Posłuchajcie, jak grał Chopin!

Posłuchajcie, jak grał Chopin!

Akceptuję eksperymenty, pod warunkiem że pianiści potrafią przekazać nam ducha chopinowskiej muzyki

Prof. John Rink – pianista, teoretyk i członek jury XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina

Skąd badacze twórczości Fryderyka Chopina tak dokładnie wiedzą, jak on grał na fortepianie, jaki był jego styl wykonywania własnych utworów?

– Wiedza ta pochodzi z co najmniej czterech źródeł. Po pierwsze, z pozostawionych nam relacji świadków, osób, które miały szczęście słuchać występów Chopina, a przecież on koncertami zarabiał na życie, i zarabiał nie najgorzej. Drugie źródło to opinie krytyków – głównie we Francji – których jest całkiem sporo. Były również fachowe omówienia koncertów młodego Chopina, gdy jeszcze żył w Polsce, ale tych jest zdecydowanie mniej niż francuskich. Kolejnym źródłem są zawarte w różnych dokumentach opinie na temat gry pisane przez samego Chopina. Takie wskazówki znajdują się np. w listach, a przecież wiemy, że pianista pozostawił obfitą epistolografię. Wiele uwag znajdujemy w licznych opublikowanych tekstach byłych uczniów Chopina. Także w rękopisach jego utworów znajdują się niekiedy dosyć precyzyjne wskazówki, jak grać poszczególne frazy. Wreszcie jest wiedza wynikająca z analizy odręcznego pisma kompozytora, która może nam sugerować, jak używał on dłoni, palców; czy był to styl pisania bardzo zamaszysty, czy subtelny, pełen rozmaitych przykładów finezji i delikatności.

A więc jak grał Chopin?

– Generalnie można stwierdzić, że jego gra była całkowicie indywidualna i niepowtarzalna, subtelna, nie za głośna, bogata w liczne ozdobniki, a już na pewno pozbawiona wszelkiego efekciarstwa, czczego popisu. Grał bez wyraźnego wysiłku, częściej piano niż forte. Jego ukochanym sposobem była idealna gra legato na fortepianie, a więc płynne łączenie dźwięków. Inspirował się włoskim stylem śpiewu belcanto. Ten sposób gry budził ogromny podziw słuchaczy, nikt inny bowiem nie tworzył na fortepianie takich kreacji emocjonalnych. Często powtarzano taką opinię o jego sztuce. Mówiono: nikt inny nie mógłby tak zagrać. A przecież wielu próbowało naśladować Chopina, nawet za jego życia, jednak ten artysta był ogromną indywidualnością, swoistą i charakterystyczną.

Odnieśmy się do współczesnych wykonań muzyki Chopina. Czy można grać tak jak Chopin?

– Nie, to całkowicie niemożliwe. Nie powiodły się tego rodzaju próby za jego życia i tym bardziej nie jest to możliwe teraz. Ale trzeba zwrócić uwagę na inny aspekt muzyki Chopina, a także muzyki innych kompozytorów. Nie da się naśladować indywidualnego stylu gry kompozytora, ale można próbować się zbliżyć do idei, ducha jego muzyki. Dla Chopina muzyka była emanacją ludzkiego ducha, zmaterializowaną w dźwiękach artystycznie na tyle uporządkowanych, by zawarty w nich komunikat mógł być czytelny dla słuchaczy. Muzyka zawiera pewien sens, jest jakimś emocjonalnym komunikatem, który można przekazać słuchaczom w sposób zrozumiały albo tak zdeformować, że nie da się go zrozumieć. Konkursy chopinowskie w pewnym zakresie wnoszą wkład we współczesne rozumienie przekazu zawartego w muzyce tego twórcy. Przekazu dokonywanego współczesnymi środkami technicznymi i na współczesnych instrumentach o zwiększonych możliwościach dźwiękowych.

W historii konkursów chopinowskich pojawiali się pianiści, którzy odczytywali sens jego kompozycji w indywidualny sposób. Ivo Pogorelić, przez niektórych uważany za geniusza fortepianu, odpadł jednak w III etapie w 1980 r. Jewgienij Bożanow zdobył zaledwie IV nagrodę w poprzednim konkursie, choć pewnie miał apetyt na więcej. W obecnym też mamy takiego nietuzinkowego artystę, Łotysza Georgijsa Osokinsa. Czy pan akceptuje ich eksperymenty na dziele Chopina?

– Tak, pod warunkiem że potrafią swoimi kreacjami przekazać nam ducha chopinowskiej muzyki, nawet jeśli to robią w sposób odległy od kanonu.

Puśćmy wodze fantazji. Gdyby był pan jurorem w 1980 r., wykluczyłby pan Pogorelicia z udziału w finale?

– Nie odpowiem na to pytanie. Wiele się zmieniło od tamtego czasu, wszystko jest inne. Nowi jurorzy, inne doświadczenia artystyczne, bogatsza wiedza o Chopinie. Może trochę inaczej słuchamy. Nie da się przyłożyć tamtejszych kryteriów do czasów obecnych.

Pewnym powrotem do źródła chopinowskiej tradycji jest wykonywanie muzyki Chopina na instrumentach historycznych. Czy jako członek Rady Programowej Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, a zarazem ekspert w dziedzinie wykonawstwa na fortepianach marki Pleyel, będzie pan za tym, aby na następnych konkursach wprowadzić obowiązkowe granie choćby jednego utworu na fortepianie Chopina?

– Nie sądzę, by to było sensowne. Zarówno ze względów praktycznych, jak i teoretycznych. Na konkurs przyjeżdżają młodzi muzycy z całego świata, z rozmaitych większych i mniejszych ośrodków. Gdzie mieliby się przygotowywać do zagrania na zabytkowym pleyelu? Gdzie ćwiczyliby się w tej trudnej i wymagającej sztuce? Gra na instrumentach historycznych wymaga zupełnie innej techniki. Zwrócę tylko uwagę na sposób ułożenia ręki i poruszania nią. Na współczesnym fortepianie gra się i uderza w klawisze całą ręką od ramienia, przedramienia aż do dłoni i palców. Na fortepianie historycznym wykorzystuje się tylko przedramię, ruchy ręką są bardziej ograniczone i dlatego dźwięk też jest inny. Chopin zwracał swoim uczniom uwagę na ułożenie łokcia, o barku nie wspominał. Druga wątpliwość dotyczy samych instrumentów historycznych. Każdy jest trochę inny, nie ma praktycznie dwóch identycznych, nawet jeśli buduje się bardzo wierne współczesne kopie egzemplarzy historycznych. Współcześni producenci fortepianów starają się uzyskać powtarzalność i porównywalność wszystkich swoich instrumentów, więc pianista wie, czego może się spodziewać, jeśli wybierze dany model.

Czy na współczesnym fortepianie można uzyskać brzmienie podobne – albo nawet identyczne – do dźwięków wydobywanych z instrumentów historycznych?

– Można, choć osiąga się to zupełnie innymi środkami technicznymi. Zresztą uważny słuchacz przesłuchań konkursowych zorientuje się, że niektórzy uczestnicy próbują osiągnąć takie delikatne brzmienia jak na fortepianach historycznych.

Foto:  Narodowy Instytut Fryderyka Chopina

Wydanie: 2015, 43/2015

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy