Polska oczami gejów

Polska oczami gejów

Co trzeci homoseksualista jest przez otoczenie zastraszany lub szantażowany, 14% doświadcza przemocy fizycznej

Homoseksualiści są w Polsce wciąż niewidzialni, zarówno w polskim prawie, jak i na polskich ulicach. Jednak nieoficjalnie mówi się, że w samej Warszawie mieszka około 200 tys. otwarcie żyjących gejów i lesbijek. Statystycznie co dziesiąta spotykana przez nas na ulicy osoba jest homoseksualna. Jak wygląda Polska widziana ich oczami?
Szymon i Krzysztof poznali się przez Internet. Poza ogłoszeniami w prasie gejowskiej to właśnie wirtualny świat jest miejscem, gdzie poznaje się najwięcej par homo. Do klubów idzie się na piwo lub pierwszą randkę, ale coraz rzadziej na podryw. Spotkali się na kawie u Szymona. Potem była druga kawa, trzecia, kolacja, śniadanie… Są już ze sobą czwarty rok.
Roberta i Krzyśka połączyła najpierw praca w Kampanii Przeciw Homofobii. Nie chcą opowiadać o swoim związku, bo chronią swoją prywatność.
Bartek poznał Rudolfa 25 dni temu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Dla niego rzucił pracę, dziewięcioletni związek, kraj i pojechał do Kolonii. W najbliższych miesiącach pragną zalegalizować swój związek.

Słuchajcie, jestem gejem

Nikt nagle nie stwierdza: „Jestem gejem”. – Naturalnie, że próbowałem z dziewczynami, ale nic z tego nie wyszło – mówi Szymon Niemiec, który od trzech lat działa w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury. – Kiedy skończyłem 16 lat, poczucie, że męska strona jest dla mnie ważniejsza, zaczęło przeważać i postanowiłem spojrzeć prawdzie w oczy, zacząć z tym normalnie żyć.
Kilka dni przed osiemnastką posmakował miłości z chłopakiem – okazało się, że to jest to. Kiedy zdecydował się ujawnić na zlocie liceum, przekonał się, że koledzy już dawno wiedzieli.
„Wyjście z ukrycia” dla jednych jest poważną sprawą, dla innych powodem do żartów. – To jakaś bzdura, a kiedy pani się ujawniła, że jest heteroseksualna? – irytuje się Robert Biedroń, gdy pytam, jak zmieniło się jego życie, gdy zdecydował się ujawnić. – Proces ujawniania się gejów jest zwykle bardzo długotrwały, polega na małych kroczkach.
Robert najpierw odkrył, że podobają mu się chłopcy. To było jeszcze w podstawówce. Wyznał to swojemu najlepszemu przyjacielowi, a potem bliższej i dalszej grupie znajomych. Potem dowiedziała się mama, ale o tym Robert nie chce mówić. Podejrzewa, że do dziś nie cała rodzina wie o jego orientacji.
Bartek żyje w świecie gejów od początku lat 90. – Wcześniej próbowałem spotykać się z kobietami. Dramat. Wtedy wpadł mi w ręce numer pisma „Inaczej”. Zobaczyłem tam akty męskie. Poczułem silne podniecenie, zrozumiałem, że muszę tego spróbować – wspomina. Odpowiedział na anons w rubryce towarzyskiej. Owocem jego listu był ponaddziewięcioletni związek z Tomkiem.
Tomek nigdy się nie ujawnił. Jego była żona dotąd prawdopodobnie nie ma pojęcia, dlaczego rozpadło się ich małżeństwo. Większość homoseksualistów wybiera właśnie drogę Tomka.

Tajemnice poliszynela

W liberalnych Niemczech, o których mówi się, że homoseksualistów mają więcej niż bezrobotnych, zapytano mieszkańców Hamburga, czy przeszkadza im fakt, że ich burmistrz to gej. 93% zaprzeczyło. W Polsce nazwisk polityków, aktorów czy dziennikarzy o orientacji homoseksualnej nikt głośno nie wymienia w obawie przed oskarżeniem o zniesławienie. Ale wystarczy pójść do klubu gejowskiego, aby zobaczyć znaną twarz lub posłuchać najnowszych ploteczek, kto ostatnio w nim gościł. – To są tajemnice poliszynela – mówi Robert Biedroń. – Głośna sprawa biskupa Paetza świadczy, że homoseksualizm jest wszędzie. Księża w Polsce nie chodzą do klubów, ale na czatach można ich spotkać – dodaje.
Bo Polska widziana oczami geja to przede wszystkim życie w podziemiu. Nie ma lesbijek i gejów w reklamach, serialach ani nawet w komediach. Nasza kultura jest kulturą obowiązkowego heteroseksualizmu. – Znam wielu gejów w mediach, na wysokich stanowiskach. Reagują bardzo niechętnie na moje propozycje, aby się ujawnili szerokiej publiczności. Odważył się Maciej Nowak, korespondent „Wyborczej” – zdradza Szymon.
Polska oczami geja to także kraj, w którym trzeba trzymać rączki przy sobie. Według badania Lambdy i Kampanii Przeciw Homofobii, prawie 37% nie okazuje swoich uczuć wobec partnera w miejscach publicznych, a 27% nie mówi nikomu spoza rodziny o tym, że ma orientację homoseksualną. 39% nie zdecydowało się przyznać do homoseksualizmu rodzinie. Boją się przede wszystkim odrzucenia, ale też pobicia na ulicy. – Na spacerze w Kolonii trzymamy się pod rękę – mówi Bartek. – Ale w Polsce idziemy pół metra od siebie. Raz chwyciliśmy się za ręce w tramwaju. Więcej tego nie zrobię.
Robert Biedroń uważa inaczej: – Nie myślałem nigdy w ten sposób, że ktoś nie chce kontaktować się ze mną tylko dlatego, że jestem pedałem. Jeśli tak, to nie jest moim przyjacielem. Mój krąg przyjaciół zmienia się tak jak u każdego innego.
Badania przyznają mu rację – według raportu KPH i Lambdy, nie ma związku między ujawnieniem się a nasileniem przemocy. – Jeśli ktoś już cię zna od dobrej strony, to twoja orientacja nie ma znaczenia. Gorzej, gdy poznaje cię jako pedała – mówi Rudolf, partner Bartka. On sam w pracy zdecydował się powiedzieć swojemu szefowi dopiero po kilku latach. – Kiedy zapracowałem już na dobrą opinię, mogłem się ujawnić. Pracuję w bardzo tradycyjnej, rodzinnej firmie, dlatego nie zdecydowałem się ujawnić zaraz na wstępie – mówi Rudolf.
Rodzice Krzysztofa przez 10 lat udawali, że tematu nie ma. Potem nie mieli wyjścia, bo razem z Szymonem wystąpił w akcji „Niech nas zobaczą” i natłok informacji z mediów uderzył ich z siłą młota pneumatycznego. – Histeria, spokój, histeria. Z każdym kolejnym programem było lepiej. W końcu ostatnio przyjechali do nas na obiad.
Mama Szymona miała szczęście, bo znajomi psychologowie podźwignęli ją z dołka, ale wiele osób nie potrafi sobie z tym poradzić, tak jak ojciec Szymona. – Poradził sobie w najprostszy sposób. Odciął się ode mnie i uznał, że nie jestem jego synem – mówi rozgoryczony Szymon. Do dziś nie utrzymują ze sobą kontaktów.
Ojcom jest trudniej. – Mój nie przyznaje się do mnie – mówi Marcin, gej, pracownik banku. – Tradycyjnie uznaje się przecież, że syn właśnie ojca traktuje jako wzorzec. Syn homoseksualny wywołuje niewygodne pytanie: po kim on to ma?! Czy coś ze mną jest nie tak? Marcin niechętnie napomyka też o tym, że jego mama dowiedziawszy się, że ujawnił swoją orientację, próbowała odebrać sobie życie.
Między innymi ze strachu przed reakcją rodziny większość polskich gejów nigdy nie decyduje się na ujawnienie tego, że podobają się im mężczyźni. „Narzeczony” Bartka mówił mamie przez wszystkie lata, że są wspólnikami w interesach. Mimo że mieszkali razem, zawsze przed przyjazdem krewnych Tomek chował po szufladach zdjęcia rodziny Bartka. A jego rodzina nigdy nie zadała żadnego pytania.
Krzysiek, który wykłada zarządzanie finansami w Unii Europejskiej, europejskie prawo finansowe i rachunkowość w Szkole Głównej Handlowej, Wyższej Szkole Ekonomicznej oraz Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości, nie musiał deklarować, że jest gejem. – Media to za mnie zrobiły.
Profesorowie i studenci są już zorientowani. Raz, na samym początku, gdy go jeszcze nie znali, koledzy powiadomili go, myśląc, że jest jednym ze studentów: „Dzisiaj wykłada jakaś ciota”. – Kiedy zobaczyli mnie na katedrze, miny im zrzedły. Przeprosili mnie, nawet kilka razy, bo miałem z nimi egzamin.

