Pogoń za przeszłością

Pogoń za przeszłością

SLD zatraca wyrazistość, rozmija się z nadziejami swoich członków i zwolenników Trwa pełzający proces polaryzacji społeczeństwa polskiego. Nowe bieguny stanowią z jednej strony, wyraziciele wolnego rynku i interesu indywidualnego, z drugiej, eksponenci wspólnotowości, w wydaniu społecznym bądź narodowym. Środek wycofuje się, stroniąc od życia publicznego, tracąc w nim orientację lub przypisując się do któregoś z biegunów. Już nawet porażeni światłem transformacji politycy i towarzyszący im eksperci nie negują tych tendencji. Tyle że wielu z nich nie dostrzega, że mieści się on w logice naszego realnego kapitalizmu. SLD rozmija się z tymi procesami. Chce uchodzić za partię stabilizacji. W praktyce oznacza to, że zdąża za przeszłością, pragnąc poszerzać wyimaginowane centrum polityczne, które oddaliło się od centrum społecznego. Osiągnął to, że stał się partią establishmentu. Tyle że coraz więcej Polaków establishment odrzuca, traktując go jako ośrodek prywaty niepoczuwający się do żadnych zobowiązań wobec innych, słabszych. Partia ta ściga przeszłość również i gdzie indziej: czerpie przyjemność z uznania okazywanego jej przez Kościół, a nie widzi, że darzony jest on teraz mniejszym poważaniem i ma mniejsze niż kiedyś znaczenie w świecie i w Polsce. SLD nie ma własnych mediów o szerokim oddziaływaniu i chyba nie chce ich mieć, skoro stara się dopasować swój język do mediów istniejących i cieszyć się pochwałami pracujących tam dziennikarzy. To oni kierują polityką w Polsce. SLD w ten sposób traci grunt pod nogami, przypomina postępowanie innej partii, której została nazwa, nostalgiczna sympatia gazet oraz chór byłych przywódców. SLD zatraca wyrazistość, staje się amorficzna, rozmija się z nadziejami swoich członków i zwolenników. Wstąpienie Polski do UE oznaczać będzie przepływ dużych środków finansowych, ale o różnym charakterze. My do Unii będziemy płacili z budżetu, natomiast środki z Unii będą płynąć w dużym stopniu poza budżetem państwa. Do ich wykorzystania niezbędny jest duży wkład własny. UE spowoduje w Polsce znaczne zmiany w strukturze społecznej, zwiększenie się (już bardzo dużych) różnic dochodowych. W rezultacie działania samych mechanizmów regulujących przepływ środków finansowych zamożni staną się bogatszymi, a żyjący skromnie zbiednieją. Wprawdzie dzięki kopenhaskim ustaleniom z UE pomoc zyskają mieszkańcy wsi, ale zapewne nie będzie miało to znaczenia dla innych, a również nie stanie się korzystnym bodźcem dla zmiany anachronicznej struktury polskiego rolnictwa. Wzmocni się materialne podłoże polaryzacji. W bazie partyjnej SLD dominują dwie tendencje. Jedną stanowią ludzie definiujący SLD jako partię sukcesu, która dostarcza posad, prestiżu, możliwości kontaktów i transakcji oraz uroku sprawowania samej władzy. Drugą tworzą ludzie o poglądach socjalnych, identyfikujący się z grupami upośledzonymi materialnie i życiowo. Jedni i drudzy w mniejszym lub większym stopniu są sfrustrowani. Dla pierwszych partia ma zbyt mało do zaoferowania. Postawy drugich rozmijają się z linią postępowania ich rządu: baza partyjna jest znacznie bardziej przywiązana do wartości socjalnych niż kierownictwo partii. Politycy i dziennikarze dyskwalifikują tego rodzaju postawy, notorycznie nazywając je populizmem. Chyba już całkowicie zapomnieli o etosie polskiej inteligencji, a widać także, że słabo znają treść pojęcia populizm, przeciwstawiając go demokracji. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że w swej krytyce są bezsilni. Zaangażowani badacze społeczeństwa oraz dziennikarze posługują się często dwoma pojęciami-stereotypami: wyuczona bezradność oraz roszczeniowość. Odnoszą je do społeczeństwa, by wyrazić jego niedojrzałość i niedostosowanie do nowego ustroju. Tymczasem w znacznie większym stopniu pasują one do elit politycznych (wyuczona bezradność) i elit majątkowych (roszczeniowość). Już bodaj wszyscy politycy pokazali, co potrafią. Nauczyli się bezradności. Bardziej patrzą na aktualne notowania w sondażach lub wierzą w realizację \”misji historycznej\”, niż interesuje ich los ludzi. Zresztą najlepsze notowania mają ci spośród nich, którzy nie starają się robić czegokolwiek. Elity majątkowe bardzo dobrze potrafią dbać, by nie tylko na niczym nie stracić, ale by ich majątek ciągle rósł. W wielu przedsiębiorstwach pracobiorcy przez całe miesiące nie dostają wynagrodzeń, co jest łamaniem prawa. Tymczasem kadrom kierowniczym nie ubywa zarobków. Postawa członków Rady Polityki Pieniężnej jest też jaskrawym przykładem – chodzi im o zasady, a tymi zasadami są roszczenia finansowe.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2003, 2003

Kategorie: Opinie