Porachunki z prezydentem

Porachunki z prezydentem

Szczecin zapłaci prawie 40 mln zł za błędy swoich prezydentów. Rachunek wystawiono Marianowi Jurczykowi Kręcą o nim filmy dokumentalne i piszą książki. Prezydent Marian Jurczyk unika jednak rozgłosu, nie bywa na konferencjach prasowych, już trzy razy zmieniał rzecznika. Jednak gdy coś powie, jego słowa mają zadziwiającą moc sprawczą. Kiedyś nazwał Szczecin „wiochą z tramwajami”, dziś twierdzą tak mieszkańcy miasta. O profesorach powiedział, że „przez nich kraj jest na granicy upadłości”. I zjednoczył skłócone szczecińskie środowisko akademickie we wspólnym proteście. Obiecał, że Niemców będzie trzymał z dala od Szczecina i do dziś zachodni inwestorzy nie czują się tam mile widziani. Niewiele ma jednak do powiedzenia w sprawie finansowych zobowiązań miasta. Szczecin przegrał ostatnio sądowe rozprawy o odszkodowania za zerwane umowy na kwotę 1,9 mln zł z firmą budującą miejską oczyszczalnię i 9,5 mln z niemieckim inwestorem za unieważnienie przetargu na atrakcyjną działkę, 28 mln sąd polubowny przyznał byłym właścicielom klubu piłkarskiego Pogoń. To efekt polityki trzech kolejnych prezydentów miasta. Zaoszczędził milion Na oczyszczalnię ścieków Szczecin czekał prawie osiem lat. Pierwszą umowę na inwestycję, na początku 1998 r., podpisał z gliwicką firmą Prosynchem zarząd prezydenta Bartłomieja Sochańskiego. Kontrakt obowiązywał ledwie kilka dni, potem został zerwany. Rada miasta uznała, że umowa jest niekorzystna, bo nie ma pieniędzy, brakuje pełnej dokumentacji, a przyszła oczyszczalnia nie obsłuży wszystkich miejskich ścieków. Rzecz działa się krótko przed wyborami samorządowymi, Sochański twierdzi, że kontrakt rozwiązano z przyczyn politycznych: – Wcale nie chodziło o oczyszczalnię. Odbyła się wielka debata polityczna, a potem umowę zerwano. Rzeczywiście, zasadność umowy podważał głównie opozycyjny wówczas SLD. – Nie było żadnych względów politycznych. A jeżeli już, to chwyty przedwyborcze stosował prezydent Sochański – wyjaśnia Dariusz Wieczorek, w 1998 r. szef opozycyjnego klubu radnych SLD, jeden z głównych przeciwników budowy oczyszczalni przez Prosynchem. – Nie pomogły, bo Unia Wolności wybory przegrała z kretesem – dodaje. Ostatecznie kontrakt został rozwiązany nie tylko głosami lewicy, dołączyła się także prawica. A potem zmienił się zarząd miasta i nastał Marian Jurczyk. Nakłady gliwickiej firmy wycenił na 89 tys. zł i tyle wypłacił odszkodowania. Prosynchem zażądał 1,4 mln zł, więc sprawa trafiła do sądu. W lipcu 2002 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie przyznał rację gliwickiej spółce, zasądzając odszkodowanie plus odsetki i koszty sądowe na łączną kwotę około 2,9 mln zł. Uzasadniając wyrok, sędzia Halina Musiał podkreślała, że „sąd nie znalazł żadnych dowodów na to, by radni kierowali się interesem gminy”. Władze miasta odwołały się do sądu apelacyjnego. 17 grudnia 2003 r. podpisano ugodę, na mocy której miasto Szczecin zobowiązało się do zapłaty 1,9 mln zł. – Zapłacimy o milion złotych mniej – obwieściła Katarzyna Domagała, p.o. rzecznik prezydenta Jurczyka. Niemcom nie sprzedamy Marian Jurczyk znany jest ze swej antyniemieckiej fobii. Ujawnił ją już podczas kampanii wyborczej do Senatu w 1997 r. Gdy w 1998 r. został prezydentem Szczecina, blady strach padł na zachodnich inwestorów. Jakby na potwierdzenie obaw jedną z pierwszych decyzji Jurczyka było unieważnienie przetargu na atrakcyjny grunt, który we wrześniu 1998 r. wygrała niemiecka firma Euroinvest Saller. Niemcy planowali wybudować tam obiekt handlowy i supermarket. Za 5 ha ziemi wpłacili do miejskiej kasy 13 mln zł. Prezydent jednak przetarg unieważnił, a kolejny wygrała Szczecińska Grupa Inwestycyjna. Za ziemię zaoferowali 14,5 mln zł, pozostawiając w pobitym polu szwajcarskie EC Economy Consulting z ofertą 16 mln zł. – To my powinniśmy wygrać – protestowała po przetargu Magdalena Makowska, radca prawny Szwajcarów. Twierdziła nawet, że ma dowody na „zakulisowe działania”. Chodziło o to, że lokalni przedsiębiorcy sympatyzowali z lewicą, a w tym czasie w magistracie to SLD rozdawał karty. – Należy się cieszyć, że przetarg wygrała szczecińska firma, bo pieniądze z podatków zostały tutaj. To był wielki sukces Jurczyka, że lokalni przedsiębiorcy mu zaufali – wyjaśnia Dariusz Wieczorek, ówczesny wiceprezydent miasta ds. gospodarki gruntami. Dziś na spornym terenie stoi Centrum Handlowo-Usługowe „Piast” warte 45 mln zł. W kompleksie pracuje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2004, 2004

Kategorie: Kraj