Sztuczna inteligencja – nadzieja czy zagrożenie dla demokratycznych wyborów? Nazywa się Nigel. Na początku będzie chciał możliwie najlepiej cię poznać. Dowiedzieć się, jak postrzegasz rzeczywistość, co jest dla ciebie najważniejsze. O czym marzysz i na czym opiera się twoja hierarchia wartości. A przede wszystkim – czego oczekujesz. Od siebie, od życia i od polityków. Później będzie obserwował twoje działania, podejmowane przez ciebie decyzje. Zobaczy, jakie hasła wyszukujesz w internecie, jakie produkty zamawiasz w wirtualnych sklepach. Będzie śledził, w jakich wydarzeniach uczestniczysz. W bardziej ekstremalnej wersji może kiedyś zmierzyć ci temperaturę i ciśnienie na wiecu politycznym lub w czasie oglądania wieczornych wiadomości. Zarejestruje, jakie komunikaty wywołują u ciebie najsilniejsze emocje. Na koniec przeanalizuje wszystkie dane i w dniu wyborów stanie z tobą za kotarą. Powie, który z dostępnych kandydatów najczęściej kłamał w kampanii, a który ma poglądy zbieżne z twoimi. Podpowie, przy którym nazwisku postawić krzyżyk. Nawet jeśli go o to nie zapytasz. Ten opis nie dotyczy natrętnego trenera personalnego czy jednego z popularnych coachów. Nigel to nie człowiek – to sztuczna inteligencja. A dokładniej rzecz ujmując, kompletna sztuczna inteligencja (ang. Artificial General Intelligence, AGI). Od innych rozwiązań w tej dziedzinie różni się tym, że nie został stworzony do realizowania konkretnych zadań czy wykonywania zawężonych poleceń. Tak przynajmniej twierdzą odpowiedzialni za niego programiści z firmy Kimera Systems w amerykańskim Portland. Ma też jako pierwszy ogarnąć całość ludzkiego życia. Zdolny do pobierania danych ze wszystkich urządzeń, od smartfonów po pralki i lodówki, zintegrowany z każdym inteligentnym sprzętem w naszym domu, stanie się perfekcyjną wersją osobistego asystenta. Dlatego w chwili pierwszego uruchomienia będzie daleki od doskonałości. Jak podkreśla Mounir Shita, jeden ze współtwórców Nigela i szef Kimera Systems, trzeba będzie tego asystenta „wychować” – tak jak wychowujemy swoje dzieci. Pokazać mu pewne wzorce zachowań, które sami uznajemy za właściwe, i czekać, aż je zreplikuje. Jako system o totalnym zasięgu i działaniu ma swobodnie funkcjonować w całej dostępnej dla niego sieci, a nie na jej wybranym odcinku. Nie będzie można go wyłączyć czy odciąć mu dostępu do konkretnego kawałka danych. Niczym Jarvis, buntująca się sztuczna inteligencja z filmów o Iron Manie, z czasem przekształci się w niezależny byt. Który, dodajmy, wie o nas wszystko, nawet więcej niż my sami. Innymi słowy, Nigel będzie idealną sekretarką. Taką, która realizuje wszystkie polecenia szefa, nawet te, których jeszcze nie wydał. Opowiadając o swoim najbardziej medialnym projekcie, Mounir Shita nie kryje dumy. Przede wszystkim dlatego, że we własnej ocenie wyprzedził resztę świata o prawie pół wieku. Kiedy w 2017 r. organizatorzy dwóch wiodących międzynarodowych konferencji dotyczących AI zapytali uczestników, kiedy ich zdaniem ludzkość doczeka się pierwszej naprawdę „całościowej” sztucznej inteligencji, większość wskazała rok 2060. Shita twierdzi, że on i jego zespół tę przeszkodę już pokonali. Co więcej, to niejedyny przełom, jaki planują przy użyciu Nigela. Marzą, by z czasem ich superasystent spenetrował cały globalny internet, połączył się z każdym interaktywnym urządzeniem i, jak możemy przeczytać na stronie Kimera Systems, zmienił „światową gospodarkę oraz nadał nowe znaczenie byciu człowiekiem na Ziemi”. Zwłaszcza to ostatnie hasło przykuwa uwagę. Nie tylko z powodu utopijnego tonu, zapowiadającego bliżej nieokreśloną redefinicję człowieczeństwa i rewolucję w stosunkach międzyludzkich. Shita chce bowiem wykorzystać Nigela jako pierwsze rozwiązanie technologiczne wpływające na kształt demokracji od strony wyborcy. W licznych wywiadach podkreśla, że jego wynalazek nie tylko pozwoli na kolejny milowy krok w rozwoju technologii, ale przede wszystkim udoskonali coś, co do tej pory wydawało się na wskroś ludzkie – nasze wybory polityczne. Zbierając dane na temat naszych interakcji, zarówno z maszynami, jak i z innymi ludźmi, Nigel dogłębnie pozna nasz system wartości, nasze poglądy i percepcję świata wokół nas. Zrozumie nasze cele i marzenia. Jeśli dodamy do tego praktycznie nieograniczony dostęp do danych i dużo większą od ludzkiego mózgu moc obliczeniową, będzie też doskonałym narzędziem do weryfikowania deklaracji polityków. Jednym słowem, stanie się wyrocznią w kwestii prawdy i fałszu. Dzięki temu, kiedy przyjdzie nam stawić się w lokalu wyborczym, Nigel wybierze idealnego dla nas kandydata.










