschodnią granicą. Z kolei Danuta Hübner widzi w partnerstwie korzyści ekonomiczne, bo „wszędzie tam, gdzie handel jest wolny i otwarty, jest dobrobyt i rozwój”. – Danuta Hübner powiedziała też, że lepiej, aby społeczeństwo zaczekało z dyskusją na temat TTIP do zakończenia negocjacji. Gdyby podobne stanowisko zwyciężyło w innych krajach Unii, wciąż nic byśmy nie wiedzieli na temat rozmów toczących się za szczelnie zamkniętymi drzwiami od czerwca 2013 r. Na szczęście europejskie organizacje pozarządowe zainteresowały sprawą opinię publiczną, polityków oraz instytucje europejskie, m.in. Europejskiego Rzecznika Praw Człowieka. Po jego interwencji Komisja Europejska opublikowała część tekstów negocjacyjnych. Od roku kwestia TTIP znajduje się w głównym nurcie debaty politycznej w wielu krajach – niestety, nie w Polsce. Wielki może więcej Pod europejską akcją Stop TTIP podpisało się już 1,4 mln osób. – Jestem pewien, że wkrótce będzie ich ponad 2 mln. Jakie są powody protestów przeciwko TTIP? – Początkowo największe oburzenie wywołał wpisany do umowy mechanizm ochrony inwestorów (ISDS). Obywatele Europy Zachodniej uznali, że może on być groźny, bo umożliwia pozywanie przez wielkie korporacje państw i domaganie się gigantycznych odszkodowań. Na razie możliwości takich działań w krajach starej Unii są mocno ograniczone, choć da się znaleźć przykłady. Szwedzki Vattenfall pozwał Niemcy za przyjęcie przez władze Hamburga ostrzejszych norm ochrony czystości wody. Koncern uznał, że wpłynie to negatywnie na rentowność budowanej przez niego elektrowni węglowej w Hamburgu, i wystąpił o odszkodowanie – 1,5 mld euro – do Międzynarodowego Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID), sądu arbitrażowego przy Banku Światowym, za złamanie podpisanej przez Niemcy Europejskiej karty energetycznej. Arbitraż – jak często w takich przypadkach bywa – wziął stronę koncernu. Niemcy mogły albo zapłacić, albo wycofać się z regulacji. Zdecydowano się na to drugie. Mamy więc przykład tzw. regulatory chill – nacisku wielkich firm na państwa, by nie wprowadzały niekorzystnych dla nich uregulowań. Niemcy to czwarta gospodarka świata. Mechanizm ochrony inwestorów jest z pewnością znacznie bardziej niebezpieczny dla państw mniejszych i biedniejszych. – W Instytucie Globalnej Odpowiedzialności badamy arbitraż inwestycyjny właśnie dlatego, że jest on ważnym narzędziem używanym przez wielkie korporacje do dyktowania warunków krajom ubogim. Zgodnie z werdyktem ICSID Ekwador musiał zapłacić Occidental Petroleum ok. 1,8 mld dol. za odebranie koncesji na wydobycie ropy. To roczne wydatki tego kraju na edukację. Czy Polska jest narażona na podobne roszczenia? – Tak, bo zawarliśmy wiele dwustronnych umów inwestycyjnych (BIT), w których zapisany jest mechanizm arbitrażu. BIT są zawierane między państwami rozwiniętymi a rozwijającymi się, gotowymi na liczne ustępstwa, byle tylko przyciągnąć zagraniczne inwestycje. Opierając się na takiej umowie, którą podpisaliśmy z Holandią, Eureko skierowało do arbitrażu międzynarodowego sprawę odsunięcia go od prywatyzacji PZU. Postawiony pod ścianą skarb państwa zawarł z Eureko ugodę, na mocy której wypłacił holenderskiej firmie 9 mld zł. Dla porównania: centralny odcinek drugiej nitki warszawskiego metra kosztował niecałe 4,6 mld. W wyniku zmian