Pokój z Oscarem

Pokój z Oscarem

Czy podczas realizacji filmu wracałeś myślami do własnego dzieciństwa?

– Znacznie częściej, niż mogłem się tego spodziewać. Zresztą bardzo podobnie zachowywali się inni członkowie ekipy. Gdy zaczęliśmy o tym rozmawiać, byliśmy zdumieni tym, ile zachowaliśmy wspomnień. Niemal każdy był w stanie precyzyjnie odtworzyć wygląd swojego pokoju albo opisać szczegółowo inne ulubione przestrzenie z dzieciństwa. Dzięki temu wszyscy jeszcze bardziej wczuliśmy się w klimat filmu i postanowiliśmy podkreślić na ekranie właściwą Jackowi uważność i spostrzegawczość.

To kwestia sposobu pracy małoletniego umysłu. A co z dziecięcymi emocjami?

– Zapamiętałem na własnym przykładzie, że dzieci nie mają problemu z akceptacją tego, że pewne rewiry rzeczywistości są dla nich jeszcze niedostępne. Na planie podobnie zachowywał się zresztą Jake Tremblay, grający Jacka. Gdy nie chcieliśmy wyjaśnić mu pewnych aspektów filmu, bo uznaliśmy, że nie jest na to przygotowany psychicznie, nie protestował i akceptował nasze stanowisko. To chyba kwestia instynktu obronnego, który nakazuje dzieciom nie przyjmować do wiadomości negatywnych aspektów rzeczywistości.

Na równorzędną bohaterkę „Pokoju” wyrasta mama Jacka. Podoba mi się sposób, w jaki pokazujesz zainteresowanie medialne jej osobą, ostatecznie powierzchowne
i nietrwałe.

– Najciekawsze wydaje mi się to, że Ma jest doskonale świadoma tego, jak prasa i telewizja obchodzą się z postaciami takimi jak ona. Dlatego w trakcie wywiadu telewizyjnego próbuje wpisać swoją historię w szerszy kontekst, pokazać, że nie musi być traktowana jak bohaterka pojedynczej sytuacji, o której wszyscy i tak zapomną. Niestety, jej wysiłki i tak są skazane na porażkę.

Historia Ma robi takie wrażenie za sprawą nagrodzonej Oscarem roli Brie Larson. Aktorka ta zyskała uznanie dzięki niezależnym komediom amerykańskim. Skąd intuicja, że sprawdzi się w dramacie?

– Wierzę, że świat komedii pełen jest uzdolnionych i wszechstronnych aktorów, którym nikt nie dał jeszcze szansy na zaistnienie w odmiennym repertuarze. Czuję instynktowną sympatię do komików, bo z reguły wyrażają oni dystans do słynnej aktorskiej metody, która polega na maksymalnym utożsamieniu się z odgrywaną postacią. Co do samej Brie Larson, bardzo chciałbym przejść do historii jako pierwszy reżyser, który odkrył jej talent dramatyczny, ale nie mogę sobie przypisać tej zasługi. Dwa lata przed „Pokojem” Brie wyśmienicie zagrała skomplikowaną rolę opiekunki z ośrodka wychowawczego w „Przechowalni numer 12”. Właśnie dzięki temu filmowi zwróciłem na nią uwagę.

Zanim rozpocząłeś karierę reżysera, zajmowałeś się filozofią. Czy te doświadczenia wpłynęły na twoje myślenie o sztuce?

– Filozofia na pewno pomogła mi rozwinąć umiejętności analityczne i skłoniła mnie do patrzenia na rzeczywistość wbrew schematom. Do dziś ważną postacią jest dla mnie Spinoza, od którego nauczyłem się nie rozdzielać ciała i ducha, lecz traktować te dwa porządki jako całość. Pod wpływem jego filozofii staram się również pokazywać na ekranie rzeczy i ludzi w całej ich wyjątkowości, bez redukowania do określonego typu czy wzorca.

Często wspominasz o wpływie korzeni żydowskich na twoją twórczość.

– Dorastałem w kraju zamieszkanym w 95% przez katolików, więc miałem okazję przekonać się, co znaczy przynależność do mniejszości. Podejrzewam, że właśnie dlatego dziś tak chętnie portretuję na ekranie outsiderów. Nie jestem religijny ani nie wykazuję przywiązania do tradycji żydowskiej, więc to wszystko raczej kwestia podświadomości, niemniej jednak korzenie determinują moją osobowość.

Czy te ogólne obserwacje mają jakieś przełożenie na codzienność?

– Zauważyłem, że przynależność do świata filmu zmienia trochę perspektywę, z jakiej postrzegam własne pochodzenie. Z powodów zawodowych spędzam coraz więcej czasu w Stanach Zjednoczonych, gdzie moje żydostwo przestaje być czymś niezwykłym. W Nowym Jorku czy Los Angeles z outsidera przemieniam się nagle w członka wielkiej wspólnoty i odbieram ten kontrast jako bardzo inspirujący.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 11/2016, 2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy