Protokołów zjeść się nie da

Protokołów zjeść się nie da

W prokuraturze nie brakuje osób, które przed każdymi wyborami, przed każdym politycznym przełomem ustawiają się, tworzą gabinety cieni, powołują, zwalniają Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratora generalnego – Dlaczego nie chce pan współpracować z Komisją Śledczą ds. Orlenu? – To zarzut absolutnie nieuprawniony. Sejmowa komisja jest moim ulubionym tworem, zarówno parlamentarnym, jak i z obszaru wymiaru sprawiedliwości. Ale poważnie – z natury jestem legalistą. I jeżeli mam do czynienia z legalnie powołanym organem, traktuję go z szacunkiem. Choć przyznaję, w głębi ducha jest we mnie bunt, wynikający nie tyle z istnienia komisji, ile z braku dostatecznych rozstrzygnięć dotyczących jej funkcjonowania, zwłaszcza w relacjach z prokuraturą. Bo czy rzeczywiście dopuszczalne jest prowadzenie dwóch równoległych postępowań? Gdzie kończą się uprawnienia komisji, a gdzie może się poruszać tylko prokuratura? To ów niedostatek unormowań prawnych i proceduralnych powoduje, że zbyt często dochodzi do sytuacji konfliktowych. – Czy aby tylko to? – Istotnie, jest jeszcze inna kwestia. Zadaniem prokuratury jest dotrzeć do prawdy materialnej, ustalić istotę przestępczych zdarzeń. Tymczasem w skład komisji wchodzą posłowie, siłą rzeczy uprawiający kawałek polityki. Stąd ich skłonności do efekciarstwa, mówienia pod publiczkę i jednoczesnego ignorowania prawa, np. tajności dokumentów. Kiedy zatem komisja bardziej polubi procedurę, nasza współpraca będzie miała mniej konfliktowy charakter. – Złorzeczymy komisji, tymczasem zewsząd dochodzi krytyka samej prokuratury. Złośliwi porównują ją do drzewa poddającego się rozmaitym podmuchom. Dodają, że najsilniej wieje od strony dawnego UOP, dziś ABW… – Mówimy o zeznaniach przed komisją ds. Orlenu prokuratorów Zygmunta Kapusty i Jerzego Łabudy. Cóż, przyznam, że obserwując je, miałem mieszane uczucia. Bo rzeczywiście wynikało z nich, że cała polska prokuratura spolegliwie spogląda w stronę służb specjalnych. Że bez zmrużenia oka spełnia ich życzenia, w tym przypadku wydając nakaz zatrzymania byłego prezesa Orlenu, Andrzeja Modrzejewskiego. Naciski uznaje zaś za coś bardzo naturalnego… Otóż wcale tak nie jest! Jestem prokuratorem od 23 lat. Wielokrotnie dyskutowałem z różnymi służbami – policją, UOP, dzisiejszą ABW. Nieraz były to dyskusje gorące, dotyczące koncepcji czy wizji prowadzonych spraw. Ale nigdy nie odniosłem wrażenia ani też nie pozwoliłem, by ktokolwiek na mnie naciskał, wymagał ode mnie, żądał…- Ale to pańskie doświadczenia – przypuszczalnie konsekwencja pewnych cech charakteru. Kapusta zaś twierdził co innego. – Jeżeli ci prokuratorzy, jak zeznali, ulegli naciskom, to sami siebie skompromitowali. Ale nic się nie dzieje bez powodu. Może już wcześniej Kapusta i Łabuda nie potrafili oddzielić czegoś dozwolonego i naturalnego w tym biznesie od rzeczy absolutnie zakazanych – na długo przed sprawą Orlenu spełniali oczekiwania bądź życzenia przełożonych czy funkcjonariuszy UOP, wbrew sobie, wbrew własnym przemyśleniom? Tylko oni wiedzą, jak naprawdę było. I tylko jedna rzecz jest w tym kontekście pewna – prokurator to nie wyłącznie wykształcenie, lecz także mocny kręgosłup moralny. Jeśli ktoś go nie ma, brak mu podstawowych kwalifikacji. Widocznie się pomylił i powinien myśleć o zmianie zawodu. – Czyli jednak nie przeczy pan, że równorzędność w relacjach prokuratury ze służbami specjalnymi bywa zachwiana? – Takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Uprawnienia poszczególnych organów są jasno określone i każdy funkcjonariusz wymiaru sprawiedliwości wie, co mu wolno, a co jest zabronione. Owszem, niekiedy docierają do mnie informacje o nieukładającej się współpracy, o różnych koncepcjach prowadzenia spraw, zwłaszcza tych o większym ciężarze gatunkowym. Wówczas za wszelką cenę dążę do porozumienia, bo uważam, że prokuratura jest skazana na policję i tajne służby, a one na nią. My po prostu musimy współpracować! Natomiast nie mam, przynajmniej z ostatnich dwóch lat, sygnałów o tym, że służby naciskają na prokuraturę, by podjęła takie czy inne decyzje lub rozstrzygnięcia. Jeśli mimo wszystko podobne sytuacje mają miejsce, przypomnę, że nie są to już uchybienia służbowe, ale wręcz przestępstwa urzędnicze. I prokuratorzy, którzy się ich dopuszczają, długo miejsca za biurkiem nie zagrzeją. – Prokurator Kapusta, zeznając przed komisją, stwierdził, że w pracy prokuratury kwestie merytoryczne nie liczą się w takim stopniu jak pozycja polityczna ministra sprawiedliwości. Stąd logiczny wniosek, że prokuratura to instytucja o charakterze politycznym… – W styczniu 2003 r., obejmując funkcję zastępcy prokuratora generalnego, nie ukrywałem, że chcę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 43/2004

Kategorie: Wywiady