Trzeba być niepoprawnym optymistą, aby wierzyć, że wyborcy zapamiętają i docenią „kompetencje, rzetelność i rozwagę” rządzących, a nie kolejny popis jakiegoś posła Swoistym signum temporis jest postępująca spektaklizacja polityki i wywoływanie konfliktów między „bratnimi” nawet partiami. Należy jednak zapytać, czy obecnie istnieją jeszcze sposoby, za pomocą których współczesne partie polityczne mogą zdobyć serca i umysły wyborców. Nie są to przecież już stare, dobre partie XX w., które z różnym skutkiem usiłowały odpowiadać na polityczne potrzeby określonego segmentu wyborców, bronić interesów określonej klasy społecznej itp. Współczesne partie, i to nie tylko w naszym kraju, muszą po prostu wymyślać konflikty i często na siłę wynajdować rozbieżności w stanowiskach i swoich programach, aby zdobyć więcej głosów niż „konkurent”. W erze popkultury muszą także spektaklizować politykę, bo współcześni wyborcy po prostu nie rozumieją już innej. Któż z wyborców (z wyjątkiem może paru pasjonatów i stałych oglądaczy transmisji telewizyjnych z Sejmu) czyta programy wyborcze poszczególnych partii politycznych? Kto z nas, wyborców, zapisuje sobie w kajeciku, jakie obietnice wyborcze realizuje, a jakich nie realizuje sprawująca władzę partia polityczna czy rządząca nami koalicja? Doprawdy, trzeba być niepoprawnym optymistą, aby wierzyć, że wyborcy zapamiętają i przede wszystkim docenią
Tagi:
Adam Gwiazda