Polski uczeń zdobywa Europę
Tomek będzie zarządzał firmą komputerową, Kasia podróżować za granicą – marzą dzieci z Łosińca, 30 centymetrów od Paryża Chłopcy spoglądają na atlas geograficzny dla szóstej klasy. Barwne plamy oznaczają poszczególne kraje. – Dziwnie będzie w tej zjednoczonej Europie, jakoś tak bez granic – zastanawia się 13-letni Paweł Pilipiec. Na mapę wędruje plastikowa linijka. Paweł odszukuje narysowany długopisem punkt – to rodzinna miejscowość – i odmierza odległość do Paryża. Prawie 30 cm… Szkoła podstawowa w Łosińcu. Trochę ponad setka dzieci w sześciu klasach. Najstarsi mieszkańcy uczyli się tutaj podczas I wojny światowej w atmosferze oczekiwania na zmianę. Kilka lat temu jednym z mikołajkowych pragnień uczniów były nowe buty zimowe dla siebie i rodzeństwa. Dzisiaj uczniowie klas piątej i szóstej zmagają się z tematem swojej przyszłości w zjednoczonej Europie. Języki znamy perfekt Tomek Szabat będzie zarządzał dużą firmą komputerową. Zna kilka języków, jest biznesmenem i „jeździ po Europie”. Wiedzie mu się całkiem inaczej niż jego rodzicom. Oni musieli ciężko harować, żeby było na chleb, a on tylko „patrzy w monitor komputera i zarabia pieniądze”. To nic, że teraz nie mają pracowni komputerowej, jest tylko jeden „składak” w sekretariacie, a z całej szkoły tylko piątka dzieci może pochwalić się takim sprzętem w domu. Dzieci są pewne, że nadrobią swoje braki w gimnazjum w Suścu. Podstawą są języki. 12-letnia Kasia Szabat znać będzie włoski, francuski, angielski – tak, by porozumieć się z innymi w Europie… Poza tym – jak mówi – znajomość przynajmniej trzech języków da jej dobrze płatną pracę. Katarzyna w przyszłości będzie ciągle podróżować. Kiedy ją poznaję z wypracowania, „właśnie kupiła suknie i jedzie do Paryża”. Ma tam ważne spotkanie międzynarodowe. Jest znanym w Europie architektem. Na końcu swej pracy uczennica Szabatówna zauważa sentencjonalnie, że zaprocentowała jej nauka języków, wyniesiona ze szkoły. Nie jest to całkiem wymyślone, bo w Łosińcu dzieci uczą się dziś angielskiego. Nauczyciela-filologa z polskiej uczelni nie udało się szkole zdobyć. Ale młoda Ukrainka, Halina Kleban, poliglotka z Rawy Ruskiej, chwali zapał swych uczniów. W wypracowaniach wszystkie dzieci władają kilkoma językami, jeżdżą po całej Europie. Pieniądze też nie są żadnym problemem, wszystkie pokończyły studia wyższe na renomowanych, europejskich uczelniach. Wyjedziemy za pracą Tylko ich rodzice są skazani na Polskę. „Oni się już przyzwyczaili i gdzie indziej źle by się czuli”, tak o niespełna 40-latkach mówią ich dzieci. W blisko 30 wypowiedziach ani razu nie pada słowo na temat pracy w Polsce. „Jesteśmy wyedukowani, mądrzy i pracujemy we Francji, Anglii. Zarabiamy pieniądze, które tam też wydajemy” – to cała konkluzja. Każda wypowiedź ma także jedną charakterystyczną cechę – strach przed biedą i bezrobociem. Dzieci doskonale wiedzą, że pozostawanie bez pracy wyrzuca każdego poza margines. A, ich zdaniem, o pracę w Polsce nie będzie łatwiej. Pozostać tutaj, znaczy być przegranym. Nie boją się konkurencji. – Nie będziemy gorsi od młodych Niemców czy Francuzów, przecież skończymy wyższe studia – odpowiadają na moje dociekania. Z dalekiego, lepszego świata, można będzie przyjechać do Łosińca, ale tylko, by pokazać, jak dobrze żyje się gdzie indziej. – Na jeden weekend – zastrzega się szóstoklasistka, Zosia. Byleby nie na stałe. To ich własne przemyślenia i opinie wyniesione z domu. Tutaj nikomu nic się nie udało. Pracy nie ma, odległy o kilkanaście kilometrów Tomaszów Lubelski też nie nęci. Wyjechać jak najdalej to jedyna szansa. Monika Woszczak nie wierzy, że za 20 lat Polska przeobrazi się w bogaty kraj: „Może wtedy dościgniemy bogate kraje na ich obecnym etapie. Lecz w tym samym czasie one posuną się o krok dalej”. Lepiej patrzeć na ten wyścig z kawiarni w Paryżu niż z rodzinnej przyzby. Gdyby jednak coś nie wyszło ze zdobywaniem świata, trzeba uciekać do dużego miasta w Polsce. Najlepiej do Warszawy. Tam najlepiej być aktorem albo politykiem. Dzieci słyszały o Joannie Pacule, która po skończeniu tomaszowskiego liceum wyjechała w świat. Aktor, wiadomo, „gra sobie przyjemnie w filmach i jeszcze za to dostaje ogromne pieniądze. Polityk nic nie robi,









