Niezwykle zaraźliwa choroba zwierząt zatrwożyła Europę Stara choroba zwierząt powróciła do Europy. Skutki dla gospodarki będą zabójcze, napisał “The Economist”. Pryszczyca, wytępiona na Starym Kontynencie 20 lat temu, pojawiła się ponownie w Wielkiej Brytanii, paraliżując życie kraju. Arcybiskup Canterbury, George Carey, polecił napisanie i odprawienie specjalnych modlitw za farmerów. Pod koniec ub. tygodnia na Wyspach Brytyjskich były już 32 ogniska choroby. W wielu regionach kraju płoną stosy, pospiesznie ułożone ze sztachet płotów i drewna ze starych wagonów kolejowych. W ogniu niszczone są ciała zabitych zwierząt hodowlanych. W Wielkiej Brytanii zastrzelono już 25 tys. sztuk bydła, owiec, świń i kóz. Kiedy miejscowi strzelcy nie mogli poradzić sobie z tym makabrycznym zadaniem, postanowiono sprowadzić snajperów ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Według Narodowego Związku Farmerów, jeśli epidemia nie zostanie powstrzymana w ciągu trzech miesięcy, straty dla brytyjskiej gospodarki wyniosą 1,2 mld dol. Ale lęk przed zarazą pyska i racic, jak również zwana jest pryszczyca, atakująca zwierzęta parzystokopytne, błyskawicznie ogarnął kontynent. Francuzi postanowili uśmiercić 50 tys. sprowadzonych z Wielkiej Brytanii owiec. Także w RFN zapadł wyrok śmierci na importowane w lutym z Anglii krowy, owce, jelenie i sarny. Przezorni Niemcy wzmocnili nawet kontrole na granicy z Polską. Holendrzy i Belgowie rozpoczęli wielki ubój, a belgijskie zoo odmówiło przyjęcia dwóch młodych tygrysów z Anglii. W Europie obowiązuje całkowity zakaz importu brytyjskich produktów zwierzęcych, ale także Anglicy czują, że nie są za kanałem La Manche mile widziani. W portach i na lotniskach dochodzi do osobliwych scen. W Portugalii, będącej tradycyjnym sojusznikiem Londynu, przybysze z Wielkiej Brytanii muszą po wyjściu z samolotu oddać wszystkie wiktuały i zdezynfekować stopy w wanienkach z chemikaliami. Władze Tajlandii zapowiedziały, że jeżeli podróżny z Europy będzie miał ze sobą kanapki z wołowiną lub z szynką, zapłaci grzywnę i może trafić za kratki nawet na dwa lata. Rząd Wielkiej Brytanii ostrzegł zresztą swych obywateli, aby nie przekraczali granic innych państw z kanapkami czy produktami mlecznymi, gdyż w przeciwnym razie czekają ich nieprzyjemności. Urzędnicy w portach francuskich zapowiedzieli, że będą dezynfekować koła pojazdów, które przypłynęły na promach lub też przyjechały pociągiem przez Eurotunel pod kanałem La Manche. Wagony pociągów również mają być spryskiwane chemikaliami niszczącymi wirusa pryszczycy. Nie jest to bynajmniej zbędna ostrożność. Pryszczyca jest najbardziej zaraźliwą chorobą zakaźną zwierząt. Jej wirus może rozprzestrzeniać się z wiatrem lub dosłownie na skrzydłach ptaków, na ubraniu, obuwiu czy na oponach samochodowych. Zwierzęta mogą zarażać się od siebie lub też od człowieka (dla ludzi na szczęście choroba ta nie jest groźna, rzadko powoduje łagodne dolegliwości). Wirus pryszczycy przetrwa w świeżym, zamrożonym czy krótko gotowanym mięsie, teoretycznie nie można więc wykluczyć, że perfidny zarazek przemieści się w kanapce na drugi koniec świata. Kiedy w 1967 r. w Wielkiej Brytanii wybuchła ogromna epidemia pryszczycy, wybito ponad 440 tys. zwierząt, a farmy zmieniły się w wyspy odcięte od świata. Obecna zaraza szerzy się natomiast wyjątkowo szybko i objęła cały kraj. Pierwsze przypadki pryszczycy wykryto 19 lutego w rzeźni pod Londynem. Nie wiadomo, jak zarazek przedostał się na Wyspy Brytyjskie. Zapewne przybył z mięsem, nielegalnie sprowadzonym z Azji, które zostało użyte do produkcji paszy dla zwierząt. Pewne jest w każdym razie, że epidemię wywołał szczególnie zjadliwy wirus 0 pochodzenia azjatyckiego. 1 marca choroba była już w Szkocji i w Irlandii Północnej – zaraza przedostała się przez morze! Pryszczyca grasuje przy granicy Republiki Irlandzkiej. Jeśli przedostanie się do tego kraju, spowoduje ekonomiczną katastrofę. Zielona Wyspa żyje z eksportu żywności, jego zakaz oznaczałby narodową ruinę. Epidemia sprawiła już, że życie w wielu regionach Wielkiej Brytanii zamarło. Minister rolnictwa, Nick Brown, wprowadził drakońskie środki. Wprowadzono zakaz transportu zwierząt hodowlanych. W rezultacie na niektórych targach i w supermarketach zaczyna brakować wołowiny i wieprzowiny. Zamknięto ogrody zoologiczne i rezerwaty przyrody. W Londynie nieczynne są trzy największe parki – Richmond, Bushy i Hampton Court – pryszczyca może przecież zaatakować
Tagi:
Marek Karolkiewicz