Jak żyje gej?

Pytanie wydaje się dosyć głupie: – Przecież gejów nie łączy nic w sensie grupowym! Są lewicowi i prawicowi, ateiści i głęboko religijni… Podobnie zróżnicowani jak całe społeczeństwo – tłumaczy dr Jacek Kochanowski, autor pracy „Przemiany tożsamości gejów”. – Oceniając ich jednoznacznie, zapominamy, że przecież jedyne, co ich łączy, to płeć partnera seksualnego – uważa. Nawet w pisemku pornograficznym „Nowy Men” można było znaleźć opinie czytelników broniących Kościoła i nauk Jana Pawła II czy też nawołujących do niegłosowania na postkomunistów, bo to komuniści urządzili akcję „Hiacynt”.
Jednak zdaniem dr. Kochanowskiego, geje wyrzuceni poza społeczeństwo budują sobie swój własny świat. – To taka kraina fantazmatu, świat marzeń funkcjonujący równolegle obok świata „normalnych” – uważa. – Jego przejawem są właśnie grupy i organizacje gejowskie, a ostatnio przede wszystkim rzeczywistość wirtualna. To są miejsca, w których geje mogą być u siebie.
Według badaczy homoseksualistów, największy podział istnieje pomiędzy tymi z dużych miast, żyjącymi otwarcie po swojemu, a tymi, którzy muszą się kamuflować w swoich nietolerancyjnych a wścibskich mieścinach. Szymon Niemiec mówi, że jego generacja to pokolenie szczęściarzy, bo mimo wszystko załapali się na pierwsze oznaki tolerancji, a za deklarację, że są homoseksualni, nikt nie wsadza już do zakładu psychiatrycznego, nie funduje elektrowstrząsów ani odsiadki. Tak samo uważa Maciej Nowak, dyrektor gdańskiego Teatru Wybrzeże. Swego czasu opublikował w „Gazecie Wyborczej” tekst mówiący, że geje nie są w Polsce dyskryminowani. – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – kwituje dr Kochanowski. – Branża medialna i artystyczna jest z definicji bardziej otwarta. Nie sądzę, by jakaś lesbijka z małej miejscowości pracująca w fabryce powiedziała o sobie, że jest dzieckiem szczęścia – powątpiewa. Zresztą i w dużych miastach bywa różnie. Po kampanii „Niech nas zobaczą” jedna z dziewcząt została wyrzucona z domu, jeden z chłopaków stracił pracę. Na drzewach w pobliżu jego domu porozwieszano jak na szubienicach jego zdjęcie. Wyjechał do Warszawy.

