Prezydent i dziennikarki

Prezydent i dziennikarki

Drugie pięć lat Stipe Mesicia dobrze wróży Chorwacji Gdyby się powiodła próba skompromitowania przez wywiad „prezydenta wszystkich Chorwatów”, jak prasa rządowa z przekąsem nazywa obdarzonego charyzmą, popularnego Stipe Mesicia, popieranego przez osiem partii centrolewicowych, bylibyśmy zapewne świadkami jego wyborczej porażki. W wyborach z 2 stycznia triumfowałaby zapewne „królowa politycznego kiczu”, jak nazwały niektóre media Jadrankę Kosor, znaną z nacechowanych bardzo kobiecą uczuciowością wypowiedzi, które zyskały jej przydomek „Susana”, co po chorwacku znaczy płaczka. Ta feministka, wicepremier konserwatywnego gabinetu, była jedną z trójki poważnie traktowanych kandydatów spośród 13 startujących w wyborach. Tylko bowiem ona – choć z wahaniem – deklarowała obok Mesicia i chicagowskiego biznesmena Borisa Miksicia gotowość spełnienia warunku przyjęcia Chorwacji do Unii Europejskiej – wydania Trybunałowi Haskiemu chorwackiego generała Ante Gotoviny, oskarżonego o zamordowanie 150 serbskich cywilów. Miksić zraził wyborców zbyt amerykańskim stylem swej kampanii i zajął trzecie miejsce. Talent medialny 51-letniej Jadranki Kosor, odznaczającej się ujmującą bałkańską urodą i elegancją prawdziwej damy, odkrył w 1995 r. prezydent Franjo Tudźman. Z dziennikarki prowadzącej ciepłym, pełnym emocji głosem specjalne audycje radiowe dla chorwackich uchodźców i weteranów wojny uczynił wiceprzewodniczącą parlamentu i swej partii, Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ). Po wygranych przez konserwatystów wyborach w 2003 r. Kosor została ministrem ds. rodziny, weteranów i solidarności międzypokoleniowej. Dwukrotna rozwódka zapewnia w kampanii prezydenckiej: „Rodzina jest dla mnie święta”. Niezwykły życiorys Jednak to Mesić, polityk, który zeuropeizował Chorwację i po śmierci faktycznego dyktatora Chorwacji, nacjonalisty Franja Tudźmana, dobrowolnie ograniczył ogromne uprawnienia prezydenckie, aby wprowadzić swój kraj na drogę demokracji, ma już zapewnioną drugą pięcioletnią kadencję. 70-letni polityk, któremu 2 stycznia zabrakło zaledwie 1,1% głosów do wygrania wyborów prezydenckich już w pierwszej turze i który bez problemu wygra je w drugiej turze 16 bm., to postać niezwykła na bałkańskiej scenie politycznej. Mesić, który – cóż za paradoks – był ostatnim prezydentem Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii stworzonej przez Tita, gdy rotacyjnie funkcję tę sprawowali członkowie dziewięcioosobowego Prezydium Federacji, miał niezwykłą drogę życiową. Jako 11-letni chłopiec uciekł do partyzantki Tita. Po studiach został dyrektorem fabryki, następnie posłem, aż znalazł się w więzieniu jako dysydent – uczestnik Chorwackiej Wiosny 1971 r. – ruchu intelektualistów, który domagał się rozszerzenia swobód narodowych Chorwatów w ramach titowskiej federacji. W 1990 r. razem z Tudźmanem założył niepodległościowo-nacjonalistyczną Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ), która w tym samym roku odniosła zwycięstwo w pierwszych wolnych wyborach do parlamentu. Tudźman został prezydentem Chorwacji, Mesić – premierem. Ich drogi się rozeszły, gdy Mesić w 1994 r. oskarżył prezydenta o patronowanie złodziejskiej prywatyzacji oraz o to, że ściśle współpracuje z Miloszeviciem w próbach dokonania militarnego rozbioru Bośni między Serbów a Chorwatów. Zarzut ten się potwierdził: całkiem niedawno wywiad chorwacki ujawnił, że Tudźman i Slobodan Miloszević prowadzili ze sobą nawet codzienne rozmowy za pomocą stałego łącza telefonicznego. Jeszcze jedna kobieta Wśród prerogatyw prezydenta po zmianach, jakie wprowadzono z inicjatywy Mesicia, gdy wygrał po śmierci Tudźmana wybory w 2000 r., pozostały kreowanie wspólnie z szefem MSZ polityki zagranicznej, zwierzchnictwo sił zbrojnych oraz wspólne z premierem kontrolowanie służb specjalnych. Inicjatywa posłużenia się szantażem wobec szefa państwa, aby zmusić go do rezygnacji z ponownego kandydowania lub zmniejszyć jego szanse w wyborach, wyszła z partii premiera, HDZ – twierdzą chorwackie media. Dziennikarka jest kontrkandydatką Mesicia w wyborach; do celów prowokacji również miała posłużyć dziennikarka. Próbowano zmusić inną atrakcyjną kobietę, Helenę Puljiz, aby złożyła zeznania kompromitujące prezydenta i zawierające intymne szczegóły. Pani redaktor nie dała się zastraszyć. Oskarżyła ludzi szefa wywiadu (POA), Joszki Podbevszeka, że próbowali ją szantażować zdjęciami z jej rzekomych schadzek seksualnych. Rada Parlamentarna orzekła, że wywiad dopuścił się wobec Heleny Puljiz pogwałcenia praw człowieka. Z inicjatywy Mesicia miesiąc przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Joszka Podbevszek został zdymisjonowany. Nie ujawniono oficjalnie, na czyje polecenie działał szef

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2005, 2005

Kategorie: Świat