PRL: był taki kraj – rozmowa z prof. Bronisławem Łagowskim

PRL: był taki kraj – rozmowa z prof. Bronisławem Łagowskim

O dopuszczeniu „Solidarności” do wyborów zdecydowali generałowie, a nie „lud”. Połowa Polaków nie odczuła żadnej zmiany – Panie profesorze, porozmawiajmy o PRL. O tym państwie, ludziach… – Polska Rzeczpospolita Ludowa to była nazwa trochę za szumna, patetyczna. Przyszli przedrzeźniacze i przerobili ją na peerel. Naród w ogóle jest prześmiewczy. IV Rzeczpospolita trwała zaledwie dwa lata i wystarczyło, żeby nazwa nabrała drwiącego wydźwięku. Tuż po wojnie nowy ustrój występował pod hasłem demokracji i zaraz zaczęto kpić z demokracji: demokrata – z przodu łata, z tyłu łata itp. Polska Ludowa była źle urodzona i z tego powodu dużą część ludności miała przeciw sobie. Mówi się, że referendum 1946 r. zostało sfałszowane. To prawda. Wyniki były takie, że ujawnienie prawdy groziło ośmieszeniem narodu. Dam przykład: większość głosujących we Wrocławiu opowiedziała się przeciw granicy na Odrze i Nysie. W niektórych innych okręgach wyniki były podobne, ale przykład Wrocławia jest szczególnie pikantny. Cokolwiek w Polsce Ludowej zrobiono dobrego lub złego, było to i jest wykładane na jej niekorzyść. Oto jakie skutki daje złe urodzenie. – Czy po wojnie mogła powstać inna Polska? – Jan Karski, osobistość dużego formatu, najtęższa głowa wśród emigracji, wielokrotnie powtarzał, że żaden Polak i żadne ugrupowanie polskie nie miało najmniejszego wpływu na to, że po wojnie Polska znalazła się pod panowaniem radzieckim. Komuniści tego chcieli, ale to też nie miało znaczenia. Stalin nie kierował się pragnieniami polskich komunistów, lecz się nimi posługiwał. Można tylko pytać, czy wyszło to Polsce na dobre, czy na złe. Odpowiedź zależy od tego, jaki odcinek czasu bierzemy pod uwagę. Po 40 czy 50 latach tylko głupcy mogą myśleć, że objęcie po wojnie władzy przez komunistów było faktem w ostatecznym bilansie niekorzystnym. Ostateczny bilans – jeżeli w polityce jest coś ostatecznego – to przesunięcie Polski do Europy Środkowej, w pobliże Berlina. Jest to jeden z najważniejszych faktów w całych dziejach Polski i w oczywisty sposób pozytywny. Gdyby Stalin nie miał pewności, że Polską będą rządzić komuniści, nie wyznaczyłby granicy na Odrze i Nysie i państwo polskie musiałoby się zmieścić na terytorium Księstwa Warszawskiego. To nie była żadna rekompensata za terytoria utracone za Bugiem, bo żadne z mocarstw zwycięskich nie uważało tych terytoriów za należne Polsce. A co o polskich pretensjach do tych ziem myślała ludność ukraińska i jak sobie wyobrażała rozwiązanie problemu, to się okazało na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w 1943 i 1944 r., zresztą już przed wojną było o tym dobrze wiadomo. – Zasadniczy spór polityczny dotyczy nie tego, czy o PRL należy mówić dobrze, czy źle, lecz tego, czy Polska należy do zwycięzców w II wojnie światowej, czy do przegranych. – Z punktu widzenia emigracji Polska wojnę przegrała i nie wiadomo wskutek jakiego figla zajmuje Wrocław i Szczecin, Dolny Śląsk i Pomorze Zachodnie. „Solidarność” obaliła PRL, dlaczego nie idzie dalej w kierunku obalania? Amerykański filozof Emerson twierdził, że w historii panuje zasada wyrównania. Jeżeli Polacy się nie ockną, to za ten ogrom fałszu, jakiemu dziś biernie się poddają, spadnie na nich kara; na winnych i niewinnych. Tak jak spadła na fałsz komunistyczny. – W świadomości społecznej PRL kojarzy się, nie bez wpływu wielu historyków i mediów, z totalitaryzmem. – Słowo totalitaryzm brzmi w moich uszach raz jako zbyt propagandowe, raz jako zbyt książkowe. Ustrój, jaki panował w Polsce Ludowej, odpowiadał temu, co było od zawsze nazywane tyranią. Najpierw ta tyrania posługiwała się terrorem policyjnym, a później tylko przymusem biurokratycznym. Oficjalnie nie wolno było tego głosić, ale ustrój ewoluował w kierunku liberalnym. W czasach Bierutowskich nawet komuniści nie byli bezpieczni i nie znali dnia ani godziny, kiedy i za co mogą być aresztowani, a pod rządami Jaruzelskiego nawet jawni wrogowie byli bezkarni. Ustrój do końca pozostał tyranią, z dwu powodów: po pierwsze, brakowało mu prawowitości, a po drugie, podstawy ustroju były absurdalne, sprzeczne z naturą społeczeństwa. Jan Jakub Rousseau twierdził, że cywilizacja zaczęła się, gdy jeden człowiek ogrodził kawałek ziemi i powiedział: „to moje”. I odpowiednio zniesienie własności zapowiada koniec cywilizacji. Realny socjalizm, czy komunizm, jak się teraz mówi, nie zniósł własności, ale ją skolektywizował. Ludziom zakazano prywatnej produkcji i handlu. Ustrój oparty na takich zasadach może istnieć tylko tak długo,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 30/2008

Kategorie: Wywiady