Polski Kościół bez patrona

Polski Kościół bez patrona

W dniach śmierci Ojca  Świętego episkopatu jako całości nie było widać Prof. Wiesław Chrzanowski – Jaką rolę spełniał Jan Paweł II dla Polski i dla Polaków? – Wszyscy wracamy pamięcią do pierwszej pielgrzymki do kraju w roku 1979. Był wówczas dyrektorem Urzędu ds. Wyznań bardzo inteligentny Aleksander Merker. Mówiono, że na zebraniu partyjnym pytali go, czy nie jest ryzykiem zgoda na przyjazd do Polski Ojca Świętego. A on odpowiedział, że to klęska żywiołowa, a klęski nie można uniknąć. Oczywiście, była to wizyta duszpasterska, a nie polityczna. Papież nie prowokował władz, ale nie było w Jego homiliach tzw. poprawności politycznej. – Chyba tak było zawsze. – W 1979 r. padły słynne słowa, by zstąpił Duch Święty, by Polacy się zjednoczyli, poczuli się gospodarzami. W 1987 r. mówił, że nie wolno poddawać się depresji, że trzeba zachować nadzieję. To był wątek pobudzenia wiary. A później, po przełomie, Jego wypowiedzi zabrzmiały innym tonem. Już nie ku pokrzepieniu, ale przestrogą – że wolność to trudne zadanie. Bardziej kochany, mniej słuchany – Nastał okres przestróg? – Papież wzywał też księży do innych postaw. Przypominał, że w nowych warunkach zagrożeniem dla religii jest materializm, że potrzebna jest inna postawa, by oddziaływać na wiernych. Podczas wizyty w Sejmie przypomniał, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w zakamuflowany bądź jawny totalitaryzm. Że niebezpieczny jest relatywizm, ponieważ gdy się go przyjmie, to w razie zmiany większości rzekomo zmienia się i prawda. Teraz, wspominając Ojca Świętego, mówi się tak, jakby zawsze wokół Jego słów wszystko było bezproblemowe. A przecież wielu wyrzucało mu, że jest za surowy, konserwatywny, bo zawsze mówił o ochronie życia od poczęcia, bo mówił, że invocatio Dei w konstytucji nie jest rzeczą obojętną. Z drugiej strony, w latach 80. Jędrzej Giertych napisał list otwarty, w którym kwestionował nauki Papieża jako za bardzo postępowe, wdrażające modernistyczne postanowienia Soboru Watykańskiego II. Podobnie było w innych państwach. – Teraz o tym wszystkim się nie mówi. – Bo jak można mówić? W momencie kiedy ktoś umiera, mówi się o nim albo dobrze, albo wcale. Przypomnę, że jeszcze w okresie Bożego Narodzenia w roku 1980 prymas Wyszyński był bardzo ostro atakowany przez lewicę KOR. A kilka miesięcy później, gdy zmarł, ci sami ludzie mówili o nim najlepsze rzeczy. Nie patrzę na to krytycznie. Był znany artykuł Niedziałkowskiego po śmierci Dmowskiego, drukowany w „Robotniku”. Napisano w nim, że to był wielki nasz przeciwnik, ale lepiej mieć wielkich niż małych przeciwników. Tak to jest, że jak ktoś wielki odchodzi, jest bilans, podsumowanie, uznanie. Dlatego dzisiaj chór jest bardzo jednolity, mimo że w sferach teologicznych, politycznych Ojciec Święty był atakowany. – Papież był też atakowany za krytykę nieskrępowanego kapitalizmu, gdy mówił, że dziki kapitalizm stwarza warunki, które pozwalają krzewić się komunizmowi, w których komunizm staje się nadzieją na lepsze ułożenie spraw doczesnych. – Pamiętam te słowa, zresztą zgadzam się z nimi. Ojciec Święty wiele razy w swojej nauce społecznej podkreślał, że katolik nie ma prawa rezygnować ze sprawiedliwości społecznej. Jednocześnie w nauce Papieża są bardzo silne elementy obowiązku uczestniczenia w życiu publicznym. Mówił o powołaniu świeckich, o tym, że nikt nie może być poza polityką. Że chociaż polityków się oskarża, o karierę osobistą, korupcję, egoizm, nie usprawiedliwia to wycofywania się synów Kościoła z życia publicznego. Bo wprawdzie pojedynczy człowiek swym udziałem nie odmieni wszystkiego, ale jest jakąś kroplą. Kierunki działania pokazuje katolicka nauka społeczna. – Dlaczego Papież nie poparł partii katolickich, chadeckich, zachował wobec nich dystans? – Bo różne rzeczy w tych partiach się działy. Poczynając od Piusa XI, w postawie Kościoła mamy wyraźną tendencję, żeby księża nie uczestniczyli w życiu politycznym. Ale obowiązkiem kapłanów jest ocenianie tego, co się dzieje w życiu publicznym z punktu widzenia zasad moralności. – Papież bardzo konkretnie mówił w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. – Mówił w Gnieźnie w 1979 r. o Europie po Ural, mówił o dwóch płucach Europy, ogłosił jej patronami Cyryla i Metodego. – Nie do wszystkich w Polsce to dotarło. – W niektórych grupach politycznych katolicy kwestionują pewne rzeczy. Podkreślają, że np. kwestia stosunku

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2005, 2005

Kategorie: Kraj