Profesorka Janion

Profesorka Janion

10.06.2010 Warszawa Wyklad prof. Marii Janion N/z Maria Janion fot. Jacek Domiński/REPORTER

1926-2020 Nie była przesadnie miła, uśmiechała się rzadko, na jej twarzy rysowała się determinacja wymieszana z cichą rozpaczą. Dużo czasu spędzała w domu wśród książek, w legendarnej bibliotece, w której tworzyła najważniejsze publikacje o polskim romantyzmie. Pisała tylko ręcznie, podkreślając, jak ważny jest kontakt dłoni z papierem. Polska queerowa królowa, lewaczka, feministka, profesorka Maria Janion zmarła 23 sierpnia w Warszawie w wieku 93 lat. Od początku nie wpisywała się w ramy. Najpierw w edukacyjne. Jedna z czołowych polskich humanistek musiała powtarzać szóstą klasę podstawówki i nie dostała się do gimnazjum. Paradoksalnie w dalszej edukacji pomógł jej wybuch II wojny światowej i udział w tajnych kompletach, na których nikt nie sprawdzał dotychczasowych wyników w nauce. Jak sama podkreślała, nie wiadomo, czy w innym wypadku udałoby się jej zdobyć wyższe wykształcenie. Od dziecka kochała jednak czytać, nawet po 30 książek w miesiącu. Z lektury prowadziła zaś skrupulatne zapiski. To dzięki książkom mogła prowadzić podwójne życie i odciąć się od rzeczywistości wojennego Wilna. A także odnaleźć życiowe powołanie – historię literatury. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim znalazła zatrudnienie w Instytucie Badań Literackich PAN oraz w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku. W obu instytucjach prowadziła legendarne już seminaria dla studentów, na które uczęszczały czołowe postacie polskiej sceny humanistycznej. Oprócz romantyzmu można było na nich poznać najważniejsze cechy janionizmu: skrupulatność, erudycję oraz nieufność do tego, co w kulturze trwałe, oficjalne, najmocniejsze. Ta ostatnia cecha rozwijała się w samej Marii Janion latami, co widoczne było w jej stosunku do romantyzmu, który na początku ukochała, potem starannie analizowała, a na końcu poddała ostrej krytyce, czego przykładem może być jej opinia o Zygmuncie Krasińskim. Początkowo badaczka poświęciła mu jedną z książek, „Zygmunt Krasiński – debiut i dojrzałość”, zaczynając od uznania dla jego literackiego talentu, a na znielubieniu za antysemityzm widoczny w czołowym dziele, „Nie-Boskiej komedii”, kończąc. Maria Janion od początku była też zaangażowana politycznie. W czasie wojny jako łączniczka działała w podziemnym ZHP. W 1949 r. wstąpiła do PZPR, z której została usunięta 30 lat później. W latach 70. poświęciła się działalności opozycyjnej, m.in. należała do założycieli Towarzystwa Kursów Naukowych. W sierpniu 1980 r. podpisała list 64 intelektualistów popierających strajki. A jednocześnie pozostała czujną obserwatorką, analizującą wszystkie aspekty rzeczywistości. Na XII Kongresie Kultury Polskiej, przerwanym przez wprowadzenie stanu wojennego, w kontekście karnawału Solidarności apelowała: „Podobna diagnoza wymaga działania: przetworzenia niebywałego rozmachu emocjonalnego i ekspresyjnego w wielki ruch intelektualny”. To zdanie z jej referatu zostało wycięte i nie pojawiło się w publikacji pokongresowej, która ukazała się w drugim obiegu. Janion długo będzie się zastanawiać, czy to wynik cenzury, czy przeoczenia. Perspektywą, z której badaczka po latach spoglądała na transformację ustrojową, była krytyka feministyczna. W głośnym wystąpieniu na I Kongresie Kobiet w 2009 r., zasiadając między Jolantą Kwaśniewską a Marią Kaczyńską, opowiadała o tym, jak zawiodła się na Solidarności wraz z przyjęciem przez nią podczas zjazdu krajowego uchwały o ochronie życia poczętego, która zapadła wbrew stanowisku większości działaczek związkowych. „Ku mojemu zdumieniu okazało się, że w wolnej Polsce kobieta miała być istotą rodzinną, która zamiast polityką powinna zajmować się domem. Trochę czasu minęło, zanim pojęłam, że demokracja w Polsce jest rodzaju męskiego”, mówiła. Feminizm jest zresztą kluczem, którym profesorka Janion posługiwała się bardzo często. Na zarzut byłego studenta Kosmy Złotowskiego, że kiedyś była wielką humanistką, a teraz jest „lewacką feministką” odpowiedziała krótko: „Świetnie”. W publikacjach zaś wskazywała, że feminizm pozwolił jej inaczej spojrzeć na materiał romantyczny i polską rzeczywistość, zobaczyć w niej wykluczonych, pomijanych: kobiety, Żydów, mniejszości seksualne, czego wynikiem były takie publikacje jak „Kobiety i duch inności”, „Płacz generała. Eseje o wojnie”, „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi”, „Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie” czy „Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury” nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Wcześniej Janion była członkinią jury tej nagrody, w latach 2000-2004 zaś jego przewodniczącą. Upominając się o wykluczonych, Maria Janion opowiadała także o sobie. Mówiła o swoim miejscu w społeczeństwie jako starzejącej się kobiety: „To doświadczenie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 36/2020

Kategorie: Sylwetki
Tagi: Maria Janion