Prawda czasu, prawda ekranu

Prawda czasu, prawda ekranu

Korespondencja z Moskwy „1612” jest pozbawiony momentów, które mogą wywołać niechęć do Polaków, nie ma w nim tekstów o Polsce, które mogłyby być odniesieniem do obecnej sytuacji Język kapitalistycznej globalizacji jest dla młodszych pokoleń Rosjan znacznie bardziej zrozumiały niż jakikolwiek inny. Za to młodzi Rosjanie coraz gorzej rozumieją rosyjską historię i rosyjskie symbole, bo pochodzą one z innej przestrzeni niż ta, w której młodzież żyje. Do Moskwy przyleciałem 31 października. Z lotniska Szeremietiewo do najbliższej stacji metra dowiózł mnie minibus. Na wysokości Chimek – miasta sąsiadującego ze stolicą – w miejscu, do którego doszli Niemcy w 1941 r., minąłem pomnik w formie tzw. jeży (stalowych zapór przeciwpancernych). Choć stoi przy drodze, trudniej go dostrzec niż znajdujące się za nim rozświetlone triumfalnym blaskiem sklepy IKEA i Auchan. Od początkowej stacji metra Płaniernaja do docelowej Tekstilszcziki jechałem dobre trzy kwadranse. Zaglądałem przez ramię zmieniającym się sąsiadom, by podejrzeć, co czytają. Na oko 18-letnia pasażerka studiowała artykuł: „Dziesięć rzeczy, które są niezbędne dziewczynie Cosmopolitan”. Młody mężczyzna przeglądał katalog z telefonami komórkowymi. Na otwartej kartce książki 30-letniej sąsiadki trafiłem wzrokiem na taki dialog: – Przeleć mnie. – Tu? – Tu i teraz! Zaraz po wejściu do hotelowego pokoju włączyłem telewizor. Na ekranie przedstawiciel rządu utyskiwał na niedostateczne – jego zdaniem – rozeznanie obywateli w sprawach finansowych. Tłumaczył, że prywatne fundusze emerytalne dają rocznie kilkadziesiąt procent zysku, a państwowy – zaledwie kilka. Zachęcał do powierzenia pieniędzy funduszom prywatnym. Ci, których nudzą podobne opowieści, mogli zanurzyć się w telewizyjnej rozrywce. Rosyjska telewizja ma w repertuarze m.in. licencyjnych śpiewających idoli, gwiazdy, które tańczą na parkiecie oraz gwiazdy, które tańczą na lodzie. Nazajutrz wybrałem się w okolice budowy moskiewskiego City w dzielnicy Krasnaja Presnia, której historyczny charakter najbardziej przypomina warszawską Wolę. Krasnaja Priesnia była skupiskiem fabryk i zrewoltowanych – jak pokazała rewolucja 1905 r. – robotników. Dawne fabryki poprzerabiano na kluby i restauracje, a nad brzegiem rzeki Moskwy pną się konstrukcje wież – w tym najwyższego obiektu w Europie – wieży Federacja, mającej mierzyć wraz z masztem 448 m. W wieżach poza siedzibami firm znajdą się także apartamenty, których ceny będą liczone w milionach dolarów. Moskiewskie City powinno się stać najlepiej rozpoznawalnym symbolem rosyjskiego kapitalizmu. Panoramę wznoszonych wież świetnie widać z ulicy Dorogomiłowskiej. Między nią a Dworcem Kijowskim – na miejscu obskurnego bazaru zaopatrującego w latach 90. w tanie papierosy przybyszów z Rosji i innych dawnych republik radzieckich – wybudowano wielkie i luksusowe centrum handlowe Europa sprzedające towary z zagranicznymi brandami. Nadal najbardziej znanym obiektem handlowym pozostaje GUM przy placu Czerwonym, który w okresie ZSRR szturmowały miliony obywateli ze wszystkich byłych republik. Miliony klientów znikły, bo aby robić zakupy w GUM-ie, trzeba mieć solidne konto. Gdy wieczorem przechadzałem się po galeriach GUM-u, więcej w nim było ochroniarzy niż kupujących. Na straży własności prywatnej w Rosji stoi przeszło 4 mln ochroniarzy (w kraju działa przeszło 700 tys. firm ochroniarskich). Międzynarodowy kapitał przedarł się przez wszelkie przeszkody – łącznie z zaporami przeciwczołgowymi w Chimkach. Jest obecny nie tylko w fabrykach, bankach, funduszach, sklepach, restauracjach szybkiej obsługi, na budowach i wielkich neonach, lecz także w głowach milionów Rosjan, którym codziennie przepłukuje się mózgi reklamami towarów, które trzeba koniecznie mieć, i infantylnymi informacjami (nazajutrz po moim przyjeździe najpopularniejsza rosyjska gazeta „Komsomolskaja Prawda” całą pierwszą stronę poświęciła powiększeniu piersi przez miejscową gwiazdę). McŚwiat przejął symbole antykapitalistyczne. 90. rocznica rewolucji październikowej stała się okazją do akcji promocyjnych sieci handlowych. Na czerwonej fladze z sierpem, młotem i gwiazdą jedna z nich umieściła hasło: „Wielka Rewolucja Październikowa Cen!”. Konkurencyjna sieć, rywalizując w „rewolucyjnym” radykalizmie, ogłosiła: „Ceny – rozstrzelać!”. Mimo pretensji oglądanego przeze mnie w telewizji urzędnika rządowego świat globalnego kapitalizmu jest dla dzisiejszych młodszych pokoleń Rosjan znacznie bardziej zrozumiały niż jakikolwiek inny. Potrafią porozumieć się po angielsku.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 46/2007

Kategorie: Świat