Czy potwierdza się reguła: jakie społeczeństwo, taka władza?

Czy potwierdza się reguła: jakie społeczeństwo, taka władza?

Prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog W pewnym stopniu na pewno się ona potwierdza. Gdy weźmiemy poziom wykształcenia społeczeństwa i jego zdolność do konceptualizowania procesów społeczno-politycznych, to widzimy, że jest podobnie w aparacie władzy, bo z pewnymi problemami trudno się u nas przebić. Na Zachodzie standardy stawiane politykom określa się wyżej, bo też społeczeństwo jest lepiej wykształcone i bardziej świadome, zatem i przedstawiciele władzy posiadają więcej zdolności stawiania problemów i ich rozwiązywania. Na świadomości naszego społeczeństwa i elit ciążą pewne doświadczenia historyczne. U nas politykom wiele się wybacza, np. partyjniactwo, postawy antypaństwowe, nadużywanie społecznych funduszy, rozgrzeszający stosunek do korupcji. Wszystko to wynika ze wspólnego doświadczenia zbiorowego, które kształtowało się od epoki rozbiorów do społeczeństwa komunistycznego. Reguła: jakie społeczeństwo, taka władza ma też swój wymiar psychologiczny. W czasie, gdy społeczeństwo przeżywa trudny okres i grozi mu utrata szacunku dla samego siebie, gdy dręczą je przykre wspomnienia albo autoagresja, chętniej wybiera kogoś, kto ma podobny status, nie głosuje na autorytety, ale na sobie podobnych ludzi. W ten sposób stan psychiczny społeczeństwa wpływa na wynik wyborczy, znika kategoria przywództwa. Nie znaczy to, że społeczeństwo jest niemądre, lecz że niemądrzy są politycy. Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Reguła się sprawdza w praktyce. Polskiej władzy, szczególnie urzędnikom, brak poczucia państwowości, a zwłaszcza brak myśli państwowej. Stan ten rzeczywiście jest zakorzeniony w historii Polski. Rzeczpospolita szlachecka w swym okresie schyłkowym opanowana była przez grę interesów różnych koterii. Obecnie też mamy sytuację, która nieco przypomina tamten okres, tyle że występuje gra interesów partyjnych. Trudno wymienić polityków patrzących o wiele dalej niż interes własnej partii. Jest to dramat narodowy, powtarzający się od wieków z nielicznymi wyjątkami. Potrzeba nam prawdziwych mężów stanu, ale nie potrafimy ich wykreować. Istnieje taki dowcip o piekle, gdzie w kotłach gotują się poszczególne nacje. Kotły: francuski, niemiecki, rosyjski są silnie pilnowane przez diabły, aby nikt nie uciekał. Kocioł polski nie wymaga straży, bo jeśli ktoś usiłuje się z niego wydostać, to inni wciągają go za nogi na samo dno. Prof. Jan Kofman, historyk i politolog, Uniwersytet w Białymstoku, Instytut Studiów Politycznych Stwierdzenie potoczne i stereotypowe nie zawsze jest prawdą. Stereotypy odbijają poziom społecznej świadomości i wrażliwości, jednak wbrew temu, co się sądzi, przedstawiciel władzy charakteryzuje się wyższym poziomem niż zwykły obywatel, a przynajmniej w niektórych okresach tak było. W każdym razie, elity wcale nie są gorsze od społeczeństwa, a niekiedy nawet lepsze. Mam na myśli np. elitę polityczną I Sejmu kontraktowego, sądzę także, że Sejm, który uchwalił nową Konstytucję, prezentował się nie najgorzej. Inna sprawa, że władza u nas wybierana jest źle, a kolejne rządy i partie, poza SLD, nie mają zdolności socjotechnicznych, nie są biegłe w marketingu politycznym. Jest on niezbędny, by prezentować opinii publicznej swój jak najlepszy wizerunek i prawdziwe osiągnięcia, które opozycja przedstawia niezasłużenie negatywnie. Odnosi się to do obecnej koalicji, która jednak coś zrobiła. Prof. Adam Bromke politolog Są to naczynia połączone. Poziom elit sprzężony jest z poziomem świadomości społeczeństwa, głęboko uwarunkowany tradycją i historią, rozbiorami, wojnami, okresem PRL. Z tego wynika brak kultury politycznej, bowiem nie mieliśmy doświadczeń demokracji, a klasa polityczna wyłaniała się z bardzo różnych środowisk. Sporo czasu upłynie, zanim się to unormuje. Potrzebny jest specjalny wysiłek polityków i uczenie społeczeństwa, by wartości demokratyczne w nim się zakorzeniły. Politycy też powinni starać się uczyć, nadrabiać braki nawet na “studiach zaocznych”. Jerzy Głuszyński, dyrektor Instytutu Badania Opinii i Rynku Pentor Na pewno jest to teza dosyć wygodna, bo klasa polityków (albo księży) wyłania się z tego samego społeczeństwa. Nie jest to teza pozbawiona sensu, bo, po pierwsze, taka jest baza rekrutacyjna elit, po drugie, istnieje tendencja do reprodukcji wewnętrznej (z wyłączeniem księży) w obrębie elity. Także reakcje społeczeństwa na polityków są warunkowane typowymi standardami. Inaczej jest we Francji, gdzie fakt, iż prezydent Mitterrand miał nieślubne dziecko, nie zburzył mu kariery, a inaczej gdzieś, gdzie norma społeczna piętnuje cudzołóstwo. Pytając o cechy idealnego polityka lub kandydata na prezydenta, okazuje się, iż z jednej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2001, 2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia