Dopóki człowiek nie trafi na ulicę, nie docenia takich rzeczy jak łóżko czy bieżąca woda – mówią młodzi bezdomni – Zanim poznałem naszą młodzież, wyobrażałem sobie bezdomnego jako osobę 50-letnią, nietrzeźwą, śpiącą na przystanku. W życiu nie pomyślałbym, że w kryzysie bezdomności mogą być 18-latkowie – przyznaje Wiktor Sierociński z Fundacji Po DRUGIE. Podobne wyobrażenie o bezdomności ma zapewne większość z nas. Ale to nie jest kompletny obraz. Część osób w kryzysie podejmuje pracę, korzysta z noclegowni, nosi czyste ubrania i stara się wrócić do normalnego życia. Pod pojęciem bezdomności kryje się całe spektrum trudnych sytuacji życiowych. Są wreszcie ci, o których wciąż mówi się mało – bezdomna młodzież. – Widzicie mnie teraz ładnie ubranego, w marynarce, włosy przyczesane. Ale wyobraźcie sobie mnie łysego, w dresach, stojącego w bramie, przeklinającego. Nikt z was nie chciałby mnie wtedy spotkać. Bo nie widzicie drugiej strony – rodzice tego chłopaka w bramie są alkoholikami. Nie ma żadnego wsparcia ze strony bliskich, nie potrafi sam stanąć na nogi. Jaki przykład dała mu rodzina? Chyba tylko taki, że trzeba się napić, żeby było fajnie. I tak to się zapętla – mówi Damian, podopieczny Po DRUGIE. Fundacja, w której znalazł wsparcie, funkcjonuje od ośmiu lat. – Większość naszych podopiecznych to byli wychowankowie placówek opiekuńczo-wychowawczych oraz resocjalizacyjnych. Bardzo często gdy opuszczają placówkę, nie mają nic. Brakuje im nie tylko dachu nad głową, ale także bliskich, wspierających osób – tłumaczy współzałożycielka i prezeska Agnieszka Sikora. Z czego wynika bezdomność młodzieży? Wydawać by się mogło, że młodzi opuszczający placówki opiekuńczo-wychowawcze czy resocjalizacyjne powinni otrzymywać wsparcie w postaci mieszkań socjalnych. Agnieszka Sikora: – Podstawą do ubiegania się o lokal socjalny jest trudna sytuacja życiowa. Rzeczywiście większość wychowanków może się starać o mieszkania po ukończeniu 18. roku życia. Ale nie każdy dostanie taki lokal. Niektórzy na przydział mieszkania czekają nawet około trzech-czterech lat. Jak podkreśla prezeska fundacji, w Warszawie i tak nie jest najgorzej, ale dobra sytuacja nie dotyczy wszystkich dzielnic. Młodzież opuszcza placówki zwykle w wieku 18-25 lat, zależy to od typu placówki i tego, czy dana osoba uczy się w trybie dziennym. Zdarza się jednak, że młodzi łamią regulamin (głównie chodzi o picie alkoholu i inne używki) i z placówek zwalnia się ich wcześniej. Czasem pełnoletni wychowankowie sami podejmują decyzję o odejściu, mimo że wciąż mogliby tam mieszkać. Jednak młodzi ludzie stają się bezdomni nie tylko ze względu na brak mieszkań socjalnych dla „wychowanków państwa”. Problem dotyczy również osób do niedawna mieszkających w rodzinach – szczególnie takich, gdzie pojawiły się przemoc czy alkoholizm, niezapewniających dzieciom odpowiedniego wsparcia ani poczucia bezpieczeństwa. Trening życia Fundacja, dzięki współpracy m.in. z Urzędem m.st. Warszawy, prowadzi obecnie trzy mieszkania treningowe, w których przebywa dziesięcioro młodych ludzi. Przeznaczone są dla osób w wieku 18-25 lat, potrzebujących kompleksowej pomocy w procesie usamodzielnienia się, terapii (często leczenia uzależnień lub terapii dla DDA – dorosłych dzieci alkoholików) albo wsparcia w poszukiwaniu pracy. Jednym z najważniejszych punktów regulaminu jest abstynencja alkoholowa i narkotykowa. Mieszkańcy korzystają z pomocy specjalistów zatrudnionych w fundacji – psychologa, terapeuty uzależnień, prawnika i doradcy zawodowego. W miarę potrzeb fundacja kieruje ich także do innych organizacji i instytucji. Młodzież może liczyć też na wsparcie opiekuna mieszkania, który jest w stałym kontakcie z podopiecznymi i pomaga im na co dzień organizować samodzielne życie. – Młodzi ludzie dzwonią do nas o każdej porze – dodaje Agnieszka Sikora. – A te telefony są różne. Hitem był ten do jednej z naszych pedagożek, Weroniki Zaród – w mieszkaniu skończył się papier toaletowy. Młodzież oczekiwała, że pani Weronika wsiądzie w samochód i ten papier przywiezie. Ta anegdotka może się wydawać zabawna, ale pokazuje, z jakimi problemami młodzież do nas trafia. Wydawałoby się, że pewnych rzeczy nauczyli się w swoich placówkach, jednak tak nie jest. Prawdą jest to, co mówił prof. Marek Konopczyński, że nie ma takiej możliwości, by człowieka wychowanego w instytucji nauczyć tego, co jest poza nią. To zawsze sztuczne środowisko. Damian: – Większość osób w naszym wieku, jeśli coś się dzieje, dzwoni