Z kwiatka na kwiatek?

Stereotypowo przedstawia się gejów jako osoby niepotrafiące utrzymać związku na dłużej. Tymczasem badania szwedzkiej badaczki Turio Noack nad związkami partnerskimi w Norwegii pokazują, że rozpada się około 30% tych relacji, podczas gdy wg Norweskiego Urzędu Statystycznego, rozpad grozi 48% małżeństw heteroseksualnych (o dziwo związki lesbijskie są dużo mniej trwałe niż gejowskie). To samo potwierdziły badania francuskie. Trwałość może wynikać z faktu, że większość osób homoseksualnych legalizujących związek żyje w nim już wiele lat i jest starsza niż statystyczny heteroseksualista biorący ślub. Bartek potwierdza: – Żyję po gejowsku już kilkanaście lat. Przez ten czas byłem w dyskotece może pięć razy. Rudolf to mój trzeci partner. Marzę o domu, pracy, wspólnych wakacjach. Seks za pieniądze lub bez miłości, dla zabawy? To nie dla mnie – przekonuje.
Można jednak mówić o pewnych cechach społecznych, które wynikają ze specyficznej sytuacji „mniejszościowej”, przyznaje dr Kochanowski. – Jeśli człowiek złamie normy kulturowe w jednej sprawie, łatwiej mu się uwolnić od nacisku społecznego w innych kwestiach, jak choćby monogamii.
Marcin niechętnie przyznaje: – Wielu gejów szuka takich rozrywek. Ale nie ja – dodaje natychmiast.

Zero praw

Bycie homoseksualistą nie pomaga w niczym, a w wielu aspektach, szczególnie prawnych, jest przeszkodą. Jedyne zapisy zakazujące dyskryminacji ze względu na orientację seksualną to przepisy prawa pracy oraz ustawy o przeciwdziałaniu bezrobociu. – Jeśli mój partner znajdzie się w szpitalu, może nie będę mógł go odwiedzić. Mimo że prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe, gdyby któryś z nas umarł, rodzina drugiego wszystko odziedziczy. Nie możemy, mimo że przecież płacimy takie same podatki, razem się rozliczać – narzeka Robert.
Czasami przeszkadza w zwyczajnym życiu codziennym. – Jeśli spotykam się z kimś, kto mnie nie zna, to pyta mnie, czy mam dziewczynę. I co? Dopóki nie powiedziałem rodzicom, w każde święta życzyli mi, żebym sobie wreszcie znalazł dziewczynę, a ja czułem się mniej więcej tak, jak pani by się czuła, gdyby ktoś naciskał, żeby pani sobie wreszcie znalazła dziewczynę – zżyma się.
To, co niestety łączy wielu gejów, to nie tylko braki w regulacjach prawnych, ale przede wszystkim obawa przed polską homofobią. Kiedy biskup Pieronek został pozwany za publiczne oświadczenie, że geje nie mogą być nauczycielami, bo homoseksualizm jest jak zaraza, okazało się, że wcale nie złamał prawa. W Polsce był jeden przypadek – gdy ówczesny wiceminister zdrowia, Kazimierz Kapera, stwierdził, że homoseksualizm jest zboczeniem, i premier Bielecki odwołał go przez telefon. Dziś poseł Kapera może sobie używać na homoseksualistach ile wlezie.
Lekko naciągając, można też powiedzieć, że zadeklarowanych homoseksualistów łączy wykształcenie. Według raportu Lambdy i KPH, prawie połowa gejów to ludzie po studiach, a tylko 2% zakończyło naukę na podstawówce, choć przypuszczalnie prawda wygląda tak, że ci z niższym wykształceniem w życiu nie przyznają się do swojej prawdziwej orientacji seksualnej. Jednak zatrudnienie geja nie idzie w parze z jego wykształceniem – tylko 60% badanych przez Lambdę i KPH gejów ma pracę. Czyżby miało to związek z naszymi ocenami homoseksualizmu? Według badań CBOS, tylko 5% z nas uważa, że homoseksualizm to „normalna sprawa”. Za to aż 41%, że nie jest on normalną rzeczą i nie wolno go tolerować. A dwie piąte Polaków chciałoby zakazać homoseksualistom uprawiania stosunków seksualnych.
Geje stają bezbronni wobec nastawień społecznych i agresji otoczenia. Kiedy Szymon pracował w smażalni naleśników w centrum handlowym, jego chłopak wychodził po niego z wielką, żeliwną patelnią w ręku, żeby w razie czego mieć jak się bronić. Ochrona nie reagowała na permanentne ataki na pracownika. Zgodnie z raportem wydawanym przez Lambdę i KPH, ponad 14% ankietowanych homoseksualistów doświadcza przemocy fizycznej ze strony otoczenia, a 35% przemocy psychicznej: wyzwisk, zastraszania, szantażu. 18% czuje się ofiarami mobingu w pracy: słuchają dowcipów o pedałach, a koledzy zadają im chamskie pytania. Jedna piąta poczuła się obrażona podczas mszy. Większość ankietowanych nie wierzy też, by mogła im pomóc policja – w większości przypadków nie prosi jej nawet o interwencję.

