Polskie piekło w Londynie

Polskie piekło w Londynie

W Wielkiej Brytanii działają polskie gangi naciągające rodaków szukających pracy Basia Truszkowska bardzo chciała zdobyć doświadczenie zawodowe w Londynie. Skorzystała z pomocy agencji specjalizującej się w załatwianiu staży za granicą. Zamierzała szlifować biznesowy angielski i odbyć praktykę w dziale personalnym dużej firmy. Za pośrednictwo zapłaciła 1,2 tys. funtów. Na miejscu okazało się, że angielskiego w szkole językowej uczy Portugalka z fatalnym akcentem. Z praktyki nic nie wyszło, chociaż w Polsce mówiono, że nie będzie żadnego problemu. Pieniądze przepadły, a Basia rozesłała swój życiorys i sama znalazła pracę. To jedna z wielu historii, które po 1 maja przytrafiają się Polakom. Oszustwa, powszechne już przed naszym przystąpieniem do Unii Europejskiej, nasilają się teraz, gdy praca w Wielkiej Brytanii stała się legalna i tysiące Polaków ruszyło na w poszukiwanie zatrudnienia, licząc na dobry zarobek. „Anglia praca – sezon III-X, możliwość przedłużenia – szklarnie, magazyny, pakowanie. Zakwaterowanie i wjazd zapewnione. Znajomość języka niewymagana”, „Szklarnie, fabryki, farmy, budowy, hotele. Pracownicy fizyczni, język angielski niewymagany” – takie ogłoszenia przyciągają uwagę, bo wszystko wydaje się niezwykle łatwe. Tym bardziej że media zapewniają o 500 tys. miejsc czekających na Polaków w Wielkiej Brytanii. Nieuczciwe agencje pobierają pieniądze za pośrednictwo w znalezieniu pracy, po czym słuch po nich ginie. Czasami zainteresowani nie zdążą jeszcze wyjechać z Polski. Gorzej, gdy płacą za podróż ponad 400 zł i docierają na miejsce, gdzie nikt nic nie wie ani o firmie, ani o wakacie. Podobnie dzieje się w Wielkiej Brytanii. Osoby, które tam jadą, nie mając żadnych adresów, zgłaszają się do tamtejszych biur pośrednictwa. Za pomoc płacą kilkadziesiąt funtów, ale nic z tego nie wynika. Podane adresy nie istnieją albo się okazuje, że oferowana praca od dawna jest nieaktualna. – Owszem, są uczciwe agencje, gdzie płaci się 50 funtów i one wysyłają człowieka na spotkania aż do skutku, czyli do czasu gdy znajdzie zatrudnienie, które mu odpowiada – opowiada Basia. – Ale jest też wiele takich biur, które biorą pieniądze i niczego nie załatwiają. Często pracują w nich Polacy. Powszechne jest też odsprzedawanie sobie za 5-10 funtów numerów telefonów. W Wielkiej Brytanii działają już polskie gangi masowo naciągające rodaków. Naiwność Polaków okazała się świetną okazją do zarabiania pieniędzy. – To wykorzystywanie ludzie nieświadomych. W Wielkiej Brytanii płacenie za znalezienie pracy jest nielegalne. Agencje mogą pobierać opłaty za wypełnienie dokumentów, ale nie za pośrednictwo. Jest zasada, że płacą za to pracodawcy – mówi Henryka Woźniczka z londyńskiego „Dziennika Polskiego”. – Ogłoszenia ukazujące się w polskiej prasie w większości są zamieszczane przez oszustów. Nikt nie jest w stanie ich zweryfikować. Jedyne, co możemy robić, to apelować, by nie ulegać ich czarowi i liczyć, że jakoś to będzie, tylko się zorientować, czy naprawdę warto przyjechać – przestrzega Tomasz Trafas, konsul generalny w Londynie. Niedawno oszuści wpadli na nowy pomysł. Za 50 funtów sprzedają formularze WRS potrzebne do otrzymania legalnej pracy. Tymczasem dokumenty są darmowe, a opłatę w tej samej wysokości ponosi się w urzędzie za rejestrację. – Po godzinach pracujemy jako instytucja charytatywna. Jeżeli ludzie są pobici, bez paszportu, idziemy z nimi na policję i do szpitala, bo często nie mówią po angielsku. Czasami staramy się pomóc w załatwieniu transportu. Poza tym ludzie dzwonią i proszą o sprawdzenie jakiejś firmy – opowiada Henryka Woźniczka. – Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, są młodzi, zdesperowani. Często kupują bilet w jedną stronę. Wielu nie mówi po angielsku – ubolewa konsul generalny. – Znam przypadek, że ktoś chciał 495 funtów za pomoc w znalezieniu pracy i mieszkania. Nawet dla dobrze zarabiającego Anglika to duża suma. 150 funtów miało być płatne od razu, jeszcze w Polsce. Potem takiej osobie przez pięć miesięcy co tydzień zamierzano potrącać 18 funtów z pensji – dodaje Henryka Woźniczka. To prawda, że miejsca pracy w Wielkiej Brytanii czekają. Ważne jest jednak, w jaki sposób chętni zabierają się do szukania zatrudnienia. Pracę w Wielkiej Brytanii można znaleźć przez agencje zajmujące się pośrednictwem. Większość z nich ogłasza się w prasie. Wiele ofert dotyczy pracy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 21/2004

Kategorie: Świat