Jeśli chodzi o strategię rozwiązywania konfliktów, to Bush i bin Laden są bliźniakami Rozmowa z dr. Marshallem Rosenbergiem, psychologiem, specjalistą w dziedzinie komunikacji bez przemocy – Jest pan specjalistą w zakresie komunikacji bez przemocy. Skąd wzięło się zainteresowanie tym tematem? – Wychowywałem się w środowisku bardzo zróżnicowanym: obok siebie mieszkali biali, czarni, żydzi i chrześcijanie. Pamiętam, że mieliśmy bardzo gwałtownych sąsiadów. Sytuacje w rodzaju: jakiś czarny mężczyzna pobił białego albo odwrotnie, były na porządku dziennym. Ciągle jakieś awantury. Jako dzieciak bardzo chciałem dowiedzieć się, jak to się dzieje, że jedni ludzie – z zupełnie na pierwszy rzut oka niewidocznych powodów zadają ból innym, podczas gdy są tacy, którzy troszczą się o pokój i miłość na świecie. Kiedy przyszedł czas podjęcia decyzji co do mojego przyszłego zawodu, wybrałem psychologię, która – w co wierzyłem – miała mi pomóc znaleźć odpowiedź na te skomplikowane kwestie. Język żyrafy i szakala – Na czym polega pańska koncepcja, którą opisał pan, odnosząc się do dwóch symboli: żyrafy i szakala? – Komunikacja bez przemocy opiera się na otwartym wyrażaniu potrzeb, życzeń i uczuć oraz umiejętności odczytywania ich z wypowiedzi innych, bez względu na to, w jakiej formie są przekazywane. Ten sposób porozumiewania się nazwałem językiem żyrafy, bo żyrafa ma najmiększe serce ze wszystkich zwierząt, a komunikacja, którą propaguję, ma wypływać z serca. Z drugiej strony, mamy język szakala: język żądań, roszczeń, gróźb. Dlaczego szakal? Kiedyś jedna ze znajomych zwierzyła mi się, że ma trudności w porozumieniu się z mężem. Byłem wtedy w zaczepnym nastroju i zażartowałem: „Pewnie masz do czynienia z szakalem”. Potraktowała to całkiem serio. Byłem tak zaskoczony, że na najbliższych zajęciach zapytałem: „Czy ktoś z was zna szakala?”. Okazało się, że każdy znał. Kobieta z końca sali pokiwała głową: „To mój mąż”. Ktoś inny dodał: „To moja córka”. I tak zostało. Dla większości z nas jest to codzienny sposób porozumiewania się z innymi. I nie ma w tym nic dziwnego, bo zostaliśmy wychowani do wydawania sądów i ferowania moralnych wyroków. Wystarczy zwrócić uwagę, jak barwny jest nasz język, gdy chodzi o słownictwo służące krytyce czy osądzaniu innych, a jak ubogi, gdy chodzi o uczucia. Nikt nas nigdy nie uczył zwracać na nie uwagę, nie mówiąc o ich wyrażaniu. Ta nieporadność emocjonalna widoczna jest na każdym kroku. Np. matka mówi do syna: „Trzeba być kompletnym idiotą, by grać non stop na komputerze”. To zdanie przełożone na język żyrafy brzmiałoby mniej więcej tak: „Ciągle siedzisz przed komputerem, nigdy ze mną nie porozmawiasz, a mnie tego brakuje” itd. – Jakie błędy popełniamy najczęściej w naszych kontaktach z innymi? – Najczęściej spotykany błąd nazwałbym błędem myślenia. Z czego on wynika? Z tego, że rozmawiając z drugą osobą, zaraz zaczynamy się zastanawiać, co złego jest z nami albo co inni ludzie widzą złego w nas. Za każdym razem, gdy uruchamia się w nas ten mechanizm szukania podstępów, braków, winy, komunikacja bez przemocy staje się farsą. Gdyż myślenie tymi kategoriami, jak pokazuje historia, przyczynia się do przemocy w naszym codziennym życiu. W braku umiejętności oderwania się od tego typu myślenia dostrzegam źródło naszych problemów z przemocą. – Jakie są proporcje między szakalami a żyrafami? – W latach 60. O.G. Harvey z Uniwersytetu w Kolorado badał poziom tego, co nazywał poziomem „dojrzałego myślenia” wśród ludzi z różnych kultur. Wyszło mu, że 8-10% z nas myśli w kategoriach troski o wspólny, przyjazny świat (żyrafy), 30% populacji stanowią potencjalne żyrafy – ci, którzy mają świadomość, że trzeba coś zmienić, ale nie wiedzą jak ani nie mają odpowiednich kwalifikacji czy możliwości. Ci, jak sami przyznają, czują się trochę jak dziwadła chcące zbawiać świat, co zresztą znajduje potwierdzenie w badaniach Harveya, które pokazały, że te potencjalne żyrafy odbierane są przez otoczenie jako fantaści i idealiści. Natomiast 70% ludzi na kuli ziemskiej, wychowanych w kulturze przemocy (potencjalni szakale), uważa, że świata nie da się naprawić, ludziom nie można ufać, dlatego jakakolwiek walka z przemocą jest pozbawiona większego sensu. Umiemy wszystko komplikować – Podróżuje pan po świecie, jest mediatorem w różnych konfliktach – od lokalnych po globalne. Jak często spotyka pan ludzi, którzy na dźwięk
Tagi:
Joanna Klimczyk









