15 lat bez Lema

15 lat bez Lema

Przez cztery lata publikował w PRZEGLĄDZIE swoje felietony 15 lat temu, 27 marca 2006 r., zmarł Stanisław Lem, pisarz science fiction, filozof, futurolog, jeden z najwybitniejszych wizjonerów XX w. W PRZEGLĄDZIE pisał o sprawach aktualnych, ale też o kwestiach najważniejszych – naturze człowieka, bezinteresownym złu, jakie nasz gatunek wyrządza, wykorzystywaniu nowych technologii w haniebny sposób, postępującej demoralizacji. Przypominamy kilka Jego felietonów. Dokąd idziemy? Obecnie życie polityczne w Polsce jest właściwie zbiorem najdziwniejszych pomówień, insynuacji, a nawet zwyczajnych łgarstw, którymi tzw. politycy się obrzucają, zaś modnym sposobem zwiększania popularności jest kierowanie na wokandę najbardziej szalonych oskarżeń, jakie można sobie wyobrazić. (…) Panujący teraz, nie tylko w naszym kraju, chaos nie sprzyja stawianiu politycznych horoskopów. Odnoszę wrażenie, że ziścić się może każdy, choćby najmniej prawdopodobny scenariusz wydarzeń. Chwilami wydaje mi się szczególnie trafna heretycka myśl, że dysponujemy społecznie zbyt wielką, bo prawie niczym nieotamowaną swobodą, co prowadzi do najdziwniejszych zachowań, tylko z pozoru sensownych z punktu widzenia demokracji. W krajach, gdzie ustrój stopniowo ewoluował w kierunku ludowładztwa, społeczeństwa zdołały do niego dojrzeć. (…) Groźniejsza od konserwatyzmu wydaje mi się jednak sytuacja, w której – z braku politycznej ogłady – każde, nawet najbardziej niepoważne głupstwo staje się dopuszczalne pod pretekstem swobód demokratycznych. Być może rzeczy pójdą lepszym i równiejszym biegiem za lat kilkadziesiąt. Na razie jesteśmy skazani na taką elitę polityczną, która wywołuje u przyzwoitego człowieka rumieniec wstydu. 14 czerwca 2005 r. Mars poza naszym zasięgiem? (…) Kiedy prezydent Bush ogłosił plan amerykańskiego powrotu na Księżyc, a potem wyprawienia się na Marsa, rozległy się głosy sceptyków. Najważniejszą przeszkodą w realizacji prezydenckich zamiarów mogą okazać się nie miliardy dolarów, do których wyasygnowania trzeba jednak przekonać Kongres. Jak oświadczył przedstawiciel NASA, złożoność projektowania i budowania rakiet, operowania setkami systemów, na które składają się roboty, ludzie i zdalnie sterowane urządzenia, wyrzucania ich w przestrzeń pozaziemską, lotu i lądowania, a ponadto budowy pomieszczeń mieszkalnych na Księżycu i na Marsie, przekracza wszystko, czego kiedykolwiek dokonaliśmy w kosmosie. Nie ulega wątpliwości, że w NASA są znakomici konstruktorzy i znawcy rzeczy. Jednakże, przyjrzawszy się stojącym do dyspozycji rezerwom fachowców, zorientowano się, że pokolenia inżynierów, którzy tworzyli program Apollo i promy kosmiczne, po części postarzały się i wymarły, po części zaś przeszły na emerytury. Ów przemysł skurczył się do połowy stanu z 1989 r., gdy jeszcze zatrudniał 1,3 mln pracowników. Z pozostałych 27% w roku 2008 osiągnie wiek emerytalny. Trzy czwarte specjalistów technicznych przekroczyło sześćdziesiątkę! Perspektywy wskrzeszenia wielkiej astronautyki jakoś nie budzą w amerykańskim społeczeństwie entuzjazmu (…). Badanie 500 osób, które pracowały dla oswojenia kosmosu, wykazało, że 80% z nich nie chciałoby, aby ich dzieci poszły ich śladem. 24 marca 2004 r. Votum separatissimum Chciałbym stanowczo wyjawić zasadniczą różnicę poglądów pomiędzy mną a trzymającymi się dogmatów wyznawcami Kościoła rzymskiego, boję się bowiem, iż może powstać mylne wrażenie, jakobym zgadzał się ze wszystkim, co „Tygodnik Powszechny” wygłasza jako katolickie pismo. Najważniejsze zatem różnice przekonań wymienię nie jako aktywista jakiegoś ateizmu, lecz jako naturalista orientujący się w świecie naszym w takiej mierze, w jakiej ustalone zostały podstawowe kanony naukowego światopoglądu. Uważam, po pierwsze, że badania prenatalne, czyli pobieranie z owodniowego pęcherza kobiety w ciąży pojedynczych komórek i ustalanie na tej podstawie, jakie są szanse narodzin dziecka niedorozwiniętego, np. obarczonego zespołem Downa, są konieczne zupełnie tak samo, a może nawet bardziej, aniżeli wstawianie osobom starszym, co złamały kość udową, tytanowej protezy, ponieważ albo wykorzystujemy wszystkie służące zdrowemu życiu medyczne metody, albo ulegamy z oportunizmu dogmatom sprzecznym z najlepszą naszą wiedzą. Tym samym uważam, po wtóre, że dopuszczanie do urodzin dzieci, które muszą przez życie – na ogół krótkie – ulegać kalectwu i cierpieniom, jest zbrodnią, jeżeli można temu zapobiec za pośrednictwem sztucznego poronienia albo metod nowożytnej profilaktyki. Nie chodzi bynajmniej o obciążanie społeczeństwa obowiązkiem podtrzymywania przy ułomnym życiu niepełnosprawnych (…). Ośmielam się na pierwszym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2021, 2021

Kategorie: Sylwetki