Pożegnanie z najpiękniejszą wsią

Pożegnanie z najpiękniejszą wsią

Za kilka lat Nieboczowy znikną pod wodą. Powstanie tu zbiornik, który ochroni przed powodzią Racibórz, Opole i Wrocław Wiemy, że liczby są przeciwko nam: garstka mieszkańców przeciw zabezpieczeniu 2,5 mln ludzi, dlatego pogodziliśmy się z tym, co nas czeka. Żyjemy normalnie, jakbyśmy mieli tu mieszkać do końca życia – mówią członkowie Stowarzyszenia na rzecz Odtworzenia i Rozwoju Wsi Nieboczowy. Krętą drogą z koszonymi właśnie poboczami maszeruje para starszych ludzi – pani z misternym koczkiem, z plecakiem i siatą, pan o lasce. Upalny ranek, a przed nimi kilka kilometrów dreptania. Zatrzymuję się, proponuję podwiezienie do Nieboczów, bo wiem z poprzednich wizyt, że bez samochodu trudno tam dotrzeć. Autobusy komunikacji publicznej zlikwidowano, zostały szkolne. – Dziękujemy bardzo, przyjechaliśmy z Piekar Śląskich, żeby jeszcze zobaczyć ten piękny kościół, zanim go zaleją – starsi ludzie sadowią się w samochodzie, ich ksiądz opowiadał im o miejscowym kościele, w którym kiedyś był proboszczem. Mijamy tablicę z nazwą Nieboczowy i informacją, że to najpiękniejsza wieś województwa śląskiego, dalej zadbane boisko sportowe z reklamą ośrodka wypoczynkowego Raj. Wieżę świeżo odnowionego kościoła widać z daleka, wszystkie nieboczowskie drogi prowadzą pod kute ogrodzenie. Pasażerowie rozglądają się ciekawie, co rusz wzdychają: – Nie wierzę, że te domy zaleją. Tak tu pięknie, jakie zadbane ogródki… Na pamiątkę dostaję od uroczej starszej pani szklankę w dzierganym „ubranku”, by się nie poparzyć, takąż serwetkę, z dołączoną porcją kawy i batonikiem. – Nieboczowianin musi mieć piękny ogródek, budynek odnowiony, obejście uprzątnięte. I nie zmienia tego wyrok wydany na wioskę – mówi o mieszkańcach swojej wsi Łucjan Wendelberger, sołtys wsi Nieboczowy, radny gminy. Niby nic nadzwyczajnego, jednak ta najurodziwsza wieś na Śląsku z 2005 r. w najbliższych latach zniknie z map. Razem z sąsiednią wioską, Ligotą Tworkowską, zostaną tylko w czułych wspomnieniach mieszkańców. – Wsie leżą w dolinie Odry i to jest nieszczęście mieszkańców. Powstanie tu Zbiornik Racibórz, najważniejszy element ochrony przeciwpowodziowej dla Raciborza, Kędzierzyna-Koźla, Opola i dalej dla Brzegu, Oławy i Wrocławia – wyjaśnia Czesław Burek, wójt gminy Lubomia. Zbiornik zajmie czwartą część gminy. Część środków pochodzi z Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju na Projekt ochrony przeciwpowodziowej w dorzeczu rzeki Odry. Środki posłużą m.in. do pokrycia kosztów przesiedleń, czyli sfinansowania nabycia gruntów, wartości odtworzeniowej budynków i innego majątku, przeniesienia majątku wspólnego i infrastruktury czy zrekompensowania utraty możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Gotowi do odtworzenia wsi Inwestycja oznacza wysiedlenia dla prawie 750 mieszkańców, rozstania z około 200 domostwami, likwidację 10 firm usługowo-produkcyjnych, trzech towarowych gospodarstw rolnych, sześciu sklepów i knajpek, dwóch ośrodków turystycznych. W Nieboczowach jest spory kościół i cmentarz, na którym wciąż dokonuje się pochówków, w Ligocie Tworkowskiej zabytkowa kaplica, pełniąca funkcję kościółka, a w obu wsiach – jednostki OSP, ośrodki i boiska sportowe, korty, świetlice. W zadbanym nadodrzańskim parku widać ławki, huśtawki, starą łódkę przeprawową, a nawet przedwojenne graniczne słupy znad Odry, bo tędy przebiegała polsko-niemiecka granica. – Zebraliśmy je ku pamięci, po jednej stronie jest litera D, po drugiej P. Przeniosą się z nami – wyjaśnia sołtys Ligoty Tworkowskiej, Gerard Drobny. Działa już Stowarzyszenie na rzecz Odtworzenia i Rozwoju Wsi Nieboczowy. – Najpierw w 1998 r. powstał komitet przeciw budowie zbiornika, w 2002 r. powołaliśmy Stowarzyszenie na rzecz Obrony przed Wysiedleniem Wsi Nieboczowy. Znaleźliśmy alternatywne rozwiązania, wynajęliśmy mierniczych, zaproponowaliśmy teren pod zbiornik w pobliżu, na Stawach Wielikąt – wyjaśnia sołtys Wendelberger, niestrudzenie działający na rzecz mieszkańców swojej wsi. Plany stworzenia zbiornika przeciwpowodziowego i zrównania wioski z ziemią jednak nie zmieniły się. – Być może chodzi o pokłady cennego żwiru, po które będzie można po wysiedleniu sięgać – słychać tu i ówdzie we wsi; w zielonym krajobrazie widać kratery odkrywkowych kopalni. Przyszły zbiornik to udokumentowane 125 mln m sześc. żwiru, ktoś po wykupie ziem go wydobędzie, ktoś go sprzeda. Pozostało się pogodzić z tym, co nieuchronne – perspektywą przesiedlenia na rzecz wyższego celu publicznego, pod warunkiem by trzymać się razem i odtworzyć całą wieś. I zrobić to teraz. Życie toczy się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 25/2008

Kategorie: Reportaż
Tagi: Beata Dżon