Nieszczęśliwi ze sobą

Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne opublikowało w 1998 r. oświadczenie sprzeciwiające się jakiejkolwiek formie leczenia homoseksualizmu, a zwłaszcza stosowania tzw. teorii naprawczej, która rzekomo miała zmieniać orientację na heteroseksualną. Terapie, poza elektrowstrząsami, są stosowane do dziś. Wielu homoseksualistów zadaje pytanie: jaki jest cel? Bo jeśli spowodowanie, że będzie w zgodzie z samym sobą, to zwykle samopoczucie pacjenta najbardziej poprawiłoby się, gdyby takiej terapii się nie poddawał. Ostatecznie dla większości celem jest bycie szczęśliwym. – Różnica polega na tym, jak sobie to szczęście definiujemy. Załóżmy, że homoseksualizm jest wyleczalny. Pytam: po co? – mówi Szymon Niemiec. Na terapię namawiano go wielokrotnie: – Nigdy nie poszedłem. Kiedy stwierdziłem, że jest mi dobrze ze sobą, że jestem szczęśliwy w związku z mężczyzną, terapia straciła dla mnie sens.
Jednak wielu homoseksualistów wcale nie akceptuje swojego homoseksualizmu. Próbują terapii, zawierają związki małżeńskie i płodzą dzieci – myśląc, że w ten sposób zwalczą niechcianą słabość. Tomek pochodził z bardzo pobożnej rodziny. – Prawie co tydzień, kiedy nie zdołał się opanować i uprawialiśmy seks, Tomasz zamawiał taksówkę i jechaliśmy się spowiadać. Miał nawet swojego stałego spowiednika, który za każdym razem powtarzał nam, jak złymi ludźmi jesteśmy, skoro uprawiamy zakazaną miłość – wspomina Bartek. – Sam głęboko wierzę i te spotkania były dla mnie bardzo bolesne. Dopiero po rozstaniu z Tomkiem spotkałem księdza, który powiedział mi: „Skoro Bóg stworzył cię takim, jakim jesteś, widocznie miał w tym jakiś cel”.
Zanim Marcin spróbował zaakceptować fakt, że nigdy nie będzie miał rodziny jak z podręcznika do wiedzy o życiu w rodzinie, odszedł w kierunku medytacji. Co kilka miesięcy, gdy świadomość bycia wyrzutkiem społecznym stawała się nie do zniesienia, izolował się na kilka dni od świata: – To był rodzaj samooczyszczenia. Medytacja pozwalała poczuć mi się na chwilę człowiekiem wartościowym. Niestety, na chwilę.

Marzenie o normalności

Bartek wyznaje, że dopiero gdy wyjechał z kraju, zobaczył, co to znaczy żyć normalnie: – Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Rudolf, było umieszczenie mojego nazwiska na jego, a teraz naszych wspólnych drzwiach. To byłoby w Polsce niewyobrażalne!
Zadeklarowani geje najbardziej tęsknią właśnie za normalnością i za tym, by oficjalnie mogli żyć po swojemu. – Mogę jutro pójść do USC i zmienić sobie nazwisko na nazwisko mojego partnera. Tylko nie o to chodzi – denerwuje się Szymon, którego irytuje najbardziej to, że swoje życie i marzenia musi zamykać w czterech ścianach.
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych spraw jest kwestia posiadania przez homoseksualistów dzieci. Wielu decyduje się na nieformalny układ z lesbijką. – Bardzo chciałbym mieć w przyszłości dzieci. Mówiąc szczerze, miałem już nawet okazję zostać ojcem, ale mój partner mi nie pozwolił – mówi półżartem Robert Biedroń. – Choć zalegalizowanie adopcji przez gejów byłoby w Polsce niebezpieczne, sam zastanawiam się, jak czułoby się dziecko moje i Krzysia, gdybyśmy je odprowadzali do przedszkola.
– Jeżeli homoseksualista chce mieć dziecko, to może je mieć. Przecież jak każdy zdrowy mężczyzna ma plemniki – argumentuje Marcin. – Bardzo często dogaduje się wtedy z lesbijką, robiąc to „na spółkę”.
Powszechnie wiadomo też, że homoseksualiści… kupują niemowlęta od matek, które nie chcą wychowywać dzieci. Tuż po narodzinach noworodek znajduje nowych rodziców. Zdarza się też, że takie dzieci są sprowadzane ze Wschodu: – Nie są to tysiące przypadków, ale jest ich całkiem sporo – zdradza Marcin.

Gejowska duma

Awantura medialna wokół akcji „Niech nas zobaczą” i projekt senator Marii Szyszkowskiej legalizacji związków partnerskich powoli zmieniają podejście do gejów, wywołując wiele dyskusji w polskich domach i na forum publicznym. Homoseksualiści stają się modni w pewnych kręgach. Fajnie jest mieć przyjaciela geja lub przynajmniej bywać w gejowskich klubach. – Jeśli ktoś uważa, że zadawanie się z gejem jest fajne, to jestem za, nasza księgowa jest najlepszym przykładem – mówi Robert Biedroń. Księgowa Kampanii Przeciw Homofobii jest heteryczką. Zanim zaczęła pracować dla KPH, koledzy zabrali ją do klubu dla gejów. Od tamtej pory zmieniła zdanie i została stałą bywalczynią miejsc dla homoseksualistów. – Jeżeli takie osoby nas poznają i staną się naszymi rzecznikami, to super. Nawet jeśli to ma być znajomość na pokaz. Bo nawet jeśli ktoś źle o nas myśli, ale tego nie okazuje, to już krok do przodu – uważa Robert Biedroń.
Krzysztof jest innego zdania: – Afiszowanie się, podkreślanie: „Mam przyjaciela geja” to instrumentalne traktowanie tej osoby. Nie chcę być egzotyczną maskotką, ciekawostką towarzyską. Nie przyjaźnię się z ludźmi, którzy podkreślają, że jestem gejem.
A jednak sami w rozmowie chętnie to podkreślają. – Cieszę się, że jestem gejem! – mówi z przekonaniem Biedroń, a Krzysztof kiwa głową w takt jego słów: – Jeśli miałbym być takim stereotypowym heteroseksualistą polskim, razem ze statystycznym stylem życia, marzeniami i poglądami, dziękuję Bogu, że urodziłem się pedałem.
Szymon studiuje teologię i planuje zostać pastorem. W podstawówce marzył, że zostanie księdzem. – Potem, ponieważ Kościół uważa moje życie za grzech, obraziłem się na jego hipokryzję. Znalazłem teraz taki Kościół, który nie interesuje się moim życiem seksualnym, natomiast pochwala moją chęć służenia innym – podkreśla. – Jestem w stanie założyć się o wszystko, co mam, że gdyby Chrystus był dzisiaj wśród nas, to żyłby razem z gejami, bo całe życie zajmował się odtrąconymi.


