W Wielkiej Brytanii każdy ma dotrzeć do miejsca szczepienia w ciągu najwyżej 45 minut, co przeliczono na 18 km Do początku lutego ponad 9,6 mln mieszkańców Wielkiej Brytanii przyjęło już pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19. W najlepszym dniu zaszczepiono prawie 500 tys. osób. Rząd deklaruje, że do połowy lutego zaszczepi 15 mln osób. Czyli niemal wszystkich należących do grup największego ryzyka. Plan na wiosnę to kolejne 17 mln osób – w sumie 98% zagrożonych mieszkańców. Zaszczepienie wszystkich dorosłych w Wielkiej Brytanii to cel na wrzesień tego roku. Brytyjski sukces – szczepią najszybciej w Europie – jest wynikiem przede wszystkim dobrego zarządzania. Dzięki temu udało się uniknąć chaosu w podejmowaniu decyzji i bardzo wcześnie przygotowano projekt największej akcji szczepień w historii kraju. Ruszyła ona wcześniej, niż inni dopuścili szczepionki. Prace nad programem rozpoczęto w Londynie w połowie zeszłego roku. Wiedziano, że na jego realizację trzeba będzie poczekać, ale chciano, by wszyscy wiedzieli, co mają robić, kiedy pojawi się pierwsza szczepionka. Tak też się stało, ale efektem było i to, że w ciągu 2020 r. zamówiono aż 357 mln sztuk preparatu. Brytyjczycy zamawiali we wszystkich firmach, których badania zapowiadały powodzenie. Dzięki temu udało im się zapewnić sobie 40 mln szczepionek Pfizera i 100 mln opracowanej w Oksfordzie szczepionki koncernu AstraZeneca, który centralę ma w Londynie. Odpowiednio wcześnie zadbano nawet o hurtowe zakupy strzykawek, ponieważ eksperci przewidzieli, że może ich na rynku brakować lub będą droższe. A także o wsparcie dla AstryZeneki w produkcji i pakowaniu szczepionek przeznaczonych na rynek brytyjski. Pomóc miały bliskie relacje urzędów z firmami farmaceutycznymi. To z jednej strony jest przedmiotem licznych zarzutów, ale z drugiej dowodzi, że w takich sytuacjach narodowość kapitału ma znaczenie. Ekspresowe dopuszczenie szczepionki Jesienią ub.r. brytyjski rząd postanowił zmienić przepisy związane z dopuszczaniem do użytku nowych leków – głównie szczepionek. Między innymi zwolniono koncerny z części odpowiedzialności za ewentualne niepożądane efekty uboczne, ale też zadbano, by cały proces w sytuacji zagrożenia zdrowia publicznego przebiegał tak szybko, jak to możliwe. Brytyjski urząd regulacyjny pracował nad tym, zanim jeszcze Pfizer ogłosił, że ma skuteczną szczepionkę. Urzędnicy i eksperci nie musieli czekać na ostateczny raport z badań klinicznych – oceniali dane udostępniane w trakcie ich prowadzenia. Użycie pierwszej szczepionki dopuszczono już 2 grudnia, a do połowy miesiąca Londyn dysponował milionem sztuk. Członkowie rządu głośno mówili, że to dzięki wyjściu kraju z Unii i możliwości ominięcia rozbudowanej biurokracji Brukseli. Podobny powód wskazują w sprawie szczepionki oksfordzkiej. Brytyjczycy zaczęli ją wykorzystywać znacznie wcześniej niż Unia. Także dostawy zabezpieczono znacznie wcześniej, bo rząd podpisał umowę trzy miesiące przed Brukselą. Europejska prasa zwracała jednak uwagę, że dopuszczenia przyśpieszono, wykorzystując przepisy unijne, a szybkość pierwszych dostaw była raczej wynikiem wyłamania się z mechanizmu solidarnego podziału zamówień. Racja leży gdzieś pośrodku, co nie zmienia faktu, że pierwsze szczepionki podano w grudniu. Jednocześnie uruchomiono masowe szczepienia seniorów i z tygodnia na tydzień zwiększano ich tempo. Szybko przekroczono milion dawek tygodniowo. Kto, kiedy i gdzie? Starannie rozplanowano także sieć punktów szczepień, biorąc pod uwagę demografię oraz przewidywane potrzeby w różnych miastach i regionach. Wykorzystano przychodnie, apteki i szpitale. Stworzono poza tym 17 wielkich centrów szczepień, m.in. na stadionach i w centrach konferencyjnych. Docelowo ma ich być ok. 50, a w niektórych szczepić ma aż 1,2 tys. lekarzy. W akcję włączono również sieciowe supermarkety. Starano się, by każdy mógł dotrzeć do miejsca szczepienia w ciągu najwyżej 45 minut, co przeliczono na 18 km. W przypadku osób, dla których taki dystans jest zbyt duży, przewidziano możliwość wcześniejszego telefonicznego umówienia się w innym miejscu, np. w lokalnej aptece. Zaczęto też eksperymentować z całodobowymi centrami szczepień. Dużą pomocą było to, że w większości przychodni lekarzy rodzinnych na Wyspach systemy telefonicznej oraz internetowej rezerwacji wizyt działają od dawna, więc Brytyjczycy wiedzą, jak z nich korzystać, gdzie dzwonić i w jaki sposób najwygodniej się umówić. Mimo to do wszystkich osób z grup ryzyka wysłano listy, by poinformować










