Podtrzymywanie wojny na Ukrainie leży w czyimś interesie

Podtrzymywanie wojny na Ukrainie leży w czyimś interesie

My w Niemczech chcemy raczej Europy z Rosją niż bez niej Jürgen Trittin– polityk Zielonych, członek Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu, były minister środowiska w rządzie Gerharda Schrödera Wybory w Grecji już za nami, Aleksis Tsipras wygrał je na fali zmęczenia zaciskaniem pasa narzuconym Atenom przez trojkę pod wodzą Niemiec. Groźba wyjścia Grecji ze strefy euro jest kością niezgody w koalicji CDU-SPD. Jak będzie wyglądać unia walutowa bez Grecji? – Po pierwsze, sądzę, że Grecja nie wystąpi ze strefy euro. Po drugie, Tsipras przejął władzę tak gładko nie tylko dlatego, że jest świetnym politykiem. To może zabrzmi dziwnie, ale właśnie Angela Merkel dołożyła największych starań, aby mogła wygrać Syriza. Dziś już widzimy wyraźnie, że jej wizja polityki oszczędnościowej się nie sprawdza. Ostatecznym tego potwierdzeniem była decyzja Europejskiego Banku Centralnego, który ogłosił, że nie będzie udzielał Grecji kredytów pod zastaw obligacji. Rozdźwięk między Niemcami a innymi państwami w tej sprawie był widoczny już podczas listopadowego szczytu G20 w Brisbane, gdzie Merkel, wzdragająca się przed dalszymi inwestycjami, była zupełnie osamotniona. Grecy powiedzieli po prostu „dość”, bo przytomnie stwierdzili, że nie są w stanie sprostać żądaniom trojki, by przez długi czas utrzymywali nadwyżki budżetowe na poziomie 5% PKB. I to w sytuacji, gdy bezrobocie sięga 28% i ludzie dotknięci są biedą. A jaką receptę proponują Zieloni? – Grecja nie może zaciągać nowych długów, by spłacać stare. Żeby wyjść z kryzysu, musi odnotować wzrost gospodarczy, a to wymaga większych inwestycji i przede wszystkim renegocjacji greckiego długu. Europejski Bank Centralny wyznaczył nowe warunki ramowe, choć jeszcze nie pora na odtrąbienie sukcesu. Dopiero teraz musimy zacząć inwestować w infrastrukturę, oświatę oraz wspólną sieć i politykę energetyczną. Skoro już mówimy o Grecji, to proszę zauważyć, że ten kraj ma świetne warunki do wytwarzania własnej energii odnawialnej i eksportowania jej. Mógłby na tym nawet sporo zarobić. Szkopuł w tym, że nie mamy w Europie odpowiednio rozwiniętej sieci. W czasach starań o większą niezależność od Rosji wspólna sieć jest kwestią najistotniejszą. Mówię o tym też z myślą o naszych kolegach w Polsce i krajach bałtyckich. Tyle że taka wspólna sieć kosztuje. Powinniśmy w nią zainwestować i lepiej zrobić to teraz niż później. Tylko w ten sposób UE wyjdzie z kryzysu. Szefowa rządu i minister Schäuble sami powoli dochodzą do wniosku, że polityka zaciskania pasa jest skazana na niepowodzenie. Wprawdzie kanclerz Merkel słusznie ubiega się o większą elastyczność na rynkach Grecji, Francji, Włoch czy Hiszpanii, lecz ta nie zastąpi większych inwestycji. Sądzę jednak, że Unia przetrwa tę chwilę prawdy i zda egzamin. W każdym razie udział Zielonych w rządzie znacznie by te inwestycje przyspieszył. Zieloni wciąż na topie Na pewno? Wielu wyborców twierdzi, że pańska partia straciła tożsamość. W 2009 r. mieliście najlepszy wynik w historii, ale cztery lata później ponieśliście porażkę, co pociągnęło za sobą przetasowania w partii. A notowania nadal spadają, i to w czasach rozpadu FDP i nieobecności AfD, co dawałoby pole do „opozycyjnego” popisu. Co się stało? – Sześć lat temu w istocie osiągnęliśmy z Renate Künast najlepszy wynik w historii, ale w tym drugim przypadku muszę pana poprawić. Wynik z 2013 r. zajmuje w historycznym rankingu naszej partii trzecie miejsce, chociaż w mediach przedstawiano go jako porażkę. Zgoda, nie udało nam się przejąć władzy, ale sam wynik wyborczy przecież tych szans nie przekreślał. Podczas negocjacji koalicyjnych z CDU i CSU kanclerz doszła jednak do wniosku, że nie chce z nami rządzić. Nie zgraliśmy się z kilku powodów. M.in. domagaliśmy się zmian w podejściu do kryzysu w Grecji, ale też we własnej polityce ekologicznej i energetycznej. Dlatego wylądowaliśmy w opozycji, ale to nie znaczy, że odstąpimy od naszych postulatów. Mogę zdradzić, że premier Saksonii, Stanislaw Tillich, usilnie zabiegał o koalicję z Zielonymi, ale odmówiliśmy. Dlaczego? – Głównie z powodu odmiennych wizji ekologicznych. My chcemy likwidować kopalnie, a CDU przedłuża ich agonię. W Polsce problem górnictwa nabrał nieco innego kształtu, ale w naszym kraju kopalnie węglowe nie są już nikomu potrzebne, produkujemy więcej prądu, niż potrzebujemy. Wracając jednak do pana pytania, Zieloni nie stracili tożsamości, nasza partia wciąż jest na topie. Nie rządzimy, ale jesteśmy obecni w lokalnych rządach. Osiągnęliśmy dobry wynik w wyborach do PE,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2015, 2015

Kategorie: Świat