Już nie choroba
Antropolodzy Beach i Ford podsumowali w latach 20. badania nad homoseksualistami. Na 56 zbadanych kultur w 48 homoseksualizm był nie tylko znany, ale i akceptowany społecznie – były specjalne „miejsca” dla gejów, np. wybierano ich na szamanów. W niektórych plemionach indiańskich Północnej Ameryki istniała instytucja berdache – męskiej żony. Wczesne chrześcijaństwo oceniało homoseksualizm surowiej niż cudzołóstwo, a w czasach inkwizycji uważano go za herezję. Prawo pruskie z XVI w. karało homoseksualizm śmiercią, a w XIX w. uznano go za wrodzoną degenerację. Na Zachodzie sytuację zmienił najpierw Magnus Hirschfeld, który w 1904 r. opublikował broszurę „Berlińska trzecia płeć”. Prawdziwego przełomu dokonał Alfred C. Kinsey, którego raport o zachowaniach seksualnych ludzi opublikowany w latach 40. pokazał, że społeczeństwa wcale nie są aż tak heteroseksualne, jak by tego chciały. W roku 1973 Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wykreśliło homoseksualizm z listy zaburzeń psychicznych, a w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z listy chorób.
Akcja „Hiacynt”
W roku 1986 w Polsce przeprowadzono akcję „Hiacynt”. W ciągu kilku lat aresztowano kilkanaście tysięcy osób homoseksualnych. Musiały podpisywać „zeznanie”, w którym przyznawały się do odmiennej orientacji seksualnej. Oficjalnie tłumaczono tę akcję faktem, że środowisko homoseksualne jest kryminogenne. W praktyce, zdaniem środowiska, chodziło o zastraszenie. Akcja „Hiacynt” skończyła się wiele lat temu, lecz wciąż istnieją teczki założone homoseksualistom.
Buzi koledze
Całkowicie „bezkontaktowa” męska kultura polska nie jest czymś powszechnym na świecie. W niewielu kulturach panuje tak całkowity zakaz jakichkolwiek kontaktów fizycznych między mężczyznami o orientacji heteroseksualnej i tak ostry zakaz kontaktów homoseksualnych.
W krajach południowych, jak Włochy czy Hiszpania, mężczyźni na powitanie całują się w policzek. Za rękę prowadzają się także heterycy w Azji i krajach arabskich. W Maroku seks homoseksualny jest akceptowany, pod warunkiem że nie jest uprawiany publicznie oraz gdy aktywny partner jest dojrzałym mężczyzną, a pasywny młodym chłopcem. W Ameryce Łacińskiej, krainie macho, homoseksualne kontakty nie przynoszą żadnej ujmy mężczyźnie, który jest stroną aktywną. Bycie bierną stroną takiej relacji jest jednak uważane za poniżające. W wielu kulturach homoseksualizm jest uważany za pozytywny. Pomijając sztandarowy przykład starożytnej Grecji, współczesne kultury afrykańskie, Papua i Nowa Gwinea wywyższają ten rodzaj miłości. W Indiach specjalne grupy homoseksualistów przebranych za kobiety chodzą po domach niczym polscy kolędnicy. Ich przybycie oznacza dobrą wróżbę i trzeba ich obdarować, by uchronić się przed nieszczęściem.

 

 

Wydanie: 04/2004, 2004